Od początku spotkania wiślacy mieli przewagę i usilnie starali się szybko "otworzyć wynik". Jako pierwszy miał ku temu okazję Patryk Małecki, już w 2. minucie. Jego strzał został jednak zablokowany. Z kolei pięć minut później dobre uderzenie Pawła Brożka obronił Rafał Kwapisz, więc choć były ku temu okazje bramki nie padły.
Natarcie Wisły trwało jednak nadal i gospodarze bliscy byli powodzenia w minucie 14. Z boku w pole karne wpadł Małecki, próbował dogrywać do Pawła Brożka, ale tego ubiegli obrońcy i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Po chwili Małecki sam mógł zdobyć bramkę, ale główkował bardzo niedokładnie. Niewiele zabrakło też w 22. minucie Pawłowi Brożkowi. Jego strzał w dobrej sytuacji przeleciał jednak obok słupka.
W końcu Wisła dopięła swego. W 24. minucie gapiostwo obrony Piasta wykorzystał w końcu Paweł Brożek, który w sytuacji sam na sam z Kwapiszem nie dał mu żadnych szans.
Po objęciu prowadzenia gra się uspokoiła, ale wciąż toczyła się pod dyktando Wisły. Wynik mógł podwyższyć Marcelo, który główkował nieznacznie niecelnie, a powinien bardzo nieskuteczny Małecki, który będąc sam na sam z Kwapiszem nie trafił w bramkę.
Goście z Gliwic po raz pierwszy poważniej zagrozili wiślakom dopiero w doliczonym czasie gry I połowy. Dośrodkowanie do własnej bramki wpakować mógł Głowacki, ale futbolówka szczęśliwie dla niego minęła bramkę i Piast miał tylko róg. Po nim wiślacy wybili dośrodkowanie przed własne pole karne, a sędzia Szulc zagwizdał po raz ostatni w tej części gry. Do piłki dopadł jeszcze jeden z graczy Piasta, uderzył bez przyjęcia, a ta uderzyła w słupek! Co zrobiłby pan Szulc, gdyby padł gol? To pytanie zostanie bez odpowiedzi.
Drugą część meczu Wisła mogła zacząć od mocnego uderzenia, bo główkę Wojciecha Łobodzińskiego z trudem na rzut rożny wybił Kwapisz, a po nim nieznacznie nad bramką uderzył Tomáš Jirsák. I kiedy wydawało się, że kolejne bramki dla gospodarzy są tylko kwestią czasu - wyrównali goście. Świetnie piłkę wymienili Sebastian Olszar z Jakubem Biskupem i ten drugi znalazł się oko w oko z Ilie Cebanu. Pomocnik Piasta uderzył precyzyjnie i nie dał żadnych szans bramkarzowi Wisły.
Co zrozumiałe podrażnieni wiślacy rzucili się do ataków, co mogło być szybko ukarane, bo dało okazję do kontrataków. W 62. minucie Pablo Álvarez świetnie przeciął jednak podanie do Olszara, a chwilę później ofiarnie powstrzymał kolejną próbę gości.
- Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko, aby pokonać Wisłę - mówił po meczu trener Piasta, Dariusz Fornalak, i poniekąd ciężko się z tym nie zgodzić. Tyle, że niekoniecznie byłaby to wygrana zasłużona. Wisła, choć grała słabo, wciąż miała więcej atutów. Te potwierdzić powinien Małecki, ale nie wykorzystał świetnego podania od Júniora Díaza, strzelając z siedmiu metrów wysoko nad bramką.
Bohaterem gospodarzy został ostatecznie Marcelo. W 75. minucie Brazylijczyk zamknął dośrodkowanie Jirsáka z rzutu rożnego i niczym rasowy snajper wpakował piłkę do bramki.
Wynik mógł jeszcze podwyższyć rezerwowy Piotr Ćwielong oraz ponownie Marcelo, ale tym razem zabrakło precyzji.
Tej nie mieli też już goście, którzy w końcówce starali się mocniej przycisnąć, przez co kilka razy zakotłowało się pod wiślacką bramką. Tam jednak królował Marcelo, który pewnie "czyścił" przedpole bramki. Mecz kończy się więc wygraną krakowian - z jednej strony zasłużoną, a z drugiej wymęczoną.
- Dziś nie zagraliśmy dobrego meczu - stwierdził później Maciej Skorża i spokojnie można się pod tym zdaniem podpisać. Ale też wciąż przeciętnie grająca Wisła wygrywa w lidze po raz dziewiąty. A to także sztuka, która nikomu innemu aż w takim stopniu się nie udaje.
Wisła Kraków - Piast Gliwice 2:1 (1:0)
1:0 - Paweł Brożek 24'
1:1 - Biskup 55'
2:1 - Marcelo 75'
Składy:
Wisła: Cebanu - Álvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek (46' Cantoro) – Łobodziński (59' Ćwielong), Díaz, Jirsák, Kirm - Małecki, Paweł Brożek (90' Burliga).
Piast: Kwapisz - Michniewicz, Glik, Krzycki, Szary - Smektała, Muszalik, Wilczek (87' Maciejak), Biskup (82' Chylaszek) - Łudziński (46' Matuszek), Olszar.
Żółte kartki: Jirsák, Głowacki (Wisła) - Michniewicz (Piast).
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).
Widzów: 1500.