Przygoda Lionela Messiego z FC Barceloną zakończyła się latem 2021 roku, gdy Argentyńczyk zdecydował się przenieść do Paris Saint-Germain. W barwach Blaugrany spędził 17 lat i sięgnął po wszystkie możliwe klubowe trofea.
W tym roku Katalończycy włączyli się do walki o ponowne pozyskanie swojego byłego kapitana. Ostatecznie Messi zdecydował się kontynuować karierę w Interze Miami w lidze MLS, gdzie dzięki umowom sponsorskim może zarobić nawet do 300 mln euro rocznie.
Choć Messi nie jest piłkarzem Barcelony od dwóch lat, to były klub ciągle ma wobec niego pewne zobowiązania. Opowiedział o nich w wywiadzie dla "La Vanguardii" prezes Katalończyków, Joan Laporta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ cudne uderzenie. Ręce same składają się do braw
- To, co mu się należy, to odroczenie masy płac, które zostało uzgodnione z poprzednim zarządem - stwierdził Laporta. Według prezesa te "oczekujące płatności" wobec Messiego zostaną uregulowane do 2025 roku. Wszystko jest płacone w sposób bardzo skrupulatny.
Jak wyglądałaby kwestia wynagrodzenia Argentyńczyka, gdyby zdecydował się na powrót do Barcelony? - Mieliśmy uzgodnione z LaLigą, że na kontrakt Messiego przeznaczylibyśmy część środków, które mamy. Był uwzględniony w planie finansowym. Zakomunikowaliśmy to Jorge Messiemu, a on powiedział mi, że Leo miał bardzo trudny rok w Paryżu i chciał mniej presji. Gdyby wybrał nas, w dalszym ciągu miałby presję i zrozumiałem jego decyzję - wyznał Laporta.
Prezes Barcelony jeszcze raz podkreślił, że z otoczeniem Messiego utrzymuje dobre stosunki. Jego celem jest zaproszenie piłkarza na 125-lecie istnienia klubu, które w przyszłym roku jest planowane na Camp Nou. Dla byłego kapitana przygotowany zostanie "superhołd".
Czytaj także:
Jest potwierdzenie. "Z dumą i radością przyjmuję decyzję UEFA"
"Mamy kłopot". W PZPN grobowa atmosfera