Zaskakująca decyzja sędziego. Dlaczego nie chciał prowadzić meczu Rakowa?
Podczas towarzyskiego spotkania Rakowa Częstochowa ze Slavią Praga miała miejsce dziwna sytuacja z głównym arbitrem. Obie strony zabrały głos w tej sprawie.
Decyzja arbitra zaskoczyła wszystkich. Po chwili przywołał on swoich asystentów i wszyscy udali się do szatni. Obrażony rozjemca nie powrócił już na bosko. Jego obowiązki przejął kierownik Rakowa, Kamil Waskowski, który w przeszłości sędziował mecze piłkarskie.
Po zakończeniu spotkania głos w tej sprawie zabrali przedstawiciele obu klubów. Wyrzucony z boiska Papanikolaou opowiedział o tym w rozmowie z TVP Sport. - Nie potrafię skomentować sytuacji z arbitrem i jego postawy. To była normalna konwersacja. Przyjechaliśmy grać w piłkę, ale okazało się, że nie każdy chciał w tym uczestniczyć i cieszyć się grą. Wiem, że jestem czysty i czuję się dobrze w kontekście swojej postawy - wyznał grecki pomocnik.
Swoją wersję przedstawił także Jakub Splavec, który w drużynie Slavii odpowiada za komunikację. "Mniej więcej w 10. minucie meczu z Rakowem zawodnik Papanikolaou otrzymał od arbitra czerwoną kartkę. Zdaniem sędziego za zniewagi znacznie przekraczające granicę, pomimo wielokrotnych ostrzeżeń. Mimo tego wykluczenia drużyny chciały zagrać w pełnych składach dla jakości meczu sparingowego. Sędzia odmówił jego dalszego prowadzenia, ponieważ jego zdaniem jego zdrowie było w niebezpieczeństwie" - napisał na Twitterze.
"Po staraniach organizatorów i przedstawicieli obu drużyn o kontynuowanie meczu w tych samych zestawieniach, arbiter i jego asystenci opuścili boisko i odmówili powrotu. Nie chcieli się komunikować w jakikolwiek sposób. Dlatego doszliśmy do porozumienia. Jeden liniowy od nas, jeden z Rakowa. Sędzia główny posiadał licencję na niższe zawody" - dodał Splavec.
Czytaj także:
Jest potwierdzenie. "Z dumą i radością przyjmuję decyzję UEFA"
"Mamy kłopot". W PZPN grobowa atmosfera