Są w Polsce kluby, w których jest spokojnie, sielankowo i generalnie nic się nie dzieje w tzw. sezonie ogórkowym, gdy nie rozgrywane są żadne mecze. Ale jest też Motor Lublin. Ostatnie miesiące to istne szaleństwo, niestety w negatywnym znaczeniu tego słowa.
Goncalo Feio rzucił tacką na dokumenty w prezesa klubu, zwyzywał kobietę, która pełniła funkcję rzecznika prasowego (opisywaliśmy to szerzej TUTAJ). Była też sytuacja w jednym z nocnych klubów, gdy piłkarze Motoru pobili innego człowieka.
No i najnowsze wydarzenie, kiedy najpierw trener Feio pożegnał się z klubem po wygaśnięciu kontraktu. Wstawili się za nim zawodnicy, przez co nie doszedł do skutku sparing z Górnikiem Łęczna (więcej TUTAJ). Dzień później okazało się, że jednak Feio zostaje, a właściciel klubu Zbigniew Jakubas tłumaczył go nieporozumieniem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Holandia ma swojego Lionela Messiego?! Przepiękny drybling
Natomiast jeśli ktokolwiek myślał, że kolejne tygodnie będą mniej "atrakcyjne", to bardzo mocno się pomylił. Jak poinformował Dominik Wardzichowski ze "Sport.pl", we wtorek doszło do kolejnej afery.
Portugalczyk miał zwyzywać kierownika drużyny Dariusza Baryłę, a ten w efekcie zrezygnował z pracy i nie pojechał z zespołem na obóz do Kielc. Podobnie Przemysław Jasiński, jeden z asystentów Feio, który wstawił się za kierownikiem. Jednocześnie Baryła zapowiedział, że nie wróci do klubu, dopóki będzie w nim pracował Feio.
Oznacza to, że Motor zaczął przygotowania do sezonu 2023/24 bez kierownika zespołu oraz bez jednego z asystentów. Sytuacja po raz kolejny zrobiła się bardzo napięta.
Oceniając Feio wyłącznie pod kątem sportowym, trzeba mówić w superlatywach, wszak Portugalczyk dopiero co wywalczył z Motorem awans do Fortuna I ligi. Jednak gdy gasną światła jupiterów na stadionie i akcja przenosi się do gabinetów, sytuacja zmienia się o 180 stopni.
CZYTAJ TAKŻE:
Wisła coraz bardziej hiszpańska. Nowy piłkarz w drużynie
Henryk Kasperczak opowiada o wypadku. "Ból nie daje mi spać"