"Nie daje z siebie wszystkiego". Piątek jest w potrzasku

Getty Images / Ivan Romano / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Ivan Romano / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek przeżywa wielki kryzys. Wciąż nie wiemy, gdzie będzie grał, a chętnych jest jak na lekarstwo. - Krzysiek ma jeden problem, który uwidacznia się, kiedy nie idzie zespołowi. Chodzi o jego mowę ciała - mówi nam Andrzej Juskowiak.

Przez kilka lat Krzysztof Piątek był uważany za cudowne dziecko polskiej piłki. Gdy w 2018 roku w Genoi strzelał gol za golem nawet niektórzy międzynarodowi obserwatorzy widzieli w nim potencjalnie drugiego Roberta Lewandowskiego, według niektórych w przyszłości miał być wart 100 milionów euro. Jak to się stało, że niecałe pięć lat później nikt go nie chce?

To było gwoździem do trumny

Po zaledwie pół roku w Genoi, do której Piątek przeszedł za 4,5 miliona euro, zainteresowały się nim wielkie kluby. 13 bramek w Serie A w pół roku robiło wrażenie na największych. Na napastnika skusił się AC Milan, który wyłożył za niego 35 milionów euro. I wydawało się, że droga Polaka do wielkiej kariery będzie już stała otworem.

Początek jego przygody w Rossonerrich był kapitalny. Sześć bramek w siedmiu meczach zwiastowało, że Piątek będzie niedługo czołowym napastnikiem ligi. Jednak rok później musiał odejść do Herthy Berlin. Stracił swoją skuteczność, a dodatkowo zespół z Lombardii ściągnął samego Zlatana Ibrahimovicia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on wyprawiał! Kapitalna postawa bramkarza

Później w Niemczech był już cieniem samego siebie. Na tyle, że wielka piłka o nim zapomina. Ostatnio był nawet pominięty przez Fernando Santosa w powołaniach do kadry.

- Wybór Bundesligi nie był najszczęśliwszy. Oczekiwania w Niemczech były bardzo duże. Jak na warunki Bundesligi wydano spore pieniądze na niego. Trafił na trudny okres w Herthcie, ale to właśnie jego przyjście miało spowodować podniesienie poziomu drużyny - zauważa w rozmowie z WP SportoweFakty Andrzej Juskowiak, były reprezentant Polski, król strzelców igrzysk w Barcelonie.

Dodaje również, że brak stabilności Piątka w Niemczech mógł być problemem. - W Niemczech cenią piłkarzy, którzy są regularni i potrafią grać stabilnie, na mniej więcej równym poziomie przez dłuższą chwilę - twierdzi były piłkarz.

To mu szkodzi? "Nie daje z siebie wszystkiego"

Dodatkowym problemem piłkarza może być spadająca pewność siebie. Brak regularności i wielomiesięczne przerwy w strzelaniu bramek odbijają się również na mentalu piłkarza.

- We Włoszech był skupiony na strzelaniu bramek i robił to dobrze. Nie angażował się tak mocno w grę całego zespołu, wypracowywanie akcji. Kiedy jest wszystko dobrze, strzela bramki, to maszynka się nakręca sama. Kiedyś w reprezentacji był groźny nawet z ławki rezerwowych, nie potrzebował wielu sytuacji, by strzelić bramkę. To było już parę lat temu, ale jego pewność siebie i regularność go napędzały - ocenia Juskowiak.

Są jednak rzeczy, którymi Krzysztof Piątek zbiera ujemne punkty u obserwatorów. Według naszego rozmówcy jednym z nich jest mowa ciała, kiedy jego zespół znajduje się w kryzysowych sytuacjach.

- Krzysiek ma jeden problem, który uwidacznia się, kiedy nie idzie zespołowi. Chodzi o jego mowę ciała. Jest za mało dynamiczny, a straty piłki są odbieranie przez kibiców jakby nie dawał z siebie wszystkiego. Czyni to wrażenie, że nie jest do końca zdeterminowany i nie robi wszystkiego. To małe rzeczy, które budują negatywną otoczkę wokół niego - tłumaczy były piłkarz.

Co dalej?

Ostatni sezon dla Krzysztofa Piątka również był mocno nieudany. Polak przez cały sezon w US Salernitana 1919 zdobył zaledwie 4 bramki w 29 spotkaniach, w których wystąpił. Do tego w Niemczech też nie za bardzo ma czego szukać.

Wszystko dlatego, że Hertha Berlin spadła do 2. Bundesligi i nie chce płacić mu bardzo wysokiej pensji. Polak znajduje się w potrzasku, bo chce występować na najwyższym poziomie rozgrywkowym, ale tak naprawdę nie ma na niego zbytnio chętnych. Jedyną poważną ofertą, o której mówi się szeroko, wydaje się być ta z Hellasu Werona. Wspomina się jeszcze o Sportingu Lizbona i Genoi. Tyle że ten ostatni klub, według doniesień włoskich mediów, znalazł już sobie innego napastnika.

- Tu trzeba wziąć pod uwagę wiele różnych aspektów. Jednak marka, która wypracował we Włoszech, robi jeszcze wrażenie. Oczywiście, krytyka się pojawiła, ale warto z wypracowanych rzeczy skorzystać - ocenia Juskowiak.

- Na pewno nie będzie łatwo dogadać się z Herthą na temat tego transferu. Klub sporo zainwestował. Polak i zespół będą musieli pójść na kompromisy. Na pewno te oczekiwania finansowe muszą pójść w zapomnienie i trzeba dopasować możliwości do potencjalnych nabywców. Chyba, że zgłosi się zespół z Arabii Saudyjskiej - kończy były piłkarz.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Ziemia obiecana dla młodych napastników. Na takich jak Włodarczyk zbijają kokosy

Komentarze (19)
avatar
Ryszard Rudzki
10.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piatek to jeden dzien tygodnia przekroju calej tej naszej zaspranej reorezentacji 
avatar
L.Walensa.President
9.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to koniec bańki 
avatar
Jacek Urbanowicz
9.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Krzysiek Piątek jeszcze się odrodzi W Hellasie Werona ,Santos zrobił Duży błąd iż nie powołał na zgrupowanie Piątka a zamiast niego bezproduktywnego Milika 
avatar
jupp
9.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niemczanka Niemcza czeka z utęsknieniem. O ile wiem, nawet Lechia Dzierżoniów go już nie chce. Piątek sam sobie zgotował ten los. Pogonił za dużymi pieniędzmi, pozostawiając swoje piłkarskie Czytaj całość
avatar
StopHejt Siara
9.07.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Bo wszyscy chcą żeby Piątek był wolny