Sytuacja miała miejsce w poniedziałek, przed godziną 10. Przed hotelem "Uberfahrt" pojawiły się cztery wozy straży pożarnej, które dotarły na miejsce na sygnałach. Według wstępnych informacji, jakie podał "Bild", w budynku nie doszło do pożaru. Prawdopodobnie był to fałszywy alarm i po 10 minutach strażacy opuścili kompleks.
Piłkarze mistrzów Niemiec mieli nie zdawać sobie sprawy z całego zamieszania. W trakcie interwencji podjętej przez służby, przebywali oni na boisku stadionu Birkenmoos, który w trakcie zgrupowania Bayernu Monachium został odizolowany. Jak na razie na tylko jednym treningu mogli być obecni kibice. Kolejna taka okazja pojawi się w czwartek rano, zaś we wtorek wieczorem Bayern ma zagrać sparing z lokalnym FC Rottach-Egern.
Ponadto podjęto decyzję o zamknięciu dla użytku publicznego ścieżki pieszo-rowerowej po jednej ze stron rzeki Rottach. Wszystko po to, aby nie zakłócać przygotowań drużyny przez fanów, a także nie niepokoić członków zespołu porannym incydentem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Magia wciąż zachowana". Popis zawodnika FC Barcelony
Oficjalne tłumaczenie ochroniarza brzmiało jednak dość absurdalnie. Miał on bowiem informować pieszych, że ścieżka jest zamknięta ze względu na to, iż piłkarze mają za sobą intensywny trening strzelecki i klub chce zminimalizować ryzyko kontuzji w drodze powrotnej do hotelu.
To oczywiście nie spodobało się miejscowym mieszkańcom, którzy chcieliby z bliska móc przyjrzeć się gwiazdom Bayernu. Jeden z nich miał powiedzieć "Bildowi": - Kiedy Gladbach tu przyjedzie, wszystko będzie inne. Wtedy nic nie jest zamknięte.
Na obóz do Rottach-Egern w dniach 23-30 lipca uda się bowiem także Borussia M'gladbach. Okoliczni mieszkańcy doskonale wiedzą, jak wyglądają ich wizyty, bowiem piłkarze 10. drużyny minionego sezonu Bundesligi już po raz 10. zjawią się w ośrodku.
Czytaj również:
Zwrot ws. Michała Karbownika
Krychowiak już z Michniewiczem