31-letni piłkarz to jeden z największych niespełnionych talentów hiszpańskiej piłki. Dużo obiecywano sobie po nim podczas jego obecności w Realu Madryt. Miewał w nim przebłyski geniuszu, lecz nie potrafił ustabilizować formy. W zeszłym roku rozstał się z Królewskimi i przeniósł do Sevilli FC. Jak pokazał czas, nie był to słuszny wybór.
Isco zagrał tylko w 19 meczach, a ostatnio w mediach pisano, że może obrać turecki kierunek (zobacz więcej ->>). Generalnie na temat piłkarza wiadomości jest mało, bo on sam unika dziennikarzy. Teraz jednak w hiszpańskim dzienniku "Marca" pojawił się obszerny, ekskluzywny wywiad z zawodnikiem.
Gazeta zaznaczyła, że rozmowa została podzielona na dwie części i opublikowana w całkowicie niezmienionej formie, bez zmieniania kolejności pytań, ani żadnej innej ingerencji redakcyjnej wyraźnie na prośbę piłkarza. Wywiad został przeprowadzony przez dziennikarza Juana Ignacio Garcię-Ochoę w cztery oczy. "Jedynym świadkiem był dyktafon" - czytamy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela 15-letni Argentyńczyk. Ręce same składają się do braw!
I tak z rozmowy dowiadujemy się, że Isco unika dziennikarzy, bo nie podoba mu się sposób przekazywania przez nich informacji. - Najpierw piszą, a dopiero później weryfikują - skomentował. Dodał, że ze strony mediów został wielokrotnie skrzywdzony, co odbiło się na nim i jego rodzinie.
Dotyczy to także jego ostatniej sytuacji w klubie. Dyrektor sportowy Sevilli, Monchi, miał informować, że Isco za wszelką cenę chce opuścić zespół w trakcie zimowego okna transferowego. Hiszpański pomocnik wytłumaczył, jak sprawa wyglądała z jego perspektywy. Po tym, jak z Sevilli zwolniony został trener Julen Lopetegui, według Isco "miały zacząć się dziać dziwne rzeczy".
Piłkarz przekonuje, że to klub chciał się go pozbyć. Dlatego zdecydował się podjąć szczerą rozmowę ze wspomnianym Monchim. - Powiedziałem mu: "Słuchaj, to do mnie dotarło. Nie wiem, co się dzieje, nie wiem czy mnie lubisz czy nie, ale bądź ze mną szczery. Naprawimy to bez problemu. Jestem do twojej dyspozycji - przekazał Isco.
Później, jak relacjonuje Hiszpan, to co się wydarzyło zupełnie go zaskoczyło. - Po tej rozmowie Monchi zaczął mówić, że chcę odejść, co było nieprawdą. Zaczął codziennie dzwonić zarówno do mnie, jak i do mojego prawnika, nękając nas, żebyśmy podpisali wypowiedzenie. Poszedłem więc ponownie z nim porozmawiać i powiedziałem mu: "Słuchaj Monchi, nie jesteś szczery ze mną ani z ludźmi, z którymi rozmawiasz. Chcę zostać, a ty ciągle powtarzasz, że chcę odejść".
Dalsze słowa piłkarza wprost szokują. - Powiedziałem mu, że jest najbardziej kłamliwą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem w świecie futbolu, a on mnie zaatakował. Podszedł do mnie, złapał mnie za szyję i musieli nas całkowicie rozdzielać - wyjawił.
Dodał, że po tym incydencie nie miał innego wyjścia, jak odejść z klubu. - Było mi przykro, bo miałem bardzo dobre relacje z kolegami z drużyny, a kibice traktowali mnie wspaniale, ale nie czułem się komfortowo w klubie, w którym atakuje mnie dyrektor sportowy i nikt się nie odzywa ani nie przeprasza - stwierdził.
Na tę chwilę nie wiadomo, co dalej z przyszłością piłkarza. Do sezonu przygotowuje się indywidualnie, bo na razie nie podpisał umowy z żadnym klubem. Jak przekonuje, pieniądze nie są dla niego najważniejsze, bo gdyby tak było, to już przed transferem do Sevilli wybrałby ofertę z Kataru bądź Arabii Saudyjskiej.
Obecnie też ma propozycje z krajów z Bliskiego Wschodu, lecz on od swojego potencjalnego nowego pracodawcy oczekuje konkretnego projektu i drużyny, która chce ciekawie, finezyjnie grać w piłkę nożną. Isco uważa, że nadal stać go na grę na wysokim poziomie i ma zamiar to udowodnić.
Czytaj również:
Zwrot ws. Michała Karbownika
Przepisy i FIFA są po stronie Mbappe