Mimo że po pierwszej połowie meczu Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok zapowiadało się na bezbramkowy remis, w doliczonym czasie bramkę zdobył Łukasz Zwoliński. Dzięki temu mistrz Polski zszedł na przerwę z prowadzeniem. W drugiej części gospodarze potwierdzili swoją wyższość i ostatecznie zwyciężyli 3:0.
- Jesteśmy usatysfakcjonowani nie tylko z wyniku, ale z faktu kontroli meczu. Prosiłem zespół przed spotkaniem, żeby w obronie pracował dla drużyny, nie tylko dla siebie. Działania indywidualne w defensywie mieli przełożyć nad swoje osobiste i indywidualne potrzeby, by pracować na tyle, żeby Jagiellonia nie stworzyła sytuacji. I to nam się udało, mimo że pierwsza połowa nie była idealna w naszym wykonaniu, ale była dobra zwłaszcza dzięki organizacji gry. W drugiej części kontrolowaliśmy spotkanie i z tego jestem bardzo zadowolony. Gratulacje dla całej drużyny, ale także sztabu szkoleniowego - podsumował mecz trener Rakowa Dawid Szwarga.
Jego zdaniem bramka do przerwy nie wpłynęła na losy meczu. Szwarga uważa, że nawet bez niej Raków zaprezentowałby się w podobny sposób i odniósł zwycięstwo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
Na konferencji prasowej nie mogło zabraknąć pytania o sprowadzonego Sonny'ego Kittela. Szkoleniowiec mistrza Polski wytłumaczył, że Niemiec polskiego pochodzenia jest gotów do gry, ale musi wywalczyć miejsce w podstawowym składzie.
Jeden z dziennikarzy nawiązał również do dwumeczu eliminacji Ligi Mistrzów. Po przejściu Flory Tallinn kolejnym rywalem Rakowa będzie Karabach Agdam. Padło stwierdzenie, że to pierwsza sytuacja, gdy klub ten bardziej boi się polskiej drużyny.
Na twarzy Szwargi pojawił się uśmiech, który momentalnie został wytłumaczony. - Uśmiechnąłem się, bo to dobry żart, że Karabach będzie się obawiał mistrza Polski. To doświadczona drużyna w europejskich pucharach, wygrywała u siebie z mocniejszymi teoretycznie drużynami, więc pewnie przyjedzie dobrze przygotowany. My znamy swoją siłę i wiemy, że jesteśmy w stanie się im przeciwstawić - stwierdził.
W 63. minucie meczu z Jagiellonią częstochowianie otrzymali rzut karny. Do piłki podszedł Fran Tudor, ale przyszedł do niego Zwoliński i to on ostatecznie wykonał "jedenastkę", która zamienił na gola.
- Sam się muszę zapytać Łukasza, jak to się stało, że go przekonał (Tudora - przyp. red.) do oddania piłki. Frana nie jest łatwo przekonać, natomiast oni we dwójkę byli wyznaczeni do rzutu karnego i po prostu na boisku podjęli decyzję, kto ma tą bramkę strzelić - wyjaśnił szkoleniowiec Rakowa.
Przeczytaj także:
Optymistyczne wieści dla Rakowa przed kolejnym meczem w eliminacjach Ligi Mistrzów