Trener Lecha był zaskoczony grą Piasta. Spodziewał się czegoś innego

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: John van den Brom
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: John van den Brom

- Mieliśmy sporo szczęścia, ale bez tego nic nie zdziałasz w życiu, a szczególnie w futbolu - mówił trener Lecha Poznań John van den Brom. Kolejorz pokonał w sobotnim meczu Piasta Gliwice 2:1.

W sobotnim meczu przerwane zostały dwie serie - pozytywna i negatywna. Pierwsza dotyczyła zespołu Piast Gliwice, który przegrał pierwszy mecz w PKO Ekstraklasie od lutego. Druga jest już związana z Lech Poznań, dla którego jest to pierwsze od pięciu lat zwycięstwo w inauguracyjnym spotkaniu sezonu.

- Wiedzieliśmy o tym i powiedziałem to zawodnikom w szatni. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo w Gliwicach nigdy nie gra się łatwo - mówił na gorąco trener John van den Brom na konferencji prasowej.

Zwrócił uwagę na fakt, że tym razem boisko było w dobrym stanie, co nie zawsze jest regułą w przypadku Piasta. - Pamiętamy choćby mecz z ubiegłego sezonu. Na szczęście tym razem boisko było fantastyczne, co dla nas jest ułatwieniem, bo zawsze chcemy grać w piłkę - przyznał trener Lecha.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma zaledwie 18 lat. Nowa gwiazda Realu już zachwyca!

- Przez pierwsze pół godziny kontrolowaliśmy mecz. Spodziewałem się, że Piast będzie wywierać na nas większą presję, ale cóż, nie robili tego. Oddali nam piłkę, a my dobrze się czuliśmy w takiej grze. Brakowało nam tylko stwarzania sytuacji. Z drugiej strony w ostatnim kwadransie pierwszej połowy zaczęliśmy robić głupie rzeczy, łatwo traciliśmy piłkę i sami przywróciliśmy rywala do tego meczu - komentował trener van den Brom.

Pod koniec pierwszej połowy to Piast strzelił gola z rzutu karnego. Kolejorz potrafił odpowiedzieć dopiero po przerwie. - Byłem zły po pierwszej połowie, ale drugą zaczęliśmy fantastycznie. Dołożyliśmy więcej agresywności i intensywności, a poza tym częściej podawaliśmy piłkę w pole karne. Filip Marchwiński zdobył dwie świetne bramki i w dziesięć minut wyszliśmy na prowadzenie - mówił Holender.

Ale jego zespół wcale nie musiał wygrać, bo w ostatniej akcji kapitalną okazję zmarnował Arkadiusz Pyrka. - Daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy z całych sił o to zwycięstwo. Mieliśmy sporo szczęścia, ale bez tego nic nie zdziałasz w życiu, a szczególnie w futbolu - podkreślił.

W 71. minucie Barry Douglas zastąpił Radosława Murawskiego, który zgłosił uraz i nie był w stanie kontynuować meczu. - Powiedział mi, że wszystko jest w porządku i będzie gotowy w czwartek. Nie możemy pozwolić sobie w tym momencie, żeby go zabrakło - zakończył trener Kolejorza.

CZYTAJ TAKŻE:
Wirus w szatni Barcelony. Wiemy, co z Lewandowskim
Pożar w hotelu reprezentacji. Konieczna była ewakuacja

Źródło artykułu: WP SportoweFakty