"Linfield był już sekundy od LKE". Pogoń Szczecin może mieć trudniej niż się wydaje

- Nikt nie ma wątpliwości, że kluczowy będzie mecz u siebie. Potrzeba świetnego występu i wyniku z zaliczką aby móc czegoś bronić w Polsce - mówi WP SportoweFakty północnoirlandzki dziennikarz przed starciem Pogoni Szczecin z Linfield FC w el. LKE.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Piłkarz Linfield FC Getty Images / Mark Scates/SNS Group / Na zdjęciu: Piłkarz Linfield FC.
W czwartek 27 lipca o godz. 20:45 Pogoń Szczecin rozpocznie rywalizację w europejskich pucharach od wyjazdowego meczu z Linfield FC w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Polski zespół wydaje się zdecydowanym faworytem tego starcia, ale powinien mieć się na baczności.

Północnoirlandzki klub niespełna rok temu był bliski sprawienia sensacji w tych rozgrywkach. - Byli sekundy od fazy grupowej, ale szansa uciekła i później przegrali ją ostatecznie w rzutach karnych. To był niesamowity występ, lecz też ogromny cios i gorzki smak rozczarowania - wspomina dziennikarz Gareth Fullerton z portalu belfastlive.co.uk.

Limit pecha wyczerpany na Łotyszach

Linfield ma długą historię gier w europejskich pucharach. Zazwyczaj jego przygoda kończyła się na pierwszych rundach kwalifikacyjnych, ale w ostatnich latach to się zmieniło. W sezonie 2019/20 niewiele zabrakło mu do fazy grupowej Ligi Europy, lecz ostatecznie w decydującym dwumeczu został wyeliminowany za sprawą bramek wyjazdowych z Karabachem Agdam (3:2, 1:2). W sierpniu ubiegłego roku był zaś jeszcze bliżej grupy LKE odpadając niezwykle pechowo z RFS Ryga.

Pojedynki Linfield z RFS miały niecodzienny przebieg. W pierwszym meczu na wyjeździe do 88. minuty było 2:0 dla przyjezdnych, ale skończyło się 2:2. Rewanż zakończył się zaś bezbramkowym remisem, a w dogrywce gospodarze strzelili na 1:0 i ten wynik utrzymywał się do ostatniej akcji zakończonej... pechowym golem samobójczym. Dwukrotne pudło na starcie serii rzutów karnych skreśliło szanse na historyczny wyczyn.

- Żaden północnoirlandzki klub nie dotarł dotąd do fazy grupowej europejskich pucharów, a tym razem było tak blisko... To był niesamowity występ, lecz zarazem ogromny cios dla drużyny z Belfastu. Wszystko niewątpliwie wpłynęło na pierwszą część ligi i wyniki zespołu - nie kryje Fullerton.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skradł show przed graczami Juventusu. Zobacz, co zrobił z piłką

Gwiazda rozczarowała i odeszła

W ostatnich latach Linfield regularnie wygrywał rozgrywki NIFL Irish Premiership, ale w ostatnim sezonie niespodziewanie skończył z wicemistrzostwem kraju. Nie pomogło nawet przyjście doświadczonego reprezentanta Irlandii Północnej Kyle'a Lafferty'ego, który zresztą nie zdołał strzelić ani jednego gola w ośmiu występach i już opuścił klub.

W kadrze drużyny z Belfastu obecnie próżno szukać nazwisk jakie mogą kojarzyć fani futbolu w Polsce. - Najważniejszym zawodnikiem wydaje się Chris Shields. To filar pomocy i jeden z tych doświadczonych graczy, którzy potrafią kontrolować grę w środku pola. Jego cechy defensywne z pewnością będą potrzebne w tym dwumeczu. Ponadto warto zwrócić uwagę na Joela Coopera, który potrafi być zagrożeniem w ataku i ma duże przyspieszenie -ocenia Fullerton.

Liczą na doświadczenie

W przeszłości Linfield regularnie występował w europejskich pucharach, ale na polskiego rywala trafił dotąd tylko raz. W 2020 roku w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów los zetknął go z Legią Warszawa. Był to sezon z okrojonymi kwalifikacjami w Europie i tylko jednym meczem, który w tym wypadku został rozegrany w Polsce. Po nerwach i golu w końcówce wygrali gospodarze (1:0).

W Irlandii Północnej mają nadzieję, że przeciwko Pogoni piłkarze z Belfastu pokażą się z równie dobrej strony. - Dwumecz w poprzedniej rundzie z Vllaznią Szkodra był trudnym testem, ale tutaj będzie jeszcze ciężej. Siłą drużyny może być w tym wypadku doświadczenie. W składzie jest bowiem wielu doświadczonych graczy, którzy grali już w ważnych meczach. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że powtórka wyczynu w el. LKE sprzed roku byłaby wielkim wyczynem - nie kryje Fullerton.

- Europejska piłka to zupełnie inne wyzwanie dla Linfield niż to co znają z własnego podwórka. To inny styl gry niż ten, do którego są przyzwyczajeni we własnej lidze. Przeciwko Albańczykom trener David Healy wybrał formację 4-3-3, ale zapewne w tym spotkaniu wybierze bardziej ostrożne podejście. Nikt nie ma wątpliwości, że kluczowy będzie mecz u siebie. Potrzeba świetnego występu i wyniku z zaliczką aby móc czegoś bronić w Polsce - kończy nasz rozmówca.

Transmisję telewizyjną meczu Pogoni z Linfield przeprowadzi stacja TVP Sport, ale rozpocznie ją dopiero po zakończeniu spotkania Lecha Poznań z Żalgirisem Kowno. Relacja tekstowa będzie dostępna na naszym portalu TUTAJ.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty

Kto awansuje do kolejnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×