Kilka dni temu Raków Częstochowa zaskoczył środowisko piłkarskie w Polsce, ogłaszając zakontraktowanie Sonny'ego Kittela. To zawodnik, który ma polskie korzenie, ale - co bardziej istotne - gracza, który bardzo dobrze radził sobie na zapleczu Bundesligi. Mało kto spodziewał się, że mistrzowie Polski będą w stanie ściągnąć do siebie gracza na tym poziomie.
O tym, że było warto, kibice przekonali się w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Karabachem. Kittel zameldował się na murawie w 81. minucie, a dziesięć minut później popisał się znakomitym strzałem zza pola karnego. W widowiskowy sposób zapewnił wygraną swojemu klubowi.
A później stanął przed kamerą TVP Sport i próbował mówić po polsku. - Jeszcze potrzebuję trochę czasu, ale próbuję, żeby było lepiej - zaznaczył, zanim przeszedł do tematu środowego meczu.
Nie był jednak w stanie mówić płynnie po polski, dlatego momentami wtrącał zdania po angielsku. - Myślę, że był to ciężki mecz. Byliśmy na dobrej drodze, ale to są europejskie puchary. Nie możesz się zatrzymać, musisz naciskać. Ale w końcu miałem to uderzenie i jestem bardzo szczęśliwy - przyznał.
Na koniec reporter TVP Sport dopytał Kittela, dlaczego zdecydował się na przenosiny do Polski. Ten odparł, że zdecydowało bardzo dobre spotkanie z przedstawicielami Rakowa, którzy pojechali do Niemiec, a także fakt, że rodzice i dziadkowie Kittela są Polakami. - Chcę pokazać moją jakość i pomóc klubowi - zadeklarował.
Czytaj także: Prawdziwe święto futbolu. Fantastyczna atmosfera w trakcie meczu Rakowa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Benzema nieszczęśliwy w Arabii Saudyjskiej? Ten film jest wymowny