Pierwszy mecz Rakowa z Karabachem w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów miał szalony przebieg. Najpierw mistrz Polski, po kuriozalnych błędach rywali, wyszedł na prowadzenie 2:0, ale zaraz potem dwie wpadki przydarzyły się gospodarzom i zrobiło się 2:2.
Wynik 3:2 ustalił pięknym strzałem pozyskany tego lata Sonny Kittel, dając Rakowowi skromną zaliczkę przed rewanżem (transmisja środowego meczu w TVP Sport, początek spotkania o 18.00).
Czy jednobramkowa przewaga wystarczy, aby awansować? Ivi Lopez, jedna z największych gwiazd Rakowa, wierzy, że tak. Hiszpański pomocnik odniósł kontuzję kolana w jednym z przedsezonowych sparingów, jest już po operacji i odlicza dni do powrotu. Z Ivim rozmawialiśmy o jego rehabilitacji, pierwszym meczu z Azerami i o tym, jak jego koledzy powinni zagrać w rewanżu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Stanął przy Messim i się rozpłakał. To syn wielkiej gwiazdy
A co do dalszych losów Rakowa - jeśli mistrz Polski przejdzie Azerów, to w 3. rundzie eliminacji trafi na Aris Arisem Limassol, który rozprawił się z białoruskim BATE Borysów. Natomiast w przypadku odpadnięcia z Karabachem, mistrz Polski trafi do 3. rundy kwalifikacji Ligi Europy. Tam jego rywalem będzie przegrany z pary 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów HJK Helsinki - Molde FK.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Jak przebiega rehabilitacja? Z tego, co słyszeliśmy, operacja się udała.
Ivi Lopez, piłkarz Rakowa Częstochowa: Tak, nie było żadnych komplikacji, zabieg przeszedłem pomyślnie, a teraz walczę o powrót do zdrowia. Nigdy wcześniej nie miałem tak ciężkiej kontuzji, ale co zrobić, takie życie. Nie mam jednak żadnych wątpliwości: wrócę na boisko i znów będę w dobrej formie.
Wiadomo mniej więcej, kiedy będziemy znów cię oglądać?
Pierwszą część rehabilitacji przechodzę w Hiszpanii. W okolicach września wracam do Polski i tam zaliczę finałową fazę rekonwalescencji. Zimą powinienem już dołączyć do zajęć z Rakowem, a na boisku widzę się w rundzie wiosennej. Tak wygląda mój plan.
Nie mogłeś pomóc drużynie w meczu z Karabachem, ale oglądałeś to spotkanie. Rozumiem, że po golach Rakowa nie mogłeś jeszcze skakać do góry z radości?
Wprawdzie trochę się już poruszam, ale jeszcze nie tak, żeby podskakiwać (śmiech). Natomiast cieszę się z tego zwycięstwa, rezultat jest pozytywny. Choć oczywiście szkoda tej sytuacji, gdy prowadziliśmy 2:0…
No właśnie. Wiele osób nie może odżałować, że Raków nie utrzymał tego wyniku.
Dokładnie. Ja też! Niestety, pozwoliliśmy rywalowi na szybką odpowiedź. Wydaje mi się, że zabrakło trochę cwaniactwa. Myślę, że trzeba było w tym momencie reagować trochę inaczej: przerywać im akcje, trochę faulować, wybijać ich z rytmu, przeszkadzać. Tak, żeby nie mogli się rozkręcić. Wiem, że nie byłby to piękny fragment meczu, ale czasem tak trzeba.
Mówiąc wprost: zarówno w pierwszym meczu, przy 2:0, jak i w rewanżu, musimy być większymi skurczybykami, trochę boiskowymi chamami. A niestety Karabach miał szczęście, bo w obu przypadkach popełniliśmy błędy w kryciu i te gole przyszły im łatwo. Jedną z bramek ich piłkarz strzelił przecież klatką piersiową.
Raków też miał szczęście, bo dwa gole padły po błędach defensywy i bramkarza rywala.
To też prawda. W życiu nie widziałem bardziej kuriozalnej bramki.
Masz na myśli tę pierwszą.
Nie, tę drugą, po strzale Piaseckiego głową. Nie przypominam sobie podobnej interwencji bramkarza jak po tym strzale.
Vamos @Rakow1921 pic.twitter.com/PM4nmOIBGi
— Ivi Lopez (@14IviLopez) July 26, 2023
To jak Raków powinien zagrać w rewanżu?
Zważywszy na to, jak niepewny był Karabach w obronie, zaleciłbym kolegom oddawać jak najwięcej strzałów. Azerowie są u siebie groźni, to wiemy. Przekonał się o tym choćby Lech, który rok temu wygrał u siebie 1:0, a w rewanżu stracił pięć goli. Ale… to jest dobry zespół, natomiast też nie przesadzajmy: nie jest to jakaś nie wiadomo jaka superekipa. W takim sensie, że Raków też nie ma się czego wstydzić.
Zapewne będzie sporo szans do kontrataków.
Na to też liczę. Oni pewnie rzucą się na nas od początku, bo u siebie czują się pewnie. To powinno nam dać przestrzenie do kontrataków i mam nadzieję, że któryś, najlepiej szybko, wykorzystamy. I to, co mówiłem wcześniej: musimy być bardziej wyrachowani. Wybijać ich z rytmu, nie pozwalać się rozkręcić.
Raków sporo zrobił, aby w tych pucharach zaistnieć. Sprowadzenie Yeboaha i Kittela to wielkie hity, jak na polskie piłkarskie podwórko.
Tak, klub w tym okienku reagował szybko, również na moją kontuzję. Yeboah już pokazał swoje walory, a z każdym meczem jego pewność siebie będzie jeszcze rosła, bo po prostu coraz lepiej będzie się rozumiał z kolegami. Sonny też super zaczął, pięknym strzałem dając nam wygraną z Karabachem.
Pues ya tenemos al bicho operado, ahora queda darle duro para estar pronto dando guerra, tq bro @14IviLopez pic.twitter.com/QErMGNKyL4
— antonio parrado (@tigrecasariche) July 12, 2023
A nie boisz się, że może ci być ciężko o miejsce w składzie po powrocie? Bo tych dobrych piłkarzy w formacji ofensywnej jest w Rakowie coraz więcej.
Nie, nie boję się. Jestem jak najbardziej za sprowadzaniem dobrych piłkarzy, bo dzięki nim pozostali piłkarze tego klubu mogą stać się lepsi. Chcę się rozwijać razem z Rakowem, a do tego świetnych graczy nigdy za wiele. A o siebie jestem spokojny. Wiem, że wrócę silniejszy niż kiedykolwiek.
W Karabachu tradycyjnie będzie bardzo gorąco, generalnie warunki klimatyczne będą sprzyjały gospodarzom. Jakie to może mieć znaczenie?
Jakieś pewnie będzie miało, ale mam nadzieję, że nie decydujące. Wierzę, że koledzy szybko się do tych warunków przyzwyczają. Przedsezonowe sparingi też graliśmy w wysokich temperaturach. To na pewno będzie trudny mecz, ale wierzę w Raków. A jaki będzie wynik? 1:1 albo 2:1 dla nas. Taki rezultat chodzi mi po głowie.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Tyle zarabia Lewandowski w Barcelonie
Ojciec Krychowiaka ma żal do Santosa