Kolejny Ukrainiec w Lechii Gdańsk. Rozbiórka Valmiery trwa w najlepsze

Materiały prasowe / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Iwan Żelizko
Materiały prasowe / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Iwan Żelizko

Nowym piłkarzem pierwszoligowej Lechii Gdańsk został Iwan Żelizko. Ukrainiec związał się z nadmorskim klubem czteroletnim kontraktem. To transfer definitywny.

Parę dni temu do Lechii Gdańsk dołączył Bohdan Sarnawśkyj, a w środę nowym piłkarzem pierwszoligowca został Iwan Żelizko.

Żelizko podpisał z gdańskim klubem 4-letni kontrakt. Przychodzi na zasadzie transferu definitywnego z Valmiery.

- Jesteśmy pewni, że będzie cennym nabytkiem dla drużyny. Jego osobowość i zdolności przywódcze będą kluczem do naszego sukcesu - mówi prezes Lechii Paolo Urfer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ petarda! Zrobiła to niczym Messi

Transfer jest o tyle zaskakujący, że Żelizko był już praktycznie dogadany z Górnikiem Zabrze. Według informacji "Sport.pl" szukał już nawet mieszkania na Górnym Śląsku, jednak ostatecznie trafił do Fortuna I ligi.

To odbiło się echem w łotewskich mediach. - Żelizko nie powinien tam grać. Powinien być w Ekstraklasie - mówił Edmunds Novickis, dziennikarz łotewskiego serwisu "Sportacentrs", cytowany przez "Bałtycki Futbol".

Żelizko w trwającym sezonie łotewskiej ekstraklasy (gra się tam systemem wiosna-jesień) wystąpił w 16 meczach i strzelił jednego gola. To też wielokrotny reprezentant ukraińskiej młodzieżówki. I jeden z ważniejszych piłkarzy Valmiery.

To kolejny zawodnik, który zamienia Valmierę na Lechię (wcześniej na podobny krok zdecydował się Rifet Kapić) i... na tym wcale nie musi być koniec. Blisko jest też Łotysz Alvis Jaunzems (jeden z najlepszych prawych obrońców w lidze, etatowy reprezentant kraju) oraz... Camilo Mena, choć tu sytuacja jest dynamiczna. Zawodnik chciałby trafić do Rakowa Częstochowa, a klub wręcz nalega, by wybrał Lechię.

CZYTAJ TAKŻE:
Wojciech Cygan: To historyczny moment dla Rakowa. Ale nie zatrzymamy się!
Adam Buksa nastawił celownik. Pierwszy gol po transferze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty