Polak ma za sobą pracę w Borussii. Teraz czeka go duże wyzwanie

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Artur Płatek
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Artur Płatek

Artur Płatek po pracy w Borussii Dortmund pozostawał bezrobotny. To już jednak przeszłość, ponieważ były skaut BVB został dyrektorem Botewu Płowdiw.

W tym artykule dowiesz się o:

Długoletnią pracę w Borussii Dortmund ma za sobą Artur Płatek. Były piłkarz i trener przez dziesięć lat zajmował się skautingiem w niemieckim klubie. Gdy zakończyła się jego przygoda, przeniósł się do Górnika Zabrze.

Tam piastował funkcję dyrektora sportowego. Jednak jego rola w klubie dobiegła końca w listopadzie 2021 roku. Od tamtego czasu Płatek pozostawał bezrobotny, mimo że zainteresowanie nim wyrażała m.in. Legia Warszawa.

Ostatecznie jednak do sierpnia 2023 roku 53-latek musiał czekać, żeby zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Po Płatka zgłosił się bułgarski Botew Płowdiw, który zaproponował mu pracę w roli dyrektora sportowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał

Były skaut BVB przyjął propozycję od klubu z Bułgarii. Tym samym został drugim polskim dyrektorem sportowym w zagranicznym klubie. W 2022 roku AEK Ateny zatrudnił na tym samym stanowisku Radosława Kucharskiego.

"Z przyjemnością informujemy, że nowym dyrektorem sportowym naszego klubu został Pan Artur Płatek" - napisał Botew w oświadczeniu po zakontraktowaniu Polaka.

"Będzie odpowiedzialny zarówno za całą politykę sportową klubu, jak i za transfery do pierwszej i drugiej drużyny Botewa oraz wszystkie formacje dziecięce i młodzieżowe naszego klubu" - wytłumaczono jego rolę, którą otrzyma w bułgarskiej drużynie.

Botew Płowdiw zajmuje obecnie 14. miejsce w bułgarskiej lidze. W czterech spotkaniach zespół zdobył tylko dwa punkty. Wszystko wskazuje na to, że Płatek będzie zmuszony do przeprowadzenia wzmocnień. W klubie tym występuje rodak 53-latka, Daniel Kajzer.

Właścicielem bułgarskiego klubu jest Rosjanin Anton Zingarewicz. Ten został objęty sankcjami przez Ukrainę z uwagi na bliskie związki i wspieranie reżimu Władimira Putina. Jest on synem rosyjskiego oligarchy, Bogdana Zingarewicza.

Przeczytaj także:
Piłkarze Wisły nie ubarwili pożegnania Błaszczykowskiego

Komentarze (0)