- Gospodarze od początku zaczęli bardzo mocno szturmować bramkę, widząc naszą słabość. Pierwsze dwa groźne strzały jeszcze udało mi się wybronić, ale trzeciego już niestety nie. Rywale wykorzystali nieporadność obrońców i przegrywaliśmy 0:1. W pierwszych 45 minutach istniała tylko jedna drużyna, a my nie potrafiliśmy sobie poradzić, będąc chyba w lekkim szoku. Zaskoczyła nas postawa trzecioligowców, którym wychodziło niemal wszystko - komentuje za pośrednictwem swojej strony internetowej, Jerzy Dudek.
- Druga bramka to samobój Arbeloi, a trzecia padła po składnym kontrataku. Na przerwę schodziliśmy przegrywając 0:3. W szatni było wtedy bardzo gorąco. I w drugich 45 minutach radziliśmy sobie już trochę lepiej. Straciliśmy "tylko" jednego gola - dodaje.
- Ten mecz pokazał, że w piłce wszystko jest możliwe. Teoretycznie słabszy może ograć zdecydowanie silniejszego. Szkoda, że to my byliśmy negatywnymi bohaterami tego spotkania. Puchar Króla nie leży Realowi już od ponad 10 lat. Za dwa tygodnie rewanż na Santiago Bernabeu, który będzie okazją do pokazania charakteru. A jego nam na pewno nie brakuje - zapewnia.
Dudek nie tarci jednak nadziei, i wierzy, że Real zdoła odrobić czterobramkową stratę w rewanżu: - Kto wie, być może mimo wysokiej porażki, uda nam się odrobić straty i awansować do następnej rundy? Smutny wieczór, ale musimy się szybko otrząsnąć, bo w sobotę gramy z Getafe, a we wtorek z Milanem. Przyszły tydzień zakończymy derbami z Atletico Madryt.