Dwumecz rozpocznie się w środę o godzinie 20 w Gandawie. W tym belgijskim mieście przegrywali w przeszłości Jagiellonia Białystok oraz Raków Częstochowa. Także Pogoń Szczecin, jako czwarta siła PKO Ekstraklasy i niedoświadczony pucharowicz, jest skazywana na pożarcie.
- Dwumecz z KAA Gent na pewno będzie dużo trudniejszy niż ten z Linfield. W mojej opinii dużo będzie zależeć od niepopełniania prostych błędów - opowiada Kamil Drygas, były kapitan Pogoni Szczecin w rozmowie z magazynem "Z Twardowskiego".
- Jeżeli Pogoń będzie się wystrzegać prostych błędów i zabezpieczy się w obronie, to w ofensywie ma na tyle jakości, żeby strzelić o jednego gola więcej niż Gent. W takiej sytuacji faza grupowa stanie się naprawdę realna i bardzo chcę zobaczyć w niej Pogoń - dodaje pomocnik.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Kamil Drygas przeniósł się z Pogoni Szczecin do Miedzi Legnica. Grał w barwach Portowców w dwóch edycjach europejskich pucharów. Przeciwnikami szczecinian byli NK Osijek, KR Reykjavik oraz Broendby IF.
- Mecze pucharowe mają dla Pogoni szczególny wymiar, nie zdarzały się one często w przeszłości. Zespół nadal uczy się grania co trzy dni, łączenia ligi z pucharami. Na razie w tym sezonie wygląda to bardzo obiecująco i oby tak pozostało - ocenia Kamil Drygas.
- Pogoń była wyraźnie lepsza niż Linfield w poprzedniej rundzie. Jeszcze dwa lata temu brakowało nam doświadczenia, żeby wyeliminować NK Osijek. Oba mecze były bardzo wyrównane, a o awansie przeciwnika zdecydowała jedna bramka. NK Osijek miał więcej cwaniactwa i wyrachowania, żeby awansować - wspomina pomocnik.
- Z kolei w poprzednim sezonie przegraliśmy 0:4 z Broendby po indywidualnych błędach. Jestem pewny, że Pogoń będzie mądrzejszym zespołem w tym roku i w następnych latach, dzięki czemu takie głupie błędy nie będą się jej zdarzać. W Europie kosztują one szczególnie dużo - podsumowuje Drygas.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"