Fani Legii w konsternacji. Co oni zrobili?

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa traci gola na 0:1 w meczu z Austrią
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa traci gola na 0:1 w meczu z Austrią

Nie tak miało być. Legia Warszawa długimi fragmentami była kompletnie bezradna i ostatecznie przegrała z Austrią Wiedeń 1:2 w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy.

Trudno powiedzieć, czy Legia Warszawa zlekceważyła Austrię Wiedeń, czy po prostu była tego wieczora w tak słabej formie. Fakty są takie, że goście robili na stadionie rywala, co tylko chcieli. Całkowicie zdominowali środek pola i do bólu wykorzystywali błędy legionistów. A tych było całe mnóstwo. 1:2 stawia ekipę Kosty Runjaicia w trudnej sytuacji przed rewanżem. A mogło być jeszcze gorzej, bo gola dla gospodarzy strzelił dopiero w 87. minucie rezerwowy Ernest Muci.

Teoretycznie Legia była faworytem. Podobno Austria Wiedeń przeżywa spory kryzys i ma najgorszą drużynę od kilkunastu lat. Niedawno odszedł od niej najlepszy napastnik. Po raz kolejny okazało się jednak, że papier przyjmie wszystko, a potem trzeba jeszcze wyjść na boisko i udowodnić swoją wyższość.

Ale Legia nie potrafiła. Można godzinami analizować mecze, znaleźć mocne i słabe punkty przeciwnika, dać wytyczne zawodnikom. Tyle tylko, że trener Kosta Runjaić mógł tylko rozłożyć ręce i cisnąć o ziemię butelką wody, gdy w 11. minucie Juergen Elitim podawał niecelnie do Rafała Augustyniaka przed własnym polem karnym. Przejął piłkę Dominik Fitz, zagrał w "szesnastkę", zawahał się Kacper Tobiasz i Muharem Huskovic z bliska dopełnił formalności.

ZOBACZ WIDEO: Nowa wersja Roberta Lewandowskiego? "Czekamy na eksplozję formy"

Wicemistrz Polski zaczął tragicznie. Czarny humor podpowiadałby, że Legia zabawiła się w Pogoń Szczecin, jednak kibicom warszawskiego zespołu na pewno nie było do śmiechu.

Trzeba jednak oddać, że w końcówce pierwszej połowy gospodarzom należał się rzut karny. Paweł Wszołek był ewidentnie kopnięty w obrębie pola karnego, lecz z jakichś powodów sędzia Pierre Gaillouste nie użył gwizdka, tylko kazał podnosić się 31-latkowi. Powtórki pokazały, że przewinienie było ewidentne. VAR był nieobecny, a obawy o arbitra niestety się potwierdziły. Ma on opinię jednego z najgorszych w lidze francuskiej i Legia przekonała się o tym na własnej skórze. Po tej sytuacji mogło być 1:1, ale Wszołek miał doskonałą okazję parę minut wcześniej. Po dobrze wyprowadzonej kontrze strzelił tylko w bramkarza Austrii.

Problem w tym, że takich akcji Legia miała mało. Jedna z nich nadarzyła się w 59. minucie, gdy sam przed bramkarzem Austrii znalazł się Tomas Pekhart, ale zachował się tragicznie. Nie podał do lepiej ustawionych kolegów, a zamiast tego strzelił bardzo niecelnie.

Co gorsze, w tym momencie było już 0:2, a swoją drugą bramkę zdobył Huskovic. Zachował się jak rasowy snajper, tylko dołożył głowę do piłki zagranej ze skrzydła przez Manuela Polstera (kapitalna asysta).

Legioniści obudzili się dopiero wtedy, gdy na boisku pojawił się Ernest Muci. Zmienił tragicznego Marca Guala. Albańczyk brał grę na siebie, oddał dwa groźne strzały z dystansu, jednak bardzo dobrze między słupkami Austrii spisywał się Christian Fruchtl. Brakowało też dokładności u Pekharta i Wszołka, którzy marnowali szanse na potęgę.

Austria w końcówce już tylko się broniła, ale i tak miała szansę, by "zamknąć" ten dwumecz. Rezerwowy Silva Kani był w sytuacji sam na sam z Tobiaszem, uderzył przy bliższym słupku, ale zostawił nogę bramkarz Legii i uchronił swój zespół przed totalną klęską. Zamiast tego Makana Baku dograł do Muciego, a ten głową skierował piłkę do bramki, czym nieco poprawił sytuację przed rewanżem, choć ta i tak nie należy do komfortowych.

Legia Warszawa - Austria Wiedeń 1:2 (0:1)
0:1 Muharem Huskovic 11'
0:2 Muharem Huskovic 56'
1:2 Ernest Muci 87'

Składy:

Legia: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov (37' Artur Jędrzejczyk), Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz (60' Maciej Rosołek), Juergen Elitim (74' Jurgen Celhaka), Patryk Kun (73' Makana Baku) - Josue, Tomas Pekhart, Marc Gual (60' Ernest Muci).

Austria: Christian Fruchtl - Reinhold Ranftl, Tin Plavotić (6' Johannes Handl), Lucas Galvao, Marvin Martins - Matthias Braunoeder, James Holland, Marvin Potzmann (46' Manuel Polster) - Andreas Gruber (67' Manfred Fischer), Muharem Huskovic (67' Silva Kani), Dominik Fitz (89' Hakim Guenouche).

Żółte kartki: Pekhart (Legia) oraz Potzmann, Ranftl (Austria).

Sędzia: Pierre Gaillouste (Francja).

CZYTAJ TAKŻE:
Cracovia straci zawodnika? "Oferta Rakowa jest trochę śmieszna"
Grosicki reaguje ws. krytyki bramkarza. "Zastanówcie się"

Komentarze (57)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
12.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Byłem przekonany, że te teksty o Warszawie jako Azji przestały bawić gdzieś ze 30 lat temu, a to proszę, taka miła podróż sentymentalna HAHAHAHAHAHAHA 
avatar
Hey.ho.lets.go
11.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jako rasowy e-kibic z dziada pradziada, przejdę się po popcorn, by przy jego akompaniamencie poczytać sobie wycie azjatyckich e-chuliganów :) 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
11.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Cudowny wysyp e-kiboli :D Lech gra mecz u siebie, ludzie na stadionie, w pubach, ze znajomymi, a e-kibole siedzą w tym czasie na relacji tekstowej Legii albo wbijają w czasie meczu pod artykuły Czytaj całość
avatar
Roman Grzybek
11.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Legia w przeciwieństwie do Pogoni Szczecin (zwalili na bramkarza całkowitą niemoc i zagubienie całej drużyny) walczyła ale była słabsza. Przecież długimi minutami Austriacy oblegali 16 Legii. A Czytaj całość
avatar
Vuja
11.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Legia była faworytem? Tak jak nasza reprezentacja jest zawsze faworytem a dostaje manto nie wiadomo skąd.