Po trzech meczach eliminacji Euro 2024 reprezentacja Polski ma w dorobku zaledwie trzy punkty po wymęczonym 1:0 z Albanią.
Do tego dochodzą dwie porażki. O ile tą z Czechami (1:3) można jakoś wytłumaczyć, bo jednak rywal nie był z tzw. pierwszej łapanki, o tyle ostatnia przegrana z Kiszyniowie z Mołdawią (2:3, mimo prowadzenia 2:0) to jedna z największych kompromitacji w historii polskiej piłki nożnej.
Od tego wydarzenia minęły już ponad dwa miesiące i selekcjoner Fernando Santos mógł spojrzeć na to chłodnym okiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwsza połowę. Prowadziliśmy 2:0, mogliśmy strzelić kolejne gole, a później w drugiej połowie w dziwny sposób chyba zmieniła się mentalność. To była ta sama drużyna, taki sam sposób gry. Myślę, że zawodnicy wyszli na boisko i myśleli, że to spotkanie jest już wygrane. Nie możemy tak myśleć. Możemy grać lepiej lub gorzej, to część piłki nożnej, ale nie możemy stracić pasji i koncentracji w trakcie spotkania. Jeśli ci zawodnicy tego nie zrozumieją, będzie ciężko dostać się na mistrzostwa Europy - mówił Fernando Santos na konferencji prasowej.
Ze zwykłej odpowiedzi na pytanie zrobił się monolog Portugalczyka.
- Słyszałem różne głosy, że ktoś stracił piłkę, ktoś miał złe podanie. A pozostali? Ci, którzy byli za nimi? Co oni zrobili? Nie mieliśmy ani jednej żółtej kartki. Jak to jest możliwe? Zgadzamy się, że Mołdawia zdobywa w meczu z nami trzy bramki? Nie możemy tak się bawić. Ja się na to nie zgadzam. Mam dużo cierpliwości, nie krytykuję w zły sposób, to jest tylko ostrzeżenie. Jeżeli piłkarze byli w stanie rozegrać dobry mecz z Albanią, Niemcami i w pierwszej połowie z Mołdawią, to muszą to realizować zawsze. Jeżeli stracimy to podejście do meczu, to stracimy też szacunek do siebie i do kraju. Można przegrać, ale trzeba zostawić wszystko na boisku. Trudno, czasem tak bywa. Ja pierwszy biorę odpowiedzialność za wyniku, ale jeżeli nikt nie zrobi tego samego na boisku podczas meczu, to za to odpowiedzialności już nie biorę - komentował selekcjoner.
Do końca eliminacji pozostało pięć meczów. Najbliższe z Wyspami Owczymi i Albanią we wrześniu, a następnie raz jeszcze Wyspy Owcze oraz rewanż z Mołdawią (październik) i Czechy w listopadzie.
- Nie możemy nie przegrywać. Musimy wygrywać. Myślę, że wszyscy wyciągnęliśmy wnioski. Jest to dla mnie trudne, ale nie ma innego sposobu na zakwalifikowanie się. Piłkarze muszą zrozumieć, że wszyscy wygrywamy i przegrywamy. Nie ma tak, że jedni przegrywają, a inni nie - przyznał Fernando Santos.
CZYTAJ TAKŻE:
Na to wszyscy czekali! Jasna deklaracja Santosa
"Stara gwardia ratuje kadrę". Wrze w sieci po powołaniach Santosa