Kadencja wstydu. Santos splamił CV

Getty Images / Mateusz Slodkowski/DeFodi Images / Na zdjęciu: Fernando Santos
Getty Images / Mateusz Slodkowski/DeFodi Images / Na zdjęciu: Fernando Santos

Rozstanie z Fernando Santosem nie może dziwić, jeśli spojrzymy na bilans reprezentacji Polski pod jego wodzą. Nikt nie ma wątpliwości, że mistrz Europy z 2016 roku się nie sprawdził w nowej roli. To najgorszy selekcjoner od 27 lat.

Po odejściu Czesława Michniewicza, atmosferę wewnątrz szatni reprezentacji Polski miał oczyścić zagraniczny szkoleniowiec. Cezary Kulesza zaskoczył, stawiając na Fernando Santosa.

Prezes PZPN zaproponował mu lukratywny kontrakt jak na polskie warunki i oczekiwania wobec Portugalczyka były duże. Ten "strzał" Kuleszy okazał się kompletnym niewypałem.

Biało-Czerwoni stukają w dno od spodu. Już po pierwszej przegranej z Czechami (1:3) kibice mieli mnóstwo powodów do obaw. Później przyszły kompromitujące wyjazdowe porażki z Mołdawią (2:3) i Albanią (0:2).

Jedyne zwycięstwa ekipa Santosa odniosła nad Albanią (1:0) i Wyspami Owczymi (2:0) w Warszawie. Światełkiem w tunelu mogło być pokonanie Niemców (1:0) w meczu towarzyskim, ale patrząc na inne wyniki Die Elf, nie jest to szczególny powód do chwały.

ZOBACZ WIDEO: Fernando Santos zwolniony? "Dojdzie do spotkania z prezesem"

"Wynikowiec" bez wyników

Przez niespełna 8 miesięcy Santos zdążył pobić kilka niechlubnych rekordów, choć z pewnością nie tak chciał zostać zapamiętany. Mistrz Europy z 2016 roku przyjeżdżał do Polski jako nastawiony na defensywę "trener-wynikowiec". A przede wszystkim zabrakło mu właśnie rezultatów.

Od samego początku decyzja Kuleszy była skazywana na porażkę. Debiuty poprzednich selekcjonerów bywały nieudane, natomiast przebieg starcia eliminacyjnego z Czechami zaskoczył nawet największych pesymistów. Polska straciła bramkę już w 27. sekundzie - najszybciej w swojej historii.

Przed niedzielnym blamażem w Albanii najbardziej bolesna dla polskich kibiców była porażka 2:3 z Mołdawią. Spotkanie rozegrane w Kiszyniowie to początek końca Santosa w reprezentacji. Nigdy wcześniej kadra nie przegrała z przeciwnikiem niżej notowanym w rankingu FIFA, co jest kolejnym kamyczkiem do ogródka selekcjonera.

Biorąc pod uwagę mecze o stawkę, Santos jest najgorszym selekcjonerem od 27 lat i jak dotąd zdecydowanie najbardziej przepłaconym. W pozornie łatwej grupie eliminacji Euro 2024 może pochwalić się dwoma zwycięstwami na PGE Narodowym, przy czym przegrał wszystkie trzy mecze wyjazdowe.

Aby przypomnieć sobie gorszy start reprezentacji Polski w kwalifikacjach do mistrzostw świata lub Europy, trzeba cofnąć się w czasie do przełomu lat 1996/97. Przy swoim drugim podejściu do drużyny narodowej Antoni Piechniczek miał katastrofalny bilans w eliminacjach mundialu (1-1-3).

W odróżnieniu do Santosa ówczesny selekcjoner potrafił wygrać z przeciętną Mołdawią. Poza tym należy podkreślić, że Piechniczek miał w grupie takie potęgi jak Anglia czy Włochy, podczas gdy portugalski trener miał ogromne problemy z Albańczykami czy pół-amatorami z Wysp Owczych.

To koniec

Początkowo nie brakowało głosów, że prezes Kulesza dokonał dobrego wyboru. Łącznie przez 12 lat Santos z sukcesami prowadził reprezentacje Grecji i Portugalii. Doświadczony szkoleniowiec jednak nie potrafił odnaleźć się w Polsce.

- Wygrałem mistrzostwo Europy i Ligę Narodów, a teraz niby nie potrafię nic? - zapytał retorycznie Santos w rozmowie z TVP Sport po kolejnej kompromitacji. 68-latkowi nikt nie odbierze zasług, ale nie można zaklinać rzeczywistości. Jego kadencja w reprezentacji Polski to pasmo niepowodzeń.

Tymczasem kadra znowu zostanie na lodzie. Pytanie brzmi, czy kolejny trener będzie w stanie poukładać drużynę dziewięć miesięcy przed mistrzostwami Europy? Pojawiło się poważne ryzyko, że po występach na czterech z rzędu wielkich turniejach (2016, 2018, 2020, 2022) Polacy zostaną w domu.

Rafał Szymański, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
"A gdzie tu są dociągnięcia?". Fernando Santos oszukał 40 milionów Polaków
Tomaszewski zmienił zdanie ws. Santosa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty