Kreatywny klip Manchesteru City. Zawodnik miał ważne ogłoszenie [WIDEO]

Twitter / Manchester City / Na zdjęciu: Kyle Walker
Twitter / Manchester City / Na zdjęciu: Kyle Walker

Latem przyszłość Kyle'a Walkera nie była wcale jasna. Media spekulowały, że Anglik może zamienić Manchester City na Bayern Monachium. Tak się nie stało i wygląda na to, że obrońca zostanie w zespole Obywateli na dłużej.

W poprzednim sezonie Manchester City wygrał wszystko co mógł i wydawało się, że w przerwie między rozgrywkami zostanie dość poważnie osłabiony. Z klubu odeszli już tacy gracze jak Ilkay Gundogan, Riyad Mahrez czy też Aymeric Laporte.

Kolejnym zawodnikiem, który mógł zmienić barwy był Kyle Walker. Chciał go Bayern Monachium, a jego umowa obowiązywała wtedy do lata 2024 roku, więc mistrz Anglii miał ostatnią okazję, aby zarobić na odejściu 33-latka. Obywatele jednak nie pozwolili na transfer i doświadczony defensor został na Etihad Stadium.

Teraz najprawdopodobniej wyjaśniła się najbliższa przyszłość zawodnika, który niedawno zdobył bramkę dla angielskiej kadry w meczu z Ukrainą, który zresztą był rozgrywany we Wrocławiu. Manchester City ogłosił, że Walker zostaje w klubie do 2026 roku.

A w zasadzie zrobił to sam piłkarz, który w kreatywnym filmie przygotowanym z tej okazji, w stylu "Wilka z Wall Street" ogłosił, że nigdzie nie odchodzi. Plotki zostały ucięte, więc teraz jest pora na kolejne zmagania sportowe. Obywatele na pewno znowu będą chcieli zawojować całą Europę i przy tym zostać mistrzem Anglii. Oczywiście czeka ich bardzo trudne zadanie

Natomiast jeśli chodzi o samego defensora, to nie można wykluczyć, że jest to dla niego ostatni kontrakt na tak poważnym poziomie. Mówimy przecież o 33-latku, który podpisał umowę na trzy kolejne sezony. W momencie jej wygaśnięcia będzie miał 36 wiosen na karku, więc może to być już moment na zakończenie kariery, czy też przeprowadzkę na inny kontynent.

Czytaj też:
Bayern znów został na lodzie
Cios w "Lewego" ze strony FIFA

ZOBACZ WIDEO: Afera za aferą. Winny porażki nie jest tylko Fernando Santos

Źródło artykułu: WP SportoweFakty