W próbie generalnej przed rozpoczęciem zmagań w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy Legia Warszawa niespodziewanie zgubiła punkty. Stołeczny zespół zremisował 1:1 z Piastem Gliwice, ale należy podkreślić, że od 42. minuty musiał grać w "dziesiątkę". Damian Sylwestrzak pokazał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartę Josue, choć wydawało się, że Portugalczyk był faulowany przez Alexandrosa Katranisa.
Decyzja sędziego pochodzącego z Wrocławia była szeroko komentowana. Zresztą on sam w sobotnim wydaniu magazynu "Liga+" przyznał się do popełnionego błędu. O komentarz do całej sytuacji dziennikarze portalu legia.net poprosili Dariusza Mioduskiego.
- Czerwona kartka była niesłuszna i miała wpływ na rezultat. Mam nadzieję, że na koniec rozgrywek nie okaże się, że tych dwóch punktów jakie straciliśmy w Gliwicach, zabraknie nam do tytułu mistrza Polski. Jest żal, ale nie mam pretensji do sędziego Damiana Sylwestrzaka - podkreślił właściciel klubu z Łazienkowskiej.
Po szóstej serii gier warszawska drużyna spadła na trzecie miejsce w stawce PKO Ekstraklasy. Zdaniem Mioduskiego, na uwagę zasługuje fakt, że Sylwestrzak przeprosił podopiecznych Kosty Runjaicia.
- Każdy ma prawo się pomylić, nikt nie jest nieomylny. W jakiś sposób zaimponowało mi to, że arbiter przyznał się do błędu i przeprosił. Nic tym oczywiście nie zyskamy, ale trzeba mieć sporo odwagi aby tak postąpić. A błędy w futbolu się zdarzają i będą się zdarzać - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata"! Można oglądać w nieskończoność
Czytaj więcej:
Problemy Marcina Bułki? Przybył mu poważny konkurent
Fortuna I liga ma nowego lidera. Szalony kwadrans przed przerwą