W miniony weekend Jagiellonia Białystok wstała z kolan. Żółto-czerwoni przegrywali z Radomiakiem Radom 0:2, a ostatecznie wygrali 3:2. Drużyna pokazała charakter, a teraz będzie chciała przełożyć go na kolejne spotkanie. W piątkowy wieczór rywalem Jagi będzie ŁKS Łódź. Co na konferencji prasowej przed tym spotkaniem mówił Adrian Siemieniec?
Szkoleniowiec najpierw odniósł się do wspomnianej rywalizacji z poprzedniej kolejki. - Wracając jeszcze do poprzedniego meczu, cieszę się, że nasz poziom determinacji był bardzo wysoki. Potwierdziła to nasza analiza. Co mnie cieszy, to fakt, że nawet przy niekorzystnym wyniku zachowaliśmy spokój. Po słabym początku nadal byliśmy obecni w tym spotkaniu. Dużo nad tym pracujemy i to pokazaliśmy w ostatnią niedzielę, a dopełnieniem wszystkiego było nasze zwycięstwo - zauważył.
Gdy Jaga traci gole, często jest to pokłosiem rażących błędów indywidualnych poszczególnych graczy. - To prawda, że w ostatnich dwóch meczach straciliśmy dwa gole po dwóch indywidualnych błędach, ale ja patrzę na to szerzej i moim zdaniem największy błąd w meczu z Radomiakiem przy drugim golu został popełniony dużo wcześniej. Oczywiście, sama strata Michala Sacka także miała wpływ, ale nie chcę żadnej sytuacji oceniać "zerojedynkowo" - zaznaczył 31-latek.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski bez powołania? Probierz rozwiał wątpliwości
- Z pewnością nie każda nasza strata na 40. metrze przed bramką musi kończyć się utratą gola. Kluczowe jest dla mnie określenie zasad dotyczących zachowania w takiej sytuacji. Chcemy być przygotowani na każdą sytuację, także na taką i chcemy to udowodnić. Owszem, straty mogą się zdarzyć i będą się zdarzały, ale nie chcę, abyśmy skupiali uwagę na stracie, a naszym zachowaniu po niej. Chcemy grać ofensywnie, tak grać chcą także nasi zawodnicy i ja takiego stylu będę wymagał - dodał kończąc wątek.
Przed białostoczanami intensywny tydzień, bo w jego trakcie przyjdzie pora na mecz pucharowy. - Wiem, że w najbliższym czasie czeka nas maraton meczów, ale w tej chwili skupiam się tylko na starciu z ŁKS-em Łódź. O spotkaniu ze Śląskiem będę myślał w drodze powrotnej do Białegostoku, a o starciu z Legią po spotkaniu pucharowym. Oczywiście, rozmawiamy w naszym gronie sztabowym jak rozplanować mikrocykl pod kątem obciążeń, treningów. Jak wszystko zaplanować - przyznał Siemieniec.
Czego trener spodziewa się po meczu w Łodzi? - Uważam, że czeka nas trudny mecz. ŁKS z pewnością zechce zapunktować przed własną publicznością. Łódź, niezależnie od której strony, zawsze była i będzie gorącym terenem. Każdy, kto przyjedzie musi liczyć się z gorącą atmosferą na trybunach. Poza tym łodzianie na pewno będą podbudowani po ostatnim spotkaniu. Co prawda przegrali na stadionie Rakowa, ale na obiekcie mistrza zaprezentowali się z dobrej strony, stworzyli kilka okazji i sprawili spore problemy częstochowianom - zauważył.
- Taki mecz może być źródłem optymizmu przed kolejnym meczem. Niemniej, niezależnie od klasy rywala i tego, co będzie działo się na trybunach, my jedziemy do Łodzi, aby zagrać swoją piłkę, pokazać swój pomysł i rozegrać ten mecz na naszych warunkach. Jesteśmy w dobrym momencie, czujemy się silni mentalnie i jedziemy na stadion beniaminka, aby to udowodnić - kontynuował szkoleniowiec.
Czytaj też:
Turcy chcą ukarać polskiego bramkarza! Sprawa jest poważna
Włoskie media dosadne po porażce Rakowa