Na temat wyczynów Roberta Lewandowskiego w barwach Bayernu Monachium będą krążyć prawdziwe legendy. Rok przed odejściem do FC Barcelony dokonał praktycznie niemożliwego i pobił rekord Gerda Muellera, strzelając 41 goli w jednym sezonie Bundesligi.
Mimo wszystko większość kibiców po zakończeniu przez niego kariery, będzie wspominać o tym, co zrobił 22 września 2015. Tego dnia Bawarczycy mierzyli się w meczu przeciwko Wolfsburgowi. "Lewy" rozpoczął go na ławce rezerwowych.
Bayern Monachium do przerwy przegrywał 0:1. Już na początku drugiej połowy ówczesny szkoleniowiec tego zespołu Pep Guardiola wpuścił Lewandowskiego na boisko. Potem fani zgromadzeni na Allianz Arena i przed odbiornikami widzieli koncert w wykonaniu Polaka.
ZOBACZ WIDEO: "Król Zlatan". Nie uwierzysz, na jaki pomysł wpadł Ibrahimović
Napastnik pierwszego gola strzelił w 51. minucie, a równo 539 sekund później trafił do siatki po raz piąty. To było coś niesamowitego, ponieważ piłkarz grający obecnie w FC Barcelonie zaprezentował szereg umiejętności strzeleckich.
Robert Lewandowski pokazał przede wszystkim spryt i nieziemską precyzję przy uderzeniu m.in. z woleja. - Nie da się być aż tak dobrym - krzyczał jeden z komentatorów. Można śmiało stwierdzić, że zawodnik zszokował całą futbolową społeczność
Również swojego ówczesnego trenera - Pepa Guardiolę. Świat obiegły przecież obrazki, gdy szkoleniowiec trzymał się za głowę z niedowierzaniem po jednym z trafień "Lewego".
Zobacz też:
U-21: poznaliśmy następcę Probierza
Były piłkarz Górnika o Probierzu. Padają wyjątkowe słowa pod jego adresem