Były piłkarz Górnika o Probierzu. Padają wyjątkowe słowa pod jego adresem

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu:  Michał Probierz
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Probierz

Michał Probierz został ogłoszony nowym selekcjonerem, co wywołało eksplozję radości w... Zimbabwe. Bo mieszka tam ktoś, kto od wielu lat jest Probierzowi wdzięczny. Za to jak został przez niego potraktowany w niełatwym dla siebie momencie.

Przez trzy lata grali razem w Górniku Zabrze. Michał Probierz i Shingayi Kaondera. Ten pierwszy był już wtedy doświadczonym piłkarzem, mającym za sobą występy w Polsce i Niemczech. Ten drugi, młodziutki, szukał dopiero piłkarskiego szczęścia nie tylko w nowym dla siebie kraju, ale i na nowym kontynencie.

Probierz i Kaondera występowali ze sobą w latach 1999-2002. Już wtedy mówiło się, że obecny selekcjoner bardzo pomagał młodemu Afrykańczykowi.

A jak wspomina to po latach sam Kaondera, który wrócił do ojczyzny i rozwija tam akademię piłkarską?

- Choć minęło już wiele lat, to pamiętam to wszystko doskonale. Michał Probierz był dla mnie jak ojciec. Jestem bardzo zadowolony, że został selekcjonerem. Już wtedy o tym marzył. Żartował nawet, że muszę zmienić obywatelstwo, żeby mógł mnie powołać do polskiej kadry jak już zostanie jej trenerem - opowiada WP SportoweFakty były zawodnik Górnika.

Mówił, że w Niemczech źle go traktowali

Kaonderze na początku, jak to często bywa w takich przypadkach, nie było łatwo. - Wiadomo jak to jest w nowym miejscu. Nie każdy cię akceptuje. Jeden, bo może się bać o swoje miejsce na boisku, drugi być może z innego powodu. Michał mówił mi wtedy, że gdy był w Niemczech, to niektórzy źle go traktowali, więc doskonale rozumie jak to być cudzoziemcem. I z tego powodu bardzo mocno mnie chronił - przyznaje piłkarz, który rozegrał w Ekstraklasie 52 mecze, strzelając cztery gole.

ZOBACZ WIDEO: Zdecydowany komentarz po wyborze Probierza. "Jeden z najlepszych polskich trenerów"

"Pilnował, bym nikogo się nie bał"

- Michał bardzo mocno pilnował, abym nie musiał się nikogo bać, abym nie czuł się w żaden sposób gorszy od nikogo. Zresztą, to nie ograniczało się tylko do klubu. Kiedy czuł, że chcę gdzieś wyjść, to często wychodził ze mną. Powiem to jeszcze raz: dla mnie był jak ojciec. Nigdy mu tego nie zapomnę.

Kaondera wspomina też moment, w którym Probierz ochronił go przed wściekłością zespołu. - Jestem mu wdzięczny z wielu powodów, a z tego może nawet najbardziej. W tym sensie, że mocno mi to utkwiło w pamięci. W meczu z Ruchem Chorzów popełniłem błąd. W szatni prawie cały zespół był na mnie wściekły, było naprawdę gorąco. Wtedy do akcji wkroczył Michał. I to bardzo zdecydowanie. Kazał się wszystkim uspokoić i dać mi spokój. Powiedział, że jeśli nie będziemy działać na zasadzie: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, to nic nie osiągniemy.

Pomógł mu podpisać kontrakt

Co więcej, zdaniem Kaondery Probierz miał wpływ na to, że Afrykańczyk w ogóle podpisał kontrakt z Górnikiem. - Trenowałem najpierw w Zabrzu, ale potem pan Wiesław Grabowski, mój menedżer, zabrał mnie do Łodzi, do Widzewa. I to właśnie wtedy kilku piłkarzy Górnika, na czele z Michałem, powiedziało w klubie, że powinienem wrócić, że Górnik powinien podpisać ze mną kontrakt. Michał, Adam Kompała, Jacek Wiśniewski. Ich pomocy w klubie nigdy nie zapomnę - opowiada 41-letni obecnie Kaondera.

Shingayi Kaondera z podopiecznymi ze swojej akademii
Shingayi Kaondera z podopiecznymi ze swojej akademii

"Przywróci wam pewność siebie"

A jeśli chodzi o nowe wyzwanie Probierza, to Kaondera jest spokojny. - Widziałem mecz Polski z Argentyną na mundialu w Katarze. Ewidentnie brakowało wam wiary w siebie, pewności. Jestem przekonany, że Michał to zmieni i dużo da tej reprezentacji. Niezmiernie się cieszę, że dostał tę pracę - opowiada Shingayi który, jak wspomniano, rozwija teraz w Zimbabwe własną akademię.

- Niestety, brakuje nam sprzętu, w Afryce nie jest łatwo prowadzić takie przedsięwzięcie. Gdyby można było otrzymać jakąś pomoc z Polski w tym zakresie, to byłoby super. Nie poddajemy się jednak, walczymy. Myślę, że od przyszłego roku będę wysyłał moich chłopaków do Europy. Niektórych z nich powinniście zobaczyć w Polsce - kończy 22-krotny reprezentant Zimbabwe.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Turcy chcą ukarać polskiego bramkarza
Trener Rakowa znalazł przyczynę porażki

Źródło artykułu: WP SportoweFakty