Cracovia zdemolowana w debiucie Kamila Glika. "Nie mam do niego pretensji"

Cracovia zaprezentowała się katastrofalnie w przegranym 1:5 meczu z Pogonią Szczecin. Trener Jacek Zieliński przeprosił kibiców i odniósł się do sytuacji nowej gwiazdy swojego zespołu Kamila Glika.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
trener Jacek Zieliński WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: trener Jacek Zieliński
Cracovia wcześnie straciła gola po strzale Kamila Grosickiego z rzutu karnego, a później było tylko gorzej. Dopiero w doliczonym czasie Pasy dostały w prezencie od Mariusza Malca i Danijela Loncara gola honorowego, ale nie poprawił on mocno samopoczucia po porażce 1:5 na własnym stadionie.

- Mogę tylko przeprosić kibiców za to, co musieli przeżywać w czasie meczu. Inne były nasze założenia i marzenia. Im ciszej na tą trumną, tym lepiej - mówi na konferencji prasowej trener Jacek Zieliński.

- Najgłupsze diagnozy są zaraz po meczu, ponieważ można zrobić nimi krzywdę. Nie zgodzę się z opinią o bezradności w ataku, ponieważ oddaliśmy 14 strzałów, ale nic nie chciało wpaść, włącznie z rzutem karnym. Pogoń była po prostu lepsza w każdym elemencie, a takie mecze zdarzają się. Najważniejsze są mecze przed nami. Wyniku z Pogonią nie wygumkujemy, choćbyśmy stawali na głowie. Sorry, ale musimy z nim żyć - dodaje szkoleniowiec Pasów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!

W podstawowym składzie Cracovii pojawił się Kamil Glik, który tak samo jak pozostali obrońcy gospodarzy, okazał się bezradny wobec ataków Pogoni. W PKO Ekstraklasie pokazał się po 13 latach przerwy, ale koniec zawieszenia za kartki nastąpił akurat przed meczem, którego lepiej nie wspominać.

- Jest mi przykro, ponieważ wrzuciliśmy Kamila "na konia". Kiedyś ten jego debiut musiał jednak nastąpić. Nie mam do niego pretensji. Akurat trafił na mecz, w którym nic nam nie wychodziło - wspomina Jacek Zieliński.

- Kamil jest w najtrudniejszej sytuacji, ponieważ nadrabia stracony czas. Widać po nim brak gry od maja na normalnym boisku, z przeciwnikami. Nie ukrywam, że mocno liczyliśmy na jego doświadczenie, na liderowanie, ale wszystko posypało się po dwóch wcześnie straconych bramkach i poszło jak poszło - opowiada trener.

- Kamil zagrałby, nawet gdyby w zespole nie było kontuzji. Mieliśmy inny sposób na grę, ale musieliśmy go przemodelować. Rzecz w tym, żeby Kamil wytrzymał granie co trzy dni. Nasza w tym głowa, żeby to jakoś uporządkować i nie był narażony na inne kontuzje - podsumowuje Zieliński.

Pogoń odbiła się od strefy spadkowej i przystąpi do zaplanowanych na następny tydzień meczów z Legią Warszawa oraz Lechem Poznań po dwóch zwycięstwach. W zespole Jensa Gustafssona pojawiła się odrobina entuzjazmu.

- Jest niewiele rzeczy, z których jestem niezadowolony. Jest natomiast długa lista takich, które były dobre. Ten mecz w wykonaniu Pogoni był topowy, kompletny. Wyglądaliśmy w nim tak jak powinniśmy. Piłkarze dużo poświęcili na boisku i jestem z nich bardzo zadowolony - mówi trener Gustafsson.

- Po przełomowym zwycięstwie z Koroną, musieliśmy dalej pracować z wiarą w kolejne wygrane. Byliśmy w dołku, więc taki wynik 5:1 jest dla nas bardzo ważny. Potrzebujemy jednak więcej - dodaje szkoleniowiec Pogoni.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Czy Kamil Glik będzie topowym piłkarzem sezonu w PKO Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×