Były trener Muciego: Już w pierwszym meczu mnie zszokował! Miałem nosa do niego

Ernest Muci robi furorę w Legii i niewykluczone, że pobije rekord transferowy ekstraklasy, bo już jest na celowniku klubów z mocniejszych lig. A czy jego eksplozja jest zaskoczeniem? Zapytaliśmy o to trenera, który pierwszy dał mu szansę.

Piotr Koźmiński
Piotr Koźmiński
Ernest Muci WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Ernest Muci
Emmanuel Egbo to były bramkarz reprezentacji Nigerii, który po wyjeździe z ojczyzny kontynuował karierę w Albanii.

Najpierw jako piłkarz, a następnie jako trener. Był przez lata związany z klubem FK Tirana. Zaczynał jako trener bramkarzy, a potem został pierwszym szkoleniowcem.

W sezonie 2019/2020 Egbo doprowadził FK Tirana do mistrzostwa kraju, będąc pierwszym nigeryjskim trenerem, który wygrał jakąkolwiek ligę w Europie.

ZOBACZ WIDEO: To nie jest tylko problem trenera

Był też pierwszym, który dał szansę w dorosłej piłce Ernestowi Muciemu, obecnie wschodzącej gwieździe Legii Warszawa.

Egbo w dalszym ciągu śledzi postępy byłego podopiecznego i jest zdania, że Muci może zrobić naprawdę dużą karierę. A być może pobije nawet transferowy rekord Ekstraklasy (dzierży go Kacper Kozłowski, który zamienił Pogoń na Brighton za 11 mln euro).

Jak przyznaje Egbo w rozmowie z WP SportoweFakty, czasem rozmawia też o Albańczyku ze swoim przyjacielem i agentem, również Nigeryjczykiem, który mieszka pod… Krakowem.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Zna pan Ernesta Muciego od lat. Spodziewał się pan takiej eksplozji jego talentu?

Emmanuel Egbo, były trener Ernesta Muciego w FK Tirana: W dużej mierze tak. Spędziłem w FK Tirana siedem lat i z bliska widziałem jego postępy. Bo on dojrzewał u nas, spędził kilka lat w naszych juniorskich zespołach. Ten talent było widać. Zresztą, nie tylko u nas. Ernest był regularnie powoływany do reprezentacji Albanii różnych kategorii wiekowych. Wiadomo więc było, że ma duże szanse na zrobienie kariery. A to, co widzimy teraz w Legii, jest na to kolejnym dowodem.

No właśnie. Śledzi pan jego popisy w Legii?

Oczywiście, że tak. Zresztą, nie dałoby się tego nie śledzić, bo media w Albanii mocno interesują się tym, jak Muciemu idzie w Polsce. Ten popis z Aston Villą odbił się szerokim echem również w Albanii. Selekcjoner był na meczu w Warszawie, co też było podkreślane przez albańskie media. To pokazuje, że Sylvinho uważnie mu się przygląda.

Powołuje go nawet do kadry, tyle że Muci praktycznie nie gra.

Ale to tylko kwestia czasu. Jedyne czego Ernestowi tu potrzeba to odrobina cierpliwości. Obecnie wygląda to tak, że nasi czołowi piłkarze są w bardzo dobrej formie, a Albanii super idzie. Mówiąc klasycznie: zwycięskiego składu się nie zmienia. Natomiast prawdą jest też, że w Albanii, wśród dziennikarzy i kibiców jest coraz więcej zwolenników tego, aby Muci dostawał w kadrze więcej minut. I to już w najbliższym czasie.

Zna go pan bardzo długo. Co w pana oczach jest jego największą zaletą?

Technika i strzał z obu nóg. Także to, że praktycznie nie potrzebuje rozbiegu, aby solidnie uderzyć. Potrafi to zrobić niemal z miejsca. A te piękne gole, które strzela w Legii? Nie ma w tym żadnego przypadku. Takie bramki zdobywał już, gdy prowadziłem go w FK Tirana. Proszę sobie znaleźć w internecie gola, jakiego strzelił z rzutu wolnego w derbach stolicy, które wygraliśmy 5:1. To była cudowna bramka. Zresztą, w tamtym meczu strzelił dwa gole. A wtedy zagrał tylko 14 minut!

O zaletach Muciego właśnie wspomnieliśmy. A co powinien poprawić?

W teorii powinienem powiedzieć, że grę w defensywie. Tylko że to trochę zależy od tego, czego dany trener od niego oczekuje. Jeden może chcieć poprawy pod tym względem. Ok, rozumiem to, ale z drugiej strony trzeba zadać sobie pytanie: czy dodając obowiązków w obronie, wystarczy mu sił, fantazji i polotu, aby tak efektownie grać z przodu? Myślę, że to już zależy indywidualnie od danego szkoleniowca i jego oczekiwań wobec Ernesta.

Słyszę, że to pan jako pierwszy trener dał mu pograć więcej, w pełnym wymiarze czasowym. Jak to było dokładnie?

To było niedługo po mojej nominacji na pierwszego trenera FK Tirana. Wcześniej byłem szkoleniowcem bramkarzy, ale po zwolnieniu głównego szkoleniowca powołano mnie na to stanowisko. W pierwszym meczu pokonaliśmy w derbach odwiecznego rywala, Partizani, a w wyjazdowym meczu z KF Laci postawiłem na Muciego od pierwszej minuty.

To była ciekawa sytuacja. Przed tym spotkaniem podszedł do mnie fizjoterapeuta i z obawą w głosie poinformował mnie, że mamy problem, bo nasz główny napastnik, Ngoo, ma problem z kontuzją. Ale ja się wcale tym nie zmartwiłem, bo wierzyłem w Muciego.

Aż tak? Miał wtedy 18 lat.

Aż tak. W drodze na mecz, gdy już byliśmy w klubowym autokarze, wysłałem mu wiadomość WhatsAppem, pytając, czy jest gotowy. Odpisał, że tak. Pamiętam, że wtedy padało i ze względu na atuty Ernesta bardziej chciałem go wykorzystać na dobrej nawierzchni. Postanowiłem więc, że o tym, ile zagra zadecyduję, gdy zobaczę, w jakim stanie jest murawa. Na szczęście deszcz nie miał na nią zbyt wielkiego wpływu, więc postanowiłem posłać go do gry od początku. I to był szok! Ale taki pozytywny. Wygraliśmy wtedy 2:1, a oba gole strzelił Muci. To były jego pierwsze trafienia w lidze albańskiej.

A zdziwił się pan, że z FK Tirana Muci poszedł właśnie do Legii? Że do Polski, a nie do lepszej ligi?

Nie do końca. Poza tym… Jak widać, to był słuszny wybór. Bo kto wie, co by było, gdyby od razu poszedł gdzieś do topowej ligi? Czy jego rozwój byłby tak harmonijny jak w Legii? Nie mam przekonania. W moim odczuciu lepiej iść krok po kroku niż od razu skoczyć na bardzo głęboką wodę. Idąc powoli człowiek bardziej docenia drogę, którą przeszedł.

A o Polsce w kontekście Ernesta rozmawiałem i dalej rozmawiam z moim agentem i przyjacielem, który mieszka właśnie w Polsce. Dokładnie w Lanckoronie, w województwie małopolskim. To John Chibuzo Nwankpa, były piłkarz, a obecnie menedżer.

Z charakteru Ernest wydaje się być bardzo spokojny, wręcz introwertyczny.

Gdybym miał wyszukać odpowiednie słowo, to powiedziałbym "skromny". Tak został wychowany i tak się zachowuje. Natomiast z jeszcze jednej rzeczy jestem zadowolony. Że między innymi ja namawiałem go do nauki angielskiego. I to teraz procentuje.

Wiadomo było, że ma na tyle duże umiejętności, że jego wyjazd z Albanii jest kwestią czasu. Dlatego ten angielski jest taki ważny. Bo owszem, zawsze mogą ci to wszystko przetłumaczyć, ale według mnie znajomość języka mocno skraca dystans między trenerem a piłkarzem. Bo przecież zrozumienie tego, co wymaga szkoleniowiec, to dla gracza podstawowa sprawa.

Prędzej czy później Muci odejdzie z Legii. Zgadza się pan z tym, że najlepszym momentem na jego sprzedaż jest lato 2024? I z tym, że może pobić rekord polskiej ekstraklasy, który wynosi 11 mln euro?

Zaczynając od drugiej części pytania. Jestem trenerem, więc nie mnie rozmawiać o kwotach. Nie wiem, czy Muci pójdzie za 10 czy za 20 mln euro… Wiem jedno: w takich sytuacjach nie wszystko zależy od samych umiejętności piłkarza, ale i innych składowych.

Na przykład narodowość, w sensie wiadomo, że piłkarz z Anglii, Hiszpanii czy Francji z automatu jest wyżej wyceniany niż piłkarz z kraju o mniejszych tradycjach, czy ligi niżej w rankingu. To wiele składowych. Natomiast co do terminu. To musi też wyczuć sam Ernest. Nie ma za to wątpliwości: takie mecze jak z Aston Villą mocno podnoszą jego wartość i rozpoznawalność, choćby na angielskim rynku.

Pracował pan też z Jurgenem Celhaką. Tylko że on nie błyszczy w Legii tak jak Muci. Wiadomo, to inna pozycja, ale po prostu nie gra tak jak oczekiwano.

Celhaka i Muci byli piłkarzami U19, gdy zadecydowałem, że będę z nich korzystał. Celhaka grał nawet u mnie więcej niż Muci. Posadziłem na ławce kapitana drużyny, bo Celhaka pasował do mojej filozofii gry. To piłkarz zadaniowy, gra w prosty sposób. Przede wszystkim broni, odzyskuje piłki.

Zdaniem Emmanuela Egbo Muci jest już gotowy do wyjazdu z Polski, ale przed Celhaką jeszcze sporo pracy Zdaniem Emmanuela Egbo Muci jest już gotowy do wyjazdu z Polski, ale przed Celhaką jeszcze sporo pracy

Rozumiem, natomiast, jak wspomniałem, zastanawiamy się dlaczego w Legii spisuje się poniżej oczekiwań.

W przeciwieństwie do Muciego, wyjeżdżając z Albanii Celhaka nie znał żadnego języka obcego. To raz. Po drugie, on za wcześnie wyjechał z kraju. Według mnie powinien był tu jeszcze zostać przez rok. Ale to dobry piłkarz, który w defensywie może zrobić dla swojej drużyny więcej niż wielu innych piłkarzy. Jego słabą stroną jest to, że nie ma dobrego podania. Natomiast potrafi odbierać piłki i dostarczać ją do drugiego pomocnika.

Ale patrząc na jego potencjał, to widzi go pan w lepszej lidze niż polska, czy to raczej szczyt jego możliwości?

Przede wszystkim potrzebuje więcej gry. Na moje oko tak ze dwa sezony, żeby się tu pokazać z dobrej strony. Co innego Muci. On już jest gotowy do wyjazdu z Polski.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Była rozmowa w PZPN w sprawie Krychowiaka
Oto kolejne plany Probierza. Na mapie znajdzie się Szwajcaria

Czy Ernest Muci pobije transferowy rekord Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×