29 września 1993 roku reprezentacja Polski w Oakland w Kalifornii zagrała towarzyski mecz z Meksykiem. W praktyce była to drużyna Ruchu Chorzów, która wówczas brała udział w swoistym tournee. W ciągu trzech tygodni rozegrała sześć meczów na trzech kontynentach. Były to trzy spotkania w Ekstraklasie, dwa mecze z reprezentacją Iranu w Teheranie oraz właśnie starcie z Meksykiem.
Spotkanie z drużyną z Ameryki Północnej Ruch rozegrał jako reprezentacja Polski B. Nie brakowało kontrowersji i zabawnych momentów. Jak na łamach "Przeglądu Sportowego" wspominali piłkarze, na trening wyszli w strojach Ruchu. Uwagę zwrócili na to organizatorzy i wtedy na jaw wyszło, że do Kalifornii wcale nie przyjechała narodowa kadra.
Ostatecznie w ostatniej chwili udało się kupić białe koszulki, na których były czerwone i niebieskie elementy. Naszyto na nich orzełki i Ruch mógł "udawać" drużynę narodową. W zespole znalazł się m.in. obecny selekcjoner Michał Probierz.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak żegna się z reprezentacją. Co na to kibice? [SONDA WP]
- O takich meczach się nie zapomina, a to, czy formalnie występowaliśmy jako Ruch czy kadra B reprezentacji Polski, ma w sportowym kontekście drugorzędne znaczenie, choć przyznaję, że to ciekawa historia. Najważniejsze jednak, że zremisowaliśmy z Meksykiem, który zagrał w mocnym składzie - powiedział Probierz.
Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a zwycięzcę wyłoniły rzuty karne. Te lepiej egzekwowali chorzowianie. Meksykanie nie ukrywali rozczarowania i wściekłości. Zwłaszcza wtedy, gdy dotarło do nich, że grali z drużyną klubową. Nie chcieli nawet wymienić się koszulkami. A to nie wszystko.
- Meksykanie byli tak rozczarowani, iż nie udało im się zwyciężyć, że nie przyszli na zaplanowaną wcześniej wspólną kolację - dodał Probierz.
Biorąc pod uwagę dzisiejszą perspektywę i okoliczności, trudno sobie wyobrazić, że w latach dziewięćdziesiątych polski futbol był tak kiepsko zorganizowany. Wszak wyjazd na mecz z Meksykiem pozwolił PZPN-owi zarobić niemałe pieniądze.
Czytaj także:
Przyjęcie i strzał. Fani Barcy oszaleli po golu "Lewego"
Tureckie media zachwycone Sebastianem Szymańskim. Co za słowa!