Fernando Santos podpisał kontrakt z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i jego głównym celem był awans na mistrzostwa Europy. Forma Biało-Czerwonych w eliminacjach pozostawia jednak wiele do życzenia. PZPN postanowił ostatecznie zakończyć współpracę ze szkoleniowcem.
Już po rozwiązaniu kontraktu wiceprezes federacji Henryk Kula przekazał kulisy całej sprawy. Jak się okazuje, krytykowanie Portugalczyka będzie słono kosztować. - Każde słowa wypowiedziane na jego temat mogą kosztować związek 50 tysięcy euro - mówił (więcej TUTAJ).
Te doniesienia zaskoczyły sporą część kibiców. Łukasz Wachowski w rozmowie z TVP Sport przekazał więcej informacji. Według sekretarza generalnego Polskiego Związku Piłki Nożnej zapis w umowie działa w dwie strony. Natomiast wspomniana wcześniej kwota nie została potwierdzona.
ZOBACZ WIDEO: Styl kadry? Powtórka z Michniewicza
- W każdej umowie są zapisy, mówiące o poufności i nieujawnianiu szczegółów związanych z przebiegiem współpracy, rozmów, czy negocjacji. To standardowa sytuacja. Obie strony mają te same prawa, ale też obowiązki. Tak działa się w biznesie - powiedział.
- Chodzi bardziej o nieujawnianie publicznie szczegółów pracy i wrażliwych informacji. Nikomu na tym nie zależy, ani nam ani trenerowi Santosowi - podsumował.
Ponad tydzień temu pierwszą reprezentację po Fernando Santosie przejął Michał Probierz. Debiutem nowego selekcjonera będzie spotkanie przeciwko Wyspom Owczym na wyjeździe (12.10). Później Biało-Czerwonym w eliminacjach do mistrzostw Europy pozostaną dwa mecze - z Mołdawią (15.10) i Czechami (17.11).
Zobacz też:
Co za słowa o Lewandowskim. "Jest jednym z najlepszych na świecie"
Czarny scenariusz dla Barcelony. Padło słowo "bankructwo"