41. minuta meczu FC Barcelona - Sevilla FC była momentem, w którym serca polskich kibiców zadrżały mocnej. Podczas walki o piłkę w środku pola Robert Lewandowski kopnął w nogę rywala. Polak podskoczył z bólu, a na jego twarzy pojawił się grymas.
Ewentualny uraz napastnika byłby fatalną wiadomością przed arcyważnymi meczami reprezentacji Polski w el. EURO 2024. Już za dwa tygodnie Polacy zagrają z Wyspami Owczymi, a trzy dni później z Mołdawią. Biało-Czerwoni mogliby stracić lidera. Na szczęście jednak na strachu się skończyło. Lewandowski chwilę kulał, ale w drugiej połowie po starciu z rywalem nie było już śladu
Lewandowski niewidoczny. To powód do niepokoju?
Trzeba jednak przyznać, że ten mecz w wykonaniu Lewandowskiego nie był dobry. W ostatnim miesiącu wydawało się, że napastnik się przełamał, bo strzelał gola za golem w La Liga oraz Champions League. Jednak w piątek błysku Polaka próżno było szukać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?
Z wyjątkiem znakomitego podania do Joao Felixa w 13. minucie, w pierwszej połowie był niemal niewidoczny. Delikatnie uaktywnił się w drugiej, ale też bez wielkiego sukcesu. Podejmował nie najlepsze wybory, a jego strzały kilkukrotnie zostały zablokowane przez znakomicie ustawiających się obrońców Sevilli.
Czy to jednak powód do bicia na alarm? Moim zdaniem na to jeszcze za wcześnie. FC Barcelona gra teraz co trzy dni i gorszy występ prędzej czy później może się przydarzyć. Zwłaszcza, że brak widoczności "Lewego" był w pewnym sensie spowodowany taktyką narzuconą przez Xaviego.
Widać było, że Polak w tym meczu miał być typowym napastnikiem. Ujawniało się to w tym, że zdecydowanie rzadziej schodził, by rozgrywać piłkę, a czekał na nią w polu karnym. Gdyby wykorzystał którąś z dwóch dogodnych okazji, to trener Barcy mógłby triumfować. Ale tak się nie stało.
Czy Xavi będzie trzymał się tej roli dla piłkarza w następnych meczach? I czy "Lewy" się przełamie? Z perspektywy polskiego kibica to ważne pytania. Nie da się jednak ukryć, że szkoleniowiec Blaugrany będzie miał zdecydowanie poważniejsze problemy na głowie.
Szpital gwiazd w Barcelonie. I to na jednej pozycji
Pod koniec sierpnia na ok. dwa miesiące z gry wypadł Pedri. Przed tygodniem w meczu z Celtą kontuzji doznał Frenkie de Jong, który będzie pauzował przez podobny czas. Duma Katalonii została więc bez dwóch swoich gwiazd w pomocy. Xavi szukał rozwiązań i przesunął do tyłu nominalnego napastnika Raphinhę.
I ten plan wydawał się być idealny. Tyle że Brazylijczyk nie dokończył pierwszej połowy starcia z Sevillą. Walczył o piłkę i prawdopodobnie naciągnął sobie mięsień uda. Kolejny zawodnik wypadł z gry. Co w takiej sytuacji zrobi szkoleniowiec?
Wychodzi na to, że FC Barcelonę po raz kolejny będzie musiała ratować młodzież. 20-letni Fermin Lopez w ostatnich spotkaniach w La Liga spisywał się bowiem całkiem nieźle. I być może dostanie szansę od trenera w środowym meczu Champions League z FC Porto.
W końcu młodość w Barcelonie to raczej zaleta. 16-letni Lamine Yamal dał zwycięstwo Blaugranie, to po jego zagraniu Sergio Ramos przypadkowo wpakował piłkę do bramki. Wcześniej zachwycił kilkoma indywidualnymi akcjami. I to niesamowita historia, bowiem siedem lat temu to właśnie Ramos wyprowadzał 9-letniego Lamala na boisku. (więcej TUTAJ) Dla niego piątkowy mecz i wygranie z taką legendą z pewnością było spełnieniem marzeń.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Były gracz Realu Madryt dał wygraną FC Barcelonie. Bezbarwny Robert Lewandowski