ŁKS Łódź z najgorszą ofensywą PKO Ekstraklasy. Co zrobić? Trener odpowiada

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: mecz ŁKS - Cracovia
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: mecz ŁKS - Cracovia

- Mogę powiedzieć za trenera i cały sztab, że nikt się nie zastanawia nad tym co będzie z klubem, tylko co mamy zrobić z tą drużyną - podkreśla drugi trener piłkarzy ŁKS-u Marcin Pogorzała. Beniaminek zajmuje ostatnie miejsce w PKO Ekstraklasie.

Łodzianie w miniony weekend w 10. kolejce przegrali u siebie z Cracovią 0:2 po bramkach Virgila Ghity i Janiego Atanasova odpowiednio w 14. i 21. minucie gry. A wygrana ta mogła być jeszcze bardziej okazała. Na początku gry rzut karny zmarnował Michał Rakoczy. Młodzieżowiec "Pasów" miał jeszcze kilka dogodnych okazji do zdobycia bramki. Dlaczego ŁKS dał się tak zaskoczyć od początku?

- Sami się nad tym zastanawiamy co się stało - odpowiada asystent pierwszego trenera, Kazimierza Moskala, Marcin Pogorzała. - Faktycznie dwa ostatnie mecze ligowe - z Rakowem i Jagiellonią - pod wieloma względami wyglądały już mniej więcej tak, jak byśmy sobie to wyobrażali oraz jak do tego przyzwyczailiśmy przede wszystkim sami siebie chociażby w tamtym sezonie. Mam na myśli przede wszystkim fazę defensywną.

- To jak zaczęliśmy ten mecz, to nawet ciężko skomentować. Nie ma co liczyć na cokolwiek w tej lidze tak funkcjonując na swojej połowie w obronie, jak my to robiliśmy. Wprawdzie był to początek, ale miało to już wpływ na obraz całego meczu - dodał II trener Łódzkiego Klubu Sportowego.

ZOBACZ WIDEO: Przejął piłkę od bramkarza i stało się to. Niewiarygodny rajd

Najgorsza ofensywa ligi

W całym sezonie PKO Ekstraklasy ełkaesiacy zdobyli zaledwie sześć bramek. To najgorszy wynik w całej lidze. Podobnym - niezbyt chlubnym - wynikiem pochwalić się może również Górnik Zabrze. Z drugiej strony łodzianie w starciu z Cracovią oddali niemal tyle samo strzałów co rywale. Gorzej z ich celnością.

- Problem w ofensywie? Nie sądzę żebyśmy byli tragiczni, jeśli chodzi o tę fazę. Stworzenie sytuacji nie jest łatwe z przeciwnikiem, który po pierwszej części spotkania ma już dobry wynik i może pozwolić sobie na to, żeby dużą liczbą graczy cofnąć się, poczekać i pozamykać pewne przestrzenie. My te przestrzenie znajdowaliśmy i często byliśmy w polu karnym Cracovii, ale uważam, że w kluczowych momentach nie decydowaliśmy się na uderzenia, co powinniśmy robić częściej - stwierdził Pogorzała zapytany przez nas na konferencji prasowej.

Jednym ze sposobów na ŁKS jest zdobycie przeciwko niemu dość szybko bramki. Tak właśnie zrobiła ekipa "Pasów" w sobotę.

- W mojej ocenie to była dobra reakcja na te tak naprawdę trzy sytuacje. Otrząsnęliśmy się po tym i uważam, że wejście Daniego Ramireza rozruszało ofensywę. Końcówka pierwszej połowy była już lepsza. Ale pamiętajmy, że z grającą pięcioma obrońcami Cracovią kopanie długich piłek i liczenie na to, że coś się wydarzy, nie byłoby rozsądne. Próbowaliśmy to robić w bardziej zorganizowany sposób - taki, który szanse powodzenia.

Kazimierz Moskal zapeszył

Przed starciem z ekipą z Krakowa trener Kazimierz Moskal przytoczył "opowieść byłego starszego trenera, który mówił, że cały tydzień przygotowywał się do tego żeby grać w defensywie, czekać na kontratak, a w drugiej minucie stracił bramkę i co teraz? Cały tydzień poszedł na marne".

- Trener już sobie pluje w brodę, że tak powiedział, bo pamięta to doskonale. Czasami tak jest, że wiedzieć o czymś to jest jedno, a umieć na to zareagować, to jest drugie i Cracovia tutaj grała w taki sposób jakiego się spodziewaliśmy, a mimo to wygrała mecz - wyjaśnił Pogorzała.

Po siódmej porażce w sezonie już pojawiają się plotki o możliwości zwolnienia trenera Kazimierza Moskala. Akurat na konferencji po meczu z Cracovią przemawiał jego asystent Marcin Pogorzała, bo pierwszy szkoleniowiec pauzował za czerwoną kartkę, którą został ukarany tydzień wcześniej w meczu z Jagiellonią Białystok (2:2).

- Na takie pytania nie będę odpowiadał. Ta złość jest duża, bo wiedzieliśmy jaki to jest moment - ewentualne trzy punkty wyprowadziłyby nas w takie rejony tabeli, gdzie byłby duży ścisk i wrócilibyśmy do gry. Dzisiaj mamy sytuację jaką mamy, ale z mojej strony mogę powiedzieć - zarówno za trenera, jak i cały sztab, że nikt się nie zastanawia nad tym co będzie z klubem, tylko nad tym, co mamy zrobić z tą drużyną - zadeklarował II trener Łódzkiego Klubu Sportowego.

W takim razie nasuwa się pytanie: co zrobić po takiej porażce, jak ta z Cracovią?

- Ciężko mi na gorąco powiedzieć, co zrobimy i którą drogą pójdziemy, ale na pewno będziemy chcieli wrócić do gry. Oczywiście też nie było tak, że pod każdym względem mecz z Rakowem był świetny, a pod każdym względem ten sobotni był tragiczny. Na pewno wiele elementów, które w Częstochowie czy u nas z Jagiellonią funkcjonowały na dobrym poziomie, tutaj działały źle. Sądzę, że po prostu do tego musimy wrócić - stwierdził Pogorzała.

ŁKS spadł na ostatnie miejsce w tabeli. W 11. kolejce w sobotę 7 października o 12:30 zmierzy się w Radomiu z Radomiakiem.

Krzysztof Sędzicki, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj również: Grosicki zasłużył na powołanie? Skrzydłowy błyszczy formą w ostatnim czasie

Komentarze (0)