Trener Radomiaka poszedł na wojnę z zarządem. "Prosiłem o wsparcie i go nie dostałem"

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Constantin Galca
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Constantin Galca

- Gdybym wiedział, że tak będzie, to prawdopodobnie bym odszedł z klubu - mówił zdenerwowany trener Constantin Galca po meczu Raków Częstochowa - Radomiak Radom (3:0). Trener "Zielonych" zaatakował zarząd klubu po szóstym spotkaniu bez zwycięstwa.

Radomiak Radom przegrał w niedzielę w Częstochowie 0:3. Drużyna jest w sporym kryzysie, choć jeszcze przed rozpoczęciem sezonu sporo mówiło się, że trener Constantin Galca dysponuje najlepszą kadrą w historii klubu.

Miało być nowe otwarcie, a tymczasem Radomiak notuje serię sześciu meczów bez zwycięstwa w PKO Ekstraklasie. Ponadto skompromitował się w Pucharze Polski, przegrywając z trzecioligową Garbarnią Kraków.

Co zrobić, by wyjść na prostą? - Najpierw musimy "odzyskać" kontuzjowanych zawodników. Przepraszam kibiców, że to mówię, ale mamy krótką kadrę i małe możliwości, jeśli chodzi o zawodników. Przychodziłem do klubu w złym (padło inne, wulgarne słowo z ust trenera) momencie. Dostałem obietnicę z klubu, że w nowym sezonie wszystko się zmieni diametralnie, prosiłem o wsparcie i go nie dostałem. Nic się nie zmieniło. Chciałbym powiedzieć, że wszystko jest dobrze, ale tak nie jest - powiedział trener Galca na konferencji prasowej po meczu w Częstochowie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?

Później dodał jeszcze jedno zdanie, które odbiło się szerokim echem. - Gdybym wiedział, że tak będzie, to prawdopodobnie odszedłbym z klubu - powiedział.

Tu chodzi o ofertę z Arabii Saudyjskiej, jaką miał otrzymać latem. Portal Weszło.com zauważa, że odrzucił ją, ponieważ nie opuszcza klubów w trakcie trwania umowy.

Szymon Janczyk dodaje, że Galca będzie wezwany na dywanik. Zarząd oczekuje, że trener wytłumaczy się ze swoich słów i jednocześnie uważa, że wszelkie obietnice zostały spełnione.

Podczas konferencji Galca otrzymał jeszcze pytanie o to, dlaczego nie chce korzystać z młodych zawodników, a tych przecież w kadrze Radomiaka nie brakuje.

- Przyszedłem tu, żeby wygrywać. Jeśli chcesz, żeby grali młodzieżowcy, to znajdź kogoś, kto będzie ich wystawiać. Nie chcę niszczyć młodych zawodników, dając im grać w takich meczach. Dostali szansę w sparingach i pokazali, że nie mają wystarczającej jakości. Nie chcę ich wprowadzać na boisko, bo jeśli popełniliby jakiś błąd, to ludzie by ich zabili. Trzeba ich wprowadzać w dobrym, a nie złym momencie. Muszą łapać pewność siebie, bo bez tego dodatkowe minuty nic nie zmienią - wytłumaczył.

Kontrakt rumuńskiego trenera obowiązuje do końca sezonu 2023/24. Jeżeli Radomiak podejmie decyzję, że pora się rozstać, to przy tak napiętych relacjach obu stron raczej trudno będzie o ugodę i rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. A to oznacza, że Radomiak i tak będzie musiał wypłacać comiesięczną pensję do 30 czerwca 2024.

CZYTAJ TAKŻE:
Premier obiecał wsparcie dla Wisły. Kampania wyborcza trwa w najlepsze
Włosi przekazali nowe informacje ws. Milika

Źródło artykułu: WP SportoweFakty