W tym artykule dowiesz się o:
Nieustannie od początku bieżącego sezonu toczą się dyskusje na temat formy Roberta Lewandowskiego. Statystyki napastnika są naprawdę dobre, natomiast wciąż nie ustają negatywne głosy dotyczące jego gry w reprezentacji.
Możliwe, że Biało-Czerwoni będą musieli radzić sobie bez niego na najbliższym zgrupowaniu. Dramat snajpera zaczął się w 21. minucie środowego meczu Ligi Mistrzów z FC Porto, kiedy ostro potraktował go David Carmo. Powtórki telewizyjne pokazały, że defensor bezpardonowo zaatakował lewą nogę Polaka.
Faul był ewidentny, ale arbiter Anthony Taylor nie odgwizdał nawet przewinienia. Robert Lewandowski przez następne kilkanaście minut walczył sam ze sobą. Ostatecznie uraz nie pozwolił mu na kontynuowanie spotkania.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak żegna się z reprezentacją. Co na to kibice? [SONDA WP]
Kapitana reprezentacji Polski zastąpił Ferran Torres, który tuż przed przerwą dał FC Barcelonie prowadzenie. Drużyna Xaviego wykorzystała fatalny błąd w rozegraniu Romario Baro. Ilkay Gundogan przejął piłkę, zagrał do Torresa, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem FC Porto wykorzystał szansę.
Wynik po pierwszej połowie nie oddawał w pełni przebiegu gry. Gospodarze byli bowiem naprawdę groźni. Momentami brakowało im po prostu ostatniego podania. Więcej konkretów pokazali w drugiej odsłonie meczu na Estadio do Dragao.
Już w pierwszej akcji po przerwie groźny strzał sprzed "szesnastki" oddał Joao Mario. Natomiast kibicom FC Porto będą śnić się sytuacje Pepe. Brazylijczyk w pewnym momencie miał przed sobą jedynie Marc-Andre ter Stegena.
Kapitalny powrót zanotował jednak Jules Kounde, który zabrał mu piłkę sprzed nóg. Najważniejsze dla defensora FC Barcelony, że interweniował czysto, ponieważ ewentualny faul groził czerwoną kartką. O nim nie było nawet mowy.
Pepe mógł zrehabilitować się chwilę później. Tym razem na jego drodze stanął Ronald Araujo. Urugwajczyk czysto zatrzymał przeciwnika wślizgiem.
FC Porto napierało. Trybuny na Estadio do Dragao wpadły w ekstazę na nieco kwadrans przed końcem spotkania. Sędzia Anthony Taylor podyktował rzut karny, ponieważ ręką we własnej "szesnastce" zagrywał Joao Cancelo.
Arbiter postanowił obejrzeć całą sytuację na monitorze VAR. Ostatecznie anulował "jedenastkę". Powodem takiej decyzji był fakt, iż wcześniej futbolówkę ręką dotknął Stephen Eustaquio.
Emocje sięgały zenitu, a trybuny znów oszalały po pięknej bramce Mehdiego Taremiego z przewrotki. Napastnik FC Porto znajdował się jednak na ewidentnym spalonym.
Gospodarze walczyli o chociażby punkt. Napierali tak mocno, że zmuszony do kolejnych fauli był Gavi. Młody pomocnik FC Barcelona zobaczył drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Ostatecznie FC Barcelona przetrwała szturm rywala. Kibiców Dumy Katalonii na pewno cieszy kolejna wygrana w Lidze Mistrzów, ale z niepokojem będą wyczekiwać nowych informacji dotyczących stanu zdrowotnego Roberta Lewandowskiego.
FC Porto - FC Barcelona 0:1 (0:1) 0:1 - Ferran Torres 45+1
Składy:
FC Porto: Diogo Costa - Joao Mario (85' Nico), Fabio Cardoso, David Carmo, Wendell - Alan Varela (85' Francisco Conceicao), Stephen Eustaquio - Pepe, Romario Baro (64' Evanilson), Galeno (85' Ivan Jaime) - Mehdi Taremi (85' Danny Namaso)
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Joao Cancelo, Ronald Araujo, Jules Kounde, Alejandro Balde - Gavi, Oriol Romeu (69' Oriol Romeu), Ilkay Gundogan - Lamine Yamal (80' Marcos Alonso), Robert Lewandowski (45+1' Ferran Torres), Joao Felix (69' Fermin Lopez)
Żółte kartki: Fabio Cardoso (FC Porto) - Joao Cancelo, Ronald Araujo, Jules Kounde, Joao Felix, Sergi Roberto, Gavi (2x = czerwona) (FC Barcelona)
Sędzia: Anthony Taylor
Zobacz też: Kontuzja Lewandowskiego. Są wstępne informacje