Liga Europy weryfikuje Raków. Mistrz Polski bezsilny ze Sturmem Graz

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Marcin Cebula (z piłką) i Sonny Kittel
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Marcin Cebula (z piłką) i Sonny Kittel

Raków Częstochowa przegrał ze Sturmem Graz 0:1 w meczu 2. kolejki Ligi Europy. To spory sukces mistrza Polski, bo różnica klas była gigantyczna. Goście stworzyli sobie mnóstwo świetnych sytuacji, ale Vladan Kovacević dał się zaskoczyć tylko raz.

Podobno europejskie puchary to idealne okno wystawowe. Polskie drużyny stosunkowo rzadko mają okazję grać w fazie grupowej, szczególnie w Lidze Europy. Jest więc okazja, by zaprezentować się w Europie i pokazać, że polska piłka idzie do przodu. Ale można też robić to tak, jak robi to Raków.

Można było tłumaczyć Raków za to, że nie zrobił praktycznie nic w Bergamo, bo jednak Atalanta to zespół z totalnie innej półki. Jednak wydawało się, że Sturm Graz to rywal zdecydowanie w zasięgu, że można powalczyć.

Natomiast po tym, co zobaczyliśmy na murawie w Sosnowcu (już pomijając fakt fatalnego stanu nawierzchni), trudno o optymizm. To był antyfutbol ze strony Rakowa. Żadnej składnej akcji, praktycznie zero gry do przodu. Do tego nerwowość od pierwszych minut, niedokładność, niechlujność. Końcowy wynik jest dużo za niski, patrząc na to, co działo się na boisku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?

Sturm wyglądał na tle Rakowa jak zespół z innego piłkarskiego świata. Druga siła ligi austriackiej pokazała, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Nawet na tak trudnym boisku goście potrafili zagrać na jeden kontakt. To był futbolowy elementarz. Podanie, wyjście na pozycję, głowa cały czas w górze. No i świetny pressing, z którym częstochowianie kompletnie sobie nie radzili. Długimi fragmentami mistrz Polski miał problem, by w ogóle przedostać się na połowę przeciwnika. Jeden mizerny (oczywiście niecelny) strzał Sonny Kittela to cały dorobek Rakowa w pierwszej połowie. W ogóle może ze 2-3 razy gospodarze byli pod polem karnym Sturmu. Trochę mało.

Wynik spokojnie mógł być wyższy. Warto tu choćby przypomnieć sytuację z doliczonego czasu pierwszej połowy, gdy środkowy obrońca (!) biegł sobie nieatakowany środkiem boiska i strzelił centymetry obok słupka zza pola karnego. Decyzyjność - to słowo klucz. Bo jak padł gol na 0:1? Wrzutka z lewej strony, nieudane wybicie Adnana Kovacevicia, ale piłka spadła idealnie pod nogi Williama Bovinga, który strzelił bez przyjęcia przy samym słupku. Chirurgiczna precyzja.

Przerażająca była niemoc Rakowa. Gdy już przegrywał, to nie było widać jakiegoś zrywu. Austriacy mogli czuć się bardzo pewnie, bo Raków w ogóle im nie zagrażał.

Zmieniło się to nieco w drugiej połowie. Raków rzeczywiście zagrał odważniej, w myśl zasady, że gorzej być nie może. Pojawiły się sytuacje, które powinny zakończyć się golem. To były kontrataki w przewadze liczebnej, najpierw Srdjan Plavsić, następnie Fran Tudor, natomiast obaj zachowali się fatalnie i strzelali z nieprzygotowanych pozycji, mimo iż mieli do podania lepiej ustawionych partnerów. Ciekawą zmianę dał Ante Crnac (wszedł jednak jakieś 60 minut za późno), ale to takie szukanie pozytywów na siłę.

Rzecz jasna to też nie tak, że Sturm nagle przestał atakować. Było tego mniej niż w pierwszej połowie, ale bramek spokojnie mogło paść więcej. Szanse mieli Szymon Włodarczyk i Alexander Prass (w obu sytuacjach doskonale spisał się Vladan Kovacević), a Otar Kiteiszwili strzelił w poprzeczkę. Poza kilkoma indywidualnymi błędami goście mieli kontrolę nad spotkaniem. No, może z wyłączeniem doliczonego czasu, gdy częstochowianie rzucili już wszystkie siły do ataku, choć koniec końców i tak nic z tego nie wyszło.

Raków Częstochowa - Sturm Graz 0:1 (0:1)
0:1 - William Boving 24'

Składy:

Raków: Vladan Kovacević - Bogdan Racovitan, Adnan Kovacević, Milan Rundić - Fran Tudor, Giannis Papanikolaou (85' Bartosz Nowak), Władysław Koczerhin (75' Ben Lederman), Marcin Cebula (59' John Yeboah), Sonny Kittel (75' Gustav Berggren), Srdjan Plavsić - Fabian Piasecki (60' Ante Crnac).

Sturm: Kjell Scherpen - Jusuf Gazibegović, David Affengruber, Gregory Wuthrich, Amadou Dante - Stefan Hierlander, Jon Stanković, Alexander Prass (88' Javi Serrano) - Otar Kiteiszwili (76' Bryan Teixeira) - William Boving (64' Manprit Sarkaria), Szymon Włodarczyk (76' Seedy Jatta).

Żółte kartki: Papanikolaou, Crnac (Raków) oraz Dante, Teixeira (Sturm).

Sędzia: Aliyar Agayev (Azerbejdżan).

CZYTAJ TAKŻE:
Anglia nie zagra w Euro 2028? To możliwy scenariusz
Potężna burza w Hiszpanii. Piłkarz Realu Madryt oskarżony o kłamstwa

Komentarze (8)
avatar
Grzegorz Chodun
6.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sturm gra dobrze, mieszkam w Austrii i sledze ligę austriacką. Niech nie zapominają ze tu gra też Red Bull Salzburg i to nie jest jakaś Atalanta Bergamo tylko profesjonalna świetna drużyna któr Czytaj całość
avatar
drwnialdo
5.10.2023
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Liga Europy brutalnie weryfikuje leniuchów ze śląska...płyta stadionu fatalna 
avatar
Adela Rozen
5.10.2023
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
polskie drużyny to jedynie dobre do nabijania wyników dla innych... :-))) 
avatar
Frigo
5.10.2023
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Oczy bolą od patrzenia i podziwiać należy tych kibiców którzy chodzą na tą kopaninę w wykonaniu naszych kopaczy. O Lidze Mistrzów to możemy zapomnieć na następnych parę lat bo taki Raków to w L Czytaj całość
avatar
bolentino
5.10.2023
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Brak pana trenera Papszuna jest widoczny. To co gra teraz Rakow to przepaść. Zero pomysłu z przodu a z tyłu dramat. NIESTETY