Kibice Rakowa Częstochowa wiązali spore nadzieje z meczem ze Sturmem Graz. Miała być walka o pierwsze punkty w fazie grupowej Ligi Europy, a skończyło się na dużym rozczarowaniu.
Nie bez powodu na trybunach co chwilę słychać było westchnięcia, szmery niezadowolenia. W pewnym momencie pojawiły się nawet gwizdy. Mistrz Polski zaprezentował się mizernie na tle Austriaków.
- Graliśmy na ciężkim boisku, ale to nie może być naszym alibi. Zagraliśmy słaby mecz. Sturm był bardziej agresywny w środku pola, zbierał sporo "drugich" piłek i miał z tego sporo okazji - mówił Fran Tudor przed kamerą TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak żegna się z reprezentacją. Co na to kibice? [SONDA WP]
To właśnie kapitan Rakowa miał jedną z najlepszych okazji w tym meczu. W 56. minucie Tudor przeprowadził rajd prawym skrzydłem, wbiegł w pole karne i decydował się na strzał lewą nogą, ale wyszło z tego podanie do rąk bramkarza.
Po wszystkim Chorwat tylko błagalnie spojrzał w kierunku fatalnej murawy. - Nie wiem, co powiedzieć. Szturm zagrał lepiej na tym boisku. My nie mogliśmy grać krótko po ziemi. Oni wyglądali lepiej z dłuższymi podaniami - przyznał.
W zespole Rakowa cały czas nie mogą grać kontuzjowani Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Jean Carlos Silva, że o Ivim Lopezie nie wspomnimy. - Brakuje nam ważnych zawodników, ale to nie jest usprawiedliwieniem. Nie możemy w ten sposób narzekać. Musimy sobie radzić bez nich - podsumował Tudor.
CZYTAJ TAKŻE:
Dawid Szwarga po porażce ze Szturmem. "Zapracowaliśmy na zdobycie bramki"
Brak "Lewego" to duży problem? "Nie mamy nikogo o takim formacie"