Nie był to wybitny mecz z jednej i drugiej strony. Jak sam przyznał trener Kamil Kiereś, przypominało to bardziej szachy. Żadna z drużyn nie chciała zaryzykować.
- Celem było iść krok do przodu. I zrobiliśmy krok do przodu. Celem było stworzyć dużą liczbę sytuacji pod bramką przeciwnika. Jestem zadowolony z przebiegu meczu. Kolejnym celem będzie wykorzystywanie większej liczby sytuacji. Dla mnie ten mecz był tak piękny, jak bramka Ciganiksa - powiedział trener Daniel Myśliwiec na konferencji prasowej.
Szkoleniowiec nie zgodził się z tezą, że do momentu strzelenia gola Widzew cierpiał. - Bardziej nazwałbym to cierpliwością. Ale jeśli potrafimy cierpieć dla wyższego celu, to jest to nasza dobra cecha - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: W Polsce to nie do pomyślenia. Niezwykłe przeżycie kibica
Stal wciąż pozostaje bez zwycięstwa na wyjeździe. Zdobyła zaledwie punkt w pięciu meczach.
- Od samego początku to my bardziej kontrolowaliśmy spotkanie, ale niewiele wynikało z tego posiadania piłki. Widzew ograniczał się do destrukcji, mocno zagęszczał środek boiska. Staraliśmy się grać bokami, mieliśmy kilka momentów, gdy mogliśmy zazębić akcje w kluczowych fragmentach, ale brakowało dokładnych podań. Bramkę straciliśmy w najlepszym dla nas momencie - komentował trener Kiereś.
W doliczonym czasie drugiej połowy sędzia Piotr Lasyk ukarał trenera Kieresia czerwoną kartką.
- Rzadko mi się zdarza dostawać kartki. Miałem pretensje do sędziego, że w końcówce meczu podjął decyzję, a w emocjach i pod presją piłkarzy Widzewa ją zmienił. To tyle, emocje meczowe - wytłumaczył szkoleniowiec Stali.
CZYTAJ TAKŻE:
Lubański przestrzega reprezentantów. "Te czasy się skończyły"
Krajobraz w Gdańsku. Mistrzowie gry w poprzek boiska, będzie intensywna zima