Świetnie poczyna sobie w MLS. W pierwszym sezonie za oceanem strzelił 10 goli, teraz ma 12, a do rozegrania pozostało jeszcze kilka spotkań. Urodzony w Rawiczu reprezentant Polski chciałby wypromować się do czołowej ligi europejskiej, ale za wszelką cenę nie musi. Niebawem, po zgrupowaniu reprezentacji Polski, Charlotte FC Karola Świderskiego czeka też bój z Interem Miami Leo Messiego.
Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": Jak się gra w lidze, w której występuje Leo Messi?
Karol Świderski, piłkarz Charlotte FC i reprezentacji Polski: Przyjście największej gwiazdy światowego futbolu sprawiło, że popularność i prestiż MLS wzrosły. Trzeba też pamiętać, że oprócz Leo w Stanach Zjednoczonych, w Interze Miami, pojawiło się kilku innych znaczących zawodników. Dla piłkarzy z każdej drużyny możliwość zmierzenia się z Messim jest wyjątkowym wydarzeniem i motywacją do ciężkiej pracy.
Z perspektywy Europy widać, że w Stanach Zjednoczonych panuje szaleństwo na punkcie Messiego. Jak wygląda to na miejscu?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata" w Polsce. Przyjrzyj się dokładnie
Nie da się tego nie zauważyć. Messi jest najwybitniejszym piłkarzem w historii futbolu. Mnóstwo ludzi ogląda mecze z jego udziałem, telewizje na pewno dużo zyskały, a słynny Argentyńczyk potwierdza klasę i w każdym spotkaniu robi różnicę. Messi przyspieszył progres MLS, która z dnia na dzień staje się coraz lepsza i atrakcyjniejsza.
Pozyskanie Messiego do MLS to chwyt marketingowy Amerykanów w perspektywie finałów mistrzostw świata 2026?
Za trzy lata organizują mundial, za rok mają Copa America, a oni wiedzą na czym polega marketing, promocja. Messi nadal gra w reprezentacji Argentyny, nie można wykluczać jego udziału w mundialu, bo to wyjątkowa impreza dla każdego zawodnika. Wszystkie ligi chciałyby mieć u siebie Leo, a ja się cieszę, że też występuję w MLS. Czekają nas dwa spotkania z Interem Miami już po zgrupowaniu reprezentacji Polski, więc się cieszę niezmiernie, że będzie okazja zmierzyć się z nim po raz kolejny.
Ściąganie gwiazd korzystnie wpływa na reprezentację Stanów Zjednoczonych?
Na pewno, rozwój ligi ma działać korzystnie na amerykańską kadrę. Przecież najbliższy mundial ma się odbywać w Stanach Zjednoczonych, oczekiwania są ogromne.
Dla ciebie największe plusy i minusy MLS?
Nie mam na co narzekać. Liga jest fajna - organizacja, treningi, wszystko na najwyższym poziomie, tak jak w Europie. MLS to nie są łatwe rozgrywki pod względem sportowym, wymagające pod względem fizycznym. W każdym zespole nie brakuje znanych zawodników z różnych stron świata. Ale nie ukrywam też, że chciałbym wrócić do Europy i liczę, że obecny, udany sezon mi w tym pomoże. Jestem gotowy, by spróbować sił w topowych rozgrywkach europejskich, ale podchodzę do tego ze spokojem. Zobaczymy, co życie przyniesie.
Dużo czasu spędzasz w samolotach?
Na kadrę lecę z Nowego Jorku do Warszawy osiem godzin i na pewno odczuwam zmianę strefy. To nie jest łatwe, ale umiem się przestawić. Niekiedy latanie z meczu na mecz MLS odbija się na formie, szczególnie gdy przychodzi nam grać trzy razy w ciągu tygodnia na wyjeździe. Przychodzą kryzysy, bywa, że podczas jakiegoś spotkania czuję się gorzej, ale nic z tym nie zrobimy. Takie są realia.
W Charlotte odczuwacie presję ze strony kibiców?
Nie, jest zupełnie inne podejście niż w Europie. Mamy najlepszych fanów w MLS, najlepszą frekwencję, na każdym spotkaniu przynajmniej 30 tysięcy kibiców i fajną atmosferę. Mnie zalicza się do czołowych zawodników drużyny, więc często bywam zapraszany w różne miejsca. Mamy sporo kibiców, rozpoznają mnie na mieście, ale wygląda to zupełnie inaczej niż w Grecji, gdzie niekiedy nie dało się normalnie przejść.
Czujesz, że bierzesz udział w show?
Amerykanie są specjalistami w tworzeniu spektakularnych widowisk. Każdy sport w Stanach to show, a piłka nożna w tym aspekcie wcale nie musi być gorsza od futbolu amerykańskiego, koszykówki, czy hokeja na lodzie. Otoczka MLS należy do bardzo przyjemnych.
Zamerykanizowałeś się?
Z językiem jest OK, wywiadów udzielam po angielsku. Nie mam problemów z porozumiewaniem się. W Stanach czuje się bardzo dobrze.
Która liga jest bardziej wyrównana - amerykańska czy polska?
Ciężko stwierdzić, bo w Polsce grałem pięć lat temu, a Ekstraklasa cały czas się rozwija. Oglądam mecze, trudno oceniać sprzed telewizora, ale chyba nie ma co narzekać na naszą ligową piłkę. Ekstraklasa przygotowuje zawodników do zagranicznych wyzwań, a dwa nasze zespoły są w fazie grupowej pucharów i są w stanie rywalizować z teoretycznie mocniejszymi.
Karol Świderski czuje się piłkarzem spełnionym?
Będąc dzieckiem, marzyłem o grze w reprezentacji Polski, to się spełniło z nawiązką, bo wziąłem udział w finałach Euro i zagrałem na mundialu. Mogę być z tego powodu szczęśliwy, ale chciałbym czegoś więcej, jakiegoś sukcesu z drużyną narodową i trafienia do topowej ligi europejskiej. Robię swoje, muszę zdobywać więcej bramek.
Polska awansuje do finałów Euro 2024?
Nie wiem, czemu w dotychczasowych meczach eliminacji wypadliśmy słabo, nie potrafię tego pojąć. Mamy piłkarzy ze świetnych klubów, duży potencjał i możemy jeszcze awansować bezpośrednio. Patrzę z optymizmem na najbliższe mecze i wierzę, że tak się ułoży sytuacja, że w listopadzie będziemy cieszyć się z awansu. W każdym razie, nie wyobrażam sobie, by reprezentacji Polski zabrakło na imprezie rozgrywanej w przyszłym roku w Niemczech.