Nie pierwszy raz w eliminacjach do Euro 2024 reprezentacja Polski zawiodła. W niedzielę zremisowała z Mołdawią 1:1 na Stadionie Narodowym, co sprawia, że szanse na bezpośredni awans do turnieju się oddaliły. Jedyną bramkę dla naszej drużyny zdobył Karol Świderski. W ataku widzieliśmy też Arkadiusza Milika, lecz ponownie nie wpisał się on na listę strzelców.
Po spotkaniu z Wyspami Owczymi 29-latek był krytykowany i wydaje się, że meczem z Mołdawią nie poprawił nastrojów u kibiców i ekspertów. Na Stadionie Narodowym dało się usłyszeć gwizdy w stronę napastnika.
- Z pewnością, gdy gra się u siebie, to nie jest miłym uczuciem zostać wygwizdanym. Wszyscy zdajemy sobie sprawę. Myślę jednak, że nie było aż tak źle. Słyszałem już kiedyś głośniejsze gwizdy, a jednocześnie trzeba przyznać, że wielu kibiców nas wspiera - powiedział Milik na gorąco po meczu w rozmowie z Meczyki.pl.
Milik doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że kadra przeżywa fatalny okres. Inaczej nie można tego nazwać, biorąc pod uwagę, że w siedmiu meczach eliminacji do Euro zebrała zaledwie 10 punktów. Ma tym samym punkt więcej od Mołdawii, która w rankingu FIFA plasuje się na 159. pozycji.
- To jeden z najcięższych momentów, od kiedy jestem w reprezentacji Polski. Na pewno będziemy chcieli z niego wyjść. To jest wszystko przykre (...) Sport też uczy pokory, do każdego rywala trzeba podchodzić z szacunkiem. Szkoda, że nie byliśmy w stanie wygrać z Mołdawią. Moim zdaniem mieliśmy sytuacje ku temu, by to zrobić - przyznał napastnik.
Do końca rywalizacji w grupie eliminacyjnej Polakom pozostał już tylko jeden mecz. 17 listopada podopieczni Michała Probierza zmierzą się z Czechami.
Rozmowa z Milikiem od 1:11:
Czytaj także:
Nie zostawił suchej nitki na Miliku. "Probierz niepotrzebnie się uparł"
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?