Klub znalazł się nad przepaścią. Prezes grzmi i grozi zamrożeniem pensji

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: stadion Podbeskidzia Bielsko-Biała
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: stadion Podbeskidzia Bielsko-Biała

Podbeskidzie Bielsko-Biała marzy o powrocie do PKO Ekstraklasy, jednak obecnie ma zdecydowanie bliżej do spadku do II ligi. Drużyna zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli i trudno o optymizm.

W tym artykule dowiesz się o:

Tylko dziewięć punktów zdobyło Podbeskidzie Bielsko-Biała w Fortuna I lidze w sezonie 2023/24. "Górale" wygrali zaledwie jedno spotkanie na jedenaście rozegranych i nie bez powodu plasują się na przedostatnim miejscu w tabeli.

- Uważam, że cztery najbliższe mecze odpowiedzą nam na pytanie, czy ten zespół ma w sobie to "coś", by dać nam trochę radości - komentuje prezes klubu Bogdan Kłys za pośrednictwem klubowej telewizji.

Łatwiej jednak nie będzie, bo Podbeskidzie zagra z GKS-em Tychy, Wisłą Kraków, Arką Gdynia i Miedzią Legnica. Do tego w Pucharze Polski z Pogonią Szczecin.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja-marzenie! Mbappe dostał brawa od kolegi

W poniedziałek odbyło się spotkanie prezesa z całą drużyną. - Ustaliliśmy pewne zasady, które będą nas obowiązywały przez cztery najbliższe mecze. Mają nas wyprowadzić ze strefy spadkowej. Jeśli nie zostaną wykonane, to podczas kolejnej przerwy na kadrę podejmiemy drastyczne kroki - mówił prezes Podbeskidzia.

- Dymisja? Oczywiście, że takie myśli przychodzą mi do głowy. Po raz pierwszy w poprzednim sezonie, gdy Podbeskidziu nie szło, był mecz z Chrobrym Głogów i rzeczywiście napisałem taką dymisję, mogę to teraz ujawnić. Niestety musiałem ją schować do teczki, bo wygraliśmy 6:0 - kontynuował.

Głowa trenera nie została ścięta

Od początku sezonu trenerem Podbeskidzia jest Grzegorz Mokry, który przejął zespół po tym, jak... spadł z Ekstraklasy z Miedzią Legnica.

Kibice zadali prezesowi pytania, wyrażając swoje zdziwienie faktem, że szkoleniowiec nie został zwolniony podczas ostatniej przerwy reprezentacyjnej.

- Jeżeli będę widział, że trener doszedł do pewnego momentu, gdzie nie jest w stanie pomóc drużynie, to tak będzie. Zatrudniając trenera pod koniec czerwca, umówiłem się z nim, że pierwszą ocenę jego pracy zrobimy po pół roku. Nikt z nas nie jest głuchy na to, co się dzieje z drużyną - komentował prezes Kłys.

Grozi zamrożeniem pensji

- W meczach z Polonią Warszawa, czy Lechią Gdańsk faktycznie oczy bolały od patrzenia i było mi wstyd mówić, że jestem z Podbeskidzia - zaznaczył.

Na razie wykonano jeden radykalny krok. Trener wprawdzie pozostał na stanowisku, a jedyną osobą, która pożegnała się z klubem, był... kapitan zespołu Michał Janota. Wcześniej był przesunięty do rezerw z powodów dyscyplinarnych.

Pensje są piłkarzom wypłacane na czas, natomiast to może wkrótce się zmienić. I bynajmniej nie z powodu złej kondycji finansowej klubu.

- Klub nie ma żadnych zaległości finansowych, natomiast trzeba brać pod uwagę, że możemy zastosować pewne drastyczne środki. Jeśli sytuacja sportowa jest taka, a nie inna, to zawodnicy również powinni odczuć, że nie grają dobrze i wynagrodzenie może zostać im zamrożone na pewien czas. O tym też rozmawialiśmy na spotkaniu z drużyną. Takie decyzja mają im uzmysłowić, że też są odpowiedzialni za to, co się dzieje w klubie - powiedział prezes Kłys.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
UEFA podjęła decyzję. Do odwołania nie będzie meczów w Izraelu
Marek Papszun w Lidze Mistrzów? Zaskakujące doniesienia

Komentarze (0)