Hitem 12. kolejki PKO Ekstraklasy był pojedynek Śląsk Wrocław - Legia Warszawa. Mimo że gospodarze przed tym meczem zajmowali wyższe miejsce, to w starciu z wicemistrzem Polski nie można było nazywać ich faworytami.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Jednak miejscowi piłkarze to, co najlepsze zachowali na drugą część meczu. Strzelanie w niej rozpoczęli już na samym starcie, bo w 46. minucie Śląska na prowadzenie wyprowadził Petr Schwarz. Czeski pomocnik wykorzystał podanie Piotra Samca-Talara.
Po 25 minutach od pierwszego gola rozwiązał się worek z bramkami. Śląsk w krótkim czasie prowadzenie 1:0 zamienił na 4:0. Najpierw urwał się obrońcom Hiszpan Erik Exposito, który zanotował 10. trafienie w nowym sezonie PKO Ekstraklasy. Mu również asystował Samiec-Talar.
Zaledwie dwie minuty później Samiec-Talar znów wziął udział w akcji bramkowej, jednak tym razem w innej roli. Do dwóch asyst dołożył gola, którego zdobył po zagraniu Hiszpana Nahuela Leivy.
Legię dobił jeszcze Exposito w 77. minucie. Lider klasyfikacji strzelców PKO Ekstraklasy ponownie nie został upilnowany przez obrońców, w efekcie otrzymał piłkę od Słowaka Petera Pokornego. Hiszpan ponownie strzelił tak, że Kacper Tobiasz mógł jedynie wyjąć piłkę z siatki.
Po tym zwycięstwie Śląsk ponownie został liderem. Jednak dwa zaległe mecze ma do rozegrania Raków Częstochowa, a jeden Jagiellonia Białystok. Oba te kluby mogą wyprzedzić wrocławian, którzy jednak na pewno zachowają miejsce w czołówce.
Przeczytaj także:
"Magic Śląsk". Eksperci komentują klęskę Legii
Coś absolutnie niesamowitego stało się w trakcie meczu Śląsk - Legia
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!