Spokojny marsz na ligowe podium. Lech Poznań bez kłopotów pokonuje ŁKS Łódź

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Mikael Ishak
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Mikael Ishak

W sobotni wieczór przy Bułgarskiej bez większych niespodzianek. Lech Poznań zainkasował pewne trzy punkty w starciu z ŁKS Łódź. Kolejorz awansował na podium PKO BP Ekstraklasy i utrzymał znakomitą serię bez porażki na własnym stadionie.

Podopieczni Johna van den Broma tuż przed meczem stanęli przed szansą wdrapania się na ligowe podium. Główny warunek? Wygrana w derbach przyjaźni z ŁKS Łódź.

Początek spotkania nieco znudził kibiców zgromadzonych przy Bułgarskiej, pobudzić mógł jedynie bardzo głośny doping z trybun.

Lech cierpliwie próbował przedrzeć się w pole karne gości, często korzystając z gry skrzydłami. W 18. minucie świetne podanie na prawej stronie boiska otrzymał Filip Marchwiński, który dostrzegł niepilnowanego przed polem karnym Mikaela Ishaka. Szwed otrzymał idealną piłkę, która pozwoliła mu natychmiast złożyć się do strzału i pewnym uderzeniem w róg pokonać bramkarza ŁKS.

Zawodnicy Piotra Stokowca po straconej bramce stracili jakąkolwiek kontrolę nad meczem, pozwalając Lechowi na dużo więcej akcentów ofensywnych. Każde kolejne uderzenia graczy Kolejorza były jednak szczelnie blokowane przez defensywę gości.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce

W 35. minucie znakomitą okazję miał Adriel Ba Loua. Iworyjczyk zdołał przed polem karnym przełożyć piłkę na lewą nogę, gubiąc przy tym jednego z rywali, a następnie technicznym strzałem chciał umieścić ją w siatce. Skrzydłowy Lecha pechowo trafił w plecy nabiegającego obrońcy i akcja została przerwana.

Tuż przed przerwą defensywa ŁKS została rozbita ponownie. Kristoffer Velde otrzymał piłkę w narożniku pola karnego i znakomitym podaniem w środek szesnastki, zaskoczył wszystkich obrońców gości. Ishak mógł spokojnie przyjąć futbolówkę i oddać strzał, tym razem w drugi róg bramki Bobka.

Bez gwiazd w drugiej połowie

Piotr Stokowiec pokazał wyraźnie, że dla niego liczy się dobra dyspozycja zawodników. Po bardzo nieudanej pierwszej połowie z szatni nie wyszli dwaj Hiszpanie - Pirulo oraz Dani Ramirez. Lech oddał rywalom inicjatywę na początku drugiej części meczu, ale wydawało się to zamierzone. Kolejorz mógł wówczas skupić się na szybkich wyjściach z kontrą.

W 64. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji, po której piłkę w polu karnym nagle otrzymał Piotr Janczukowicz. Napastnik ŁKS-u posłał futbolówkę wzdłuż bramki, gdzie niefortunnie wybijał ją jeden ze stoperów Lecha, a następnie do siatki trafił Stipe Jurić. Gol został jeszcze poddany analizie VAR, co potwierdziło trafienie gości.

Stracona bramka tylko dodała skrzydeł gościom, wprowadzając ogromne zamieszanie w szeregach Lecha. To piąty mecz z rzędu, w którym Kolejorz traci przynajmniej jednego gola.

Ciekawa końcówka spotkania

Ostatni kwadrans meczu przyniósł sporo emocji. Najpierw w kapitalnej sytuacji znalazł się Bartosz Szeliga, który po jednym z rzutów rożnych otrzymał piłkę niemal "na tacy". Nawet w tak pozornie prostej sytuacji, zawodnikowi gości udało się trafić jedynie w kolegę z zespołu.

Lech odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Nika Kwekweskiri popisał się idealnym dalekim przerzutem w pole karne, a do piłki z dużym spokojem dopadł Kristoffer Velde, uderzając z powietrza tuż obok bezradnego Aleksandra Bobka. Radość trwała jednak krótko, ze względu na groźnie wyglądający uraz Afonso Sousy, który opuścił boisko na noszach.

Niebiesko-biali spokojnie dowieźli przewagę do końca, sięgając po trzy punkty w starciu z beniaminkiem. Lechici mogą teraz z ulgą przygotowywać się do spotkania z Jagiellonią Białystok, które rozegrają w najbliższy wtorek.

Lech Poznań - ŁKS Łódź 3:1 (2:0)
1:0 - Mikael Ishak 18'
2:0 - Mikael Ishak 44'
2:1 - Stipe Jurić 64'
3:1 - Kristoffer Velde 81'

Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Antonio Milić, Filip Dagerstal, Elias Andersson - Jesper Karlstrom, Radosław Murawski (60. Nika Kwekweskiri) - Adriel Ba Loua (79. Alan Czerwiński), Filip Marchwiński (60. Afonso Sousa)(84. Filip Szymczak), Kristoffer Velde (84. Filip Wilak) - Mikael Ishak

ŁKS Łódź: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adrien Louveau, Marcin Flis - Engjell Hoti (90. Jan Łabędzki), Michał Mokrzycki, Dani Ramirez (46. Piotr Janczukowicz) - Pirulo (46. Bartosz Szeliga), Maciej Śliwa (46. Piotr Głowacki) - Stipe Jurić (72. Anton Fase)

Sędzia: Damian Kos

Czytaj też:
Przełamanie drużyny Helika. Rooney nie odmienił zespołu Bielika
Ten klub zna chyba każdy. Papszun właśnie dostał ofertę. Powie "tak"?

Komentarze (2)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
21.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gruby jak zwykle na SF kilka minut po meczu DOMOWYM LECHA, ale musiał poczekać na ostatni gwizdek, żeby móc bezpiecznie napisać coś pod artykułem o Legii HAHAHAHA :D 
avatar
smeagol
21.10.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Łatwo...