Luuk de Jong podczas pobytu w Barcelonie przeszedł długą drogę od pogardy do niespodziewanego zaskarbienia sobie sympatii kibiców, ale ostatecznie nie został w katalońskim klubie.
Co prawda 33-latek nie jest zawodnikiem, który na poziomie umiejętności byłby w stanie odmienić losy sezonu, ale wydaje się, że w obecnej sytuacji mógłby być dla drużyny Xaviego naprawdę przydatny.
Spędził w Barcelonie jeden sezon na wypożyczeniu z Sevilli. Początkowo sprawiał wrażenie gracza kompletnie niedopasowanego do katalońskiego klubu.
Był wręcz obiektem szyderstw ze względu na swoją specyficzną charakterystykę, która sprawiała, że definiowano go jako ociężałego i słabego technicznie zawodnika, wyglądającego, jakby przybył z innej planety. Do końca 2021 roku strzelił zaledwie jednego gola w 12 występach (502 rozegrane minuty). Nic dziwnego, że pozyskanie go było powszechnie krytykowane.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
Od szyderstw do pochlebstw przez ciężką pracę
Potem jednak nastąpiła całkowita odmiana sytuacji. De Jong stał się wręcz pupilem kibiców - wszyscy uwielbiamy historie autsajderów, którzy mimo trudnych warunków potrafią zmienić swoje położenie, odbudować się i pokazać swoją wartość.
W 17 spotkaniach pierwszej połowy 2022 roku Holender zdobył sześć bramek w 435 minut gry, a zatem trafiał do siatki co 72,5 minuty. Co ważniejsze, jego bramki dawały konkretne efekty. Wszystko, co dobre, zaczęło się od konfrontacji z Mallorcą 2 stycznia, w której gol De Jonga dał drużynie zwycięstwo 1:0. Na pewno dodało to piłkarzowi pewności siebie.
Już 8 stycznia rosły napastnik zdobył jedyną bramkę Barcelony w konfrontacji z Granadą (1:1). Kolejnym ważnym momentem dla Holendra był gol na 1:1 w El Clasico w półfinale Superpucharu Hiszpanii, nawet jeśli Barça ostatecznie przegrała po dogrywce 2:3.
Co ciekawe, po tych pojedynkach De Jong ani razu nie pojawił się już na murawie na dłużej niż 20 minut, a przecież był dopiero styczeń. Nastąpiło to na skutek przybycia Aubameyanga, który został podstawowym środkowym napastnikiem Blaugrany.
Nawet w takiej sytuacji De Jong nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wchodził w samych końcówkach, czasem tylko na kilka minut, ale potrafił to wykorzystać. Dał drużynie punkt w starciu z Espanyolem (gol na 2:2 w 96. minucie) i wygraną w konfrontacji z Levante (bramka na 3:2 w 92. minucie).
De Jong został bardzo dobrze zapamiętany nie tylko ze względu na te konkretne znaczenie dla wyników drużyny, ale też hart ducha, który nie pozwolił mu się załamać po zmasowanej krytyce. Holender nie przestawał ciężko pracować, akceptował wybory trenera, nawet gdy grał bardzo niewiele (zbyt mało w porównaniu do tego, co dawał zespołowi), i starał się po prostu wyciskać maksimum z tego, co dostał.
Kapitan PSV
Po odejściu z Barcelony De Jong potwierdził diagnozę, że potrafi być wartościowym zawodnikiem. Napastnik zawsze był ceniony w ojczyźnie, a po powrocie do PSV został nawet kapitanem zespołu. W rozgrywkach 2022/23 strzelił 18 goli i zaliczył 10 asyst w 39 występach, mimo że opuścił niemal dwa miesiące z powodu kontuzji.
Wziął też udział w mundialu w Katarze, pojawiając się na boisku w ćwierćfinałowym starciu z Argentyną, gdy Holandia przegrywała 0:1, ale ostatecznie doprowadziła do dogrywki i rzutów karnych. De Jong trafił w piątej serii rzutów karnych, jednak to drużyna Messiego awansowała.
Mimo że De Jong ma już 33 lata, w tym sezonie jest jeszcze efektywniejszy. Mamy niemal połowę października, rozegranych zostało 15 spotkań, a napastnik ma już na koncie 13 trafień. Zdobywał bramki we wszystkich czterech meczach eliminacji Ligi Mistrzów i strzelił jednego gola (z rzutu karnego) w konfrontacji z Sevillą w fazie grupowej. Do tego w całej kampanii dołożył 7 asyst.
De Jong jest obecnie trzecim strzelcem i najlepszym asystentem Eredivisie, a ponadto zajmuje czwartą pozycję w liczbie kluczowych podań. Nawet jeśli trudno uznawać te rozgrywki za czołowe w Europie, to jednak nie można do końca bagatelizować takich osiągnięć.
Barcelono, czy ci nie żal?
W tym kontekście warto rozważyć, czy De Jong nie przydałby się obecnie Barcelonie. W obliczu kontuzji Roberta Lewandowskiego i posiadania tylko trzech zdrowych napastników (w tym 16-latka) odpowiedź wydaje się oczywista. Tym bardziej, że Ferran Torres na razie ma pewne problemy z grą na "dziewiątce".
Wydaje się, że Hiszpan wolałby jednak atakować przestrzeń centralną, będąc ustawionym przodem do bramki, a nie grać tyłem do niej ze środkowymi defensorami na plecach, że lepiej czułby się z większą swobodą poruszania się.
"Sport" donosił, że Xavi widzi ewentualnie w roli fałszywego napastnika João Felixa, ale można mieć wątpliwości, czy Portugalczyk podoła takiej roli. Póki co nie jesteśmy więc pewni, czy Barça ma jakiegokolwiek środkowego napastnika poza Lewandowskim.
Nie chodzi jednak o samo uszczuplenie kadry. De Jong mógłby bowiem przynosić korzyści klubowi w konkretnych momentach. Nietrudno, zwłaszcza ostatnio, wyobrazić sobie sytuację, że Barcelona musi gonić wynik, więc Xavi stawia wszystko na jedną kartę i wpuszcza napastników.
W końcówkach takich spotkań bardzo często gra polega na dorzucaniu piłki w pole karne, a w takich akcjach De Jong czuje się jak ryba w wodzie. Wydaje się, że Barça nie potrafi do końca wykorzystać dośrodkowań w pole karne, czy to ze stałych fragmentów, czy z akcji.
"Bardziej niebezpieczny od Neymara"
Nie trzeba sięgać daleko - w starciu z Granadą brakowało kogoś takiego w "szesnastce", a Xavi oprócz młodych graczy nie miał na ławce napastników. Ronald Koeman niegdyś powiedział, że De Jong jest przy dośrodkowaniach bardziej niebezpieczny od Neymara, co stało się przedmiotem kpin, ale coś w tym jest.
Ten piłkarz wręcz przyciąga do siebie piłkę w polu karnym i potrafi zrobić z nią użytek, czy to poprzez strzał, czy zgranie do kolegi. Trudno pilnować zawodnika o takich warunkach. W PSV De Jong bywa zwornikiem, który napędza swoimi zgraniami akcje, gdy juz wyciągnie defensora z linii.
O ile bycie podstawową "dziewiątką" Barcelony pewnie przerosłoby De Jonga, to jednak Holender mógłby sprawdzić się właśnie w takiej roli rezerwowego. Gracza, który miałby za zadanie pojawiać się na murawie w ściśle określonych momentach. Zapewnić trenerowi większe pole manewru i nieprzewidywalność.
A przy tym De Jong mógłby okazjonalnie zastąpić Lewandowskiego w wyjściowym składzie, aby dać odpocząć 35-latkowi. Przynajmniej do momentu pojawienia się Vitora Roque. Oczywiście pytanie brzmi, na ile rzadsza gra obniżyłaby formę De Jonga, ale jego rok spędzony w Barcelonie sugeruje, że raczej nie byłoby tak źle. 33-latek i tak nie bazuje na dynamice ruchów, tylko innych kwestiach.
Nie chodzi o to, żeby krytykować władze Barcelony za to, że nie zatrzymała De Jonga. Klub jest w określonej sytuacji finansowej i wszystko dopina na ostatnią chwilę, na czele z rejestracjami piłkarzy. Trudno w takiej sytuacji wydawać pieniądze na ponad trzydziestoletniego rezerwowego.
Samo PSV musiało na niego przeznaczyć 3 miliony euro. A przecież do Barcelony przychodził wówczas Lewandowski. Oczywiście w pochwałach nad De Jongiem nie można też przesadzać - nie jest to czołowy napastnik w Europie, ma całkiem sporo wad, z których wszyscy zdajemy sobie sprawę, i nie zmieniłby oblicza Blaugrany. Mógłby jednak dodać coś ekstra w konkretnych momentach.