Mariusz Lewandowski: Nie mam sobie nic do zarzucenia

Mariusz Lewandowski przez długi czas był na ustach wszystkich kibiców, gdy po meczu z Czechami zasugerował, że federacja słoweńska mogłaby zmobilizować polskich piłkarzy przed spotkaniem ze Słowacją. Piłkarz zapewnia, że żartował.

W tym artykule dowiesz się o:

W krążącym po Internecie pliku z tą wypowiedzią nie słychać jednak uśmiechu w głosie piłkarza. - Pewnie słyszał pan to nagranie, które jest dostępne w Internecie. Też je sobie odsłuchałem i brakuje końcówki mojej wypowiedzi, gdy się zaśmiałem. Nie mam nic przeciw szukaniu sensacji, ale są pewne granice. Tymczasem media nie znają umiaru - ocenił w rozmowie z Przeglądem Sportowym Lewandowski.

- Jak można pisać o tym, że oglądanie kadry grozi śmiercią lub impotencją, jak zrobił to jeden z dzienników? A potem przedstawiciel tej gazety rozmawia ze mną po meczu. A skoro przeżył, to zostaje więc drugie rozwiązanie - dodał.

- Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo wiem, że nie domagałem się żadnych pieniędzy. Ale dostałem pewną nauczkę od życia - przyznał piłkarz.

Komentarze (0)