"Cyrk", "U nas tego nie ma". Rywale Legii grzmią po meczu

Getty Images / Matthew Ashton / Na zdjęciu: Dario Canadjija
Getty Images / Matthew Ashton / Na zdjęciu: Dario Canadjija

Zrinjski Mostar przegrał z Legią Warszawa 1:2 w ramach 3. kolejki Ligi Konferencji Europy. Po meczu Bośniacy byli smutni, że nie uzyskali korzystnego wyniku. Najbardziej bolały ich bramki, które zostały anulowane po interwencji VAR.

Po pierwszej połowie Legia Warszawa remisowała ze Zrinjskim Mostar 1:1. W drugiej części spotkania obie drużyny trafiły do siatki, ale tylko gol Wojskowych został zdobyty prawidłowo.

W spornych sytuacjach interweniował VAR. Po analizie bramki strzelone przez Mario Cuze i Matiję Malekinusicia zostały anulowane przez pozycje spalone, co tylko frustrowało gospodarzy.

Inaczej było w przypadku trafienia Blaza Kramera. Gol Słoweńca najpierw nie został uznany, a po analizie VAR uznano, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Dzięki temu Legia zwyciężyła w całym meczu 2:1 (więcej tutaj).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

Trudno się dziwić, że piłkarze klubu z Mostaru byli po meczu rozgoryczeni, że nie udało się im co najmniej wywalczyć remisu. - Zagraliśmy dobry mecz, solidnie i męsko. Myślę, że straciliśmy dwa gole w sposób naiwny. Niestety mieliśmy też trochę tego "cyrku" z VAR - stwierdził Dario Canadjija, cytowany przez portal sport1.oslobodjenje.ba.

- Myślę, że zagraliśmy dobrze w środku pola i dominowaliśmy. Nie daliśmy im zbyt wiele, ale pozostaje żal po stracie pierwszego gola. Byliśmy wówczas w lekkiej euforii. I w końcówce byliśmy na spalonym, a oni nie, a wszystko było w granicach kilku centymetrów - dodał chorwacki pomocnik.

Smutny był również Nemanja Bilbija, który w pierwszej połowie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. W jego ocenie Zrinjski nie zasłużył w czwartek na porażkę. - Myślę, że zagraliśmy dobry mecz i zasłużyliśmy na to, aby nie przegrać. Najbardziej realistyczne było to, że spotkanie zakończy się remisem - stwierdził.

Kapitan bośniackiej drużyny również skomentował decyzje zespołu sędziowskiego. - W naszej lidze nie ma systemu VAR i może to być trochę frustrujące. Sędziowie są bardzo chronieni. Ufam im, ale jest mi smutno, że przynajmniej jeden gol nie został uznany - przyznał 32-latek.

Już za dwa tygodnie, 9 listopada, obie drużyny znów zmierzą się ze sobą. Tym razem na stadionie przy Łazienkowskiej w Warszawie w ramach 4. kolejki Ligi Konferencji Europy.

Czytaj także:
To na niego musi uważać Raków. Kim jest Viktor Gyokeres?
"Byłem już spakowany". Gwiazdor Rakowa był o krok od wielkiego transferu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty