"Stój za tym, co słuszne, nawet jeśli oznacza to stanie w samotności". El Ghazi został sam

Getty Images / Alex Grimm / Na zdjęciu: Anwar El Ghazi
Getty Images / Alex Grimm / Na zdjęciu: Anwar El Ghazi

"El Ghazi w wielu rozmowach dystansował się od swojego wpisu" - zakomunikowało FSV Mainz. "Moje stanowisko pozostaje takie samo" - skontrował zainteresowany. W Moguncji nie mieli wyboru. Postawiony pod ścianą klub zdecydował się zwolnić piłkarza.

"To nie jest wojna. [...] To ludobójstwo i masowa zagłada, a my jesteśmy świadkami tego na żywo. Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna" - wpis o takiej treści zamieścił w połowie października na swoim Instagramie Anwar El Ghazi.

I choć Holender szybko wpis usunął, to nie umknęło to uwadze klubu i mediów. 28-latek został błyskawicznie zawieszony przez 1.FSV Mainz 05 i wydawało się, że jego dni w Moguncji mogą być już policzone.

Dość nieoczekiwanie jednak Mainz poinformowało o przywróceniu El Ghaziego do drużyny w związku z okazaną przez niego skruchą.

ZOBACZ WIDEO: Leo Messi dla WP o Barcelonie z Lewandowskim: To świetna mieszanka

Rzecz w tym, że chwilę później wersji tej zaprzeczył... sam El Ghazi. Władze Mainz zatem nie dość, że zostały ośmieszone, to w dodatku zostały postawione w trudnej sytuacji, bowiem Holender w tym momencie był w praktyce "niesprzedawalny". Ostatecznie w Mogucnji zdecydowano się na zwolnienie piłkarza.

Zażegnanie problemu? Nic z tego

Już niemal miesiąc trwają walki na Bliskim Wschodzie. Po tym jak Hamas zaatakował Izrael, ten odpowiedział kontrofensywą wymierzoną w Palestyńczyków. Po obu stronach konfliktu giną setki cywilów.

Wielu muzułmańskich sportowców w ostatnim czasie wyraziło swoją solidarność z Palestyną, co spotykało się za każdym razem z ostrą reakcją Izraela, a nierzadko także z karami (więcej TUTAJ).

Jednym z takich zawodników był Anwar El Ghazi. Posiadający marokańskie korzenie Holender poszedł jednak krok dalej. Jego wpis zawierający fragment "od rzeki do morza Palestyna będzie wolna" w praktyce wyklucza prawo istnienia Izreala. Co istotne, hasło to wykorzystuje w swoich działaniach Hamas.

Słowa te spotkały się z bardzo ostrą reakcją Mainz. "Klub wyraźnie odcina się od treści wpisu, gdyż nie odzwierciedla on naszych wartości" - można było przeczytać w oświadczeniu, które przy okazji informowało o zawieszeniu zawodnika.

W Niemczech bowiem, przez wzgląd na historię, zwłaszcza tę związaną z II wojną światową, kładzie się szczególny nacisk na kwestie negujące prawo do istnienia Izraela. W ostatnich tygodniach u naszych zachodnich sąsiadów miało miejsce wiele konfliktów związanymi z antysemickimi i proislamskimi manifestacjami. Niektórym osobom, za hasła podobne do tych głoszonych przez El Ghaziego, zostały postawione zarzuty.

Władze Mainz jednak, pod koniec października, postanowiły załagodzić sytuację i przywrócić Holendra do składu.

"El Ghazi zdystansował się od swojej publikacji na Instagramie. Wyraził również ubolewanie z powodu zamieszczonego wpisu i jego negatywnych konsekwencji, zwłaszcza dla całego klubu" - mogliśmy przeczytać w kolejnym oświadczeniu.

Wydawało się, że sprawa jest zakończona. Nieco inną optykę na tę kwestię miał jednak sam zawodnik.

Żydowski klub

1.FSV Mainz 05, jak sama nazwa wskazuje, zostało założone w 1905 roku. Jednym z twórców klubu, a także jego pierwszym prezesem, był zaledwie 17-letni wówczas Eugen Salomon. W rozwój klubu zaangażował się także lokalny biznesmen - Carl Lahnstein, właściciel największego ówcześnie sklepu w Moguncji.

Obaj panowie, posiadający żydowskie pochodzenie, bardzo szybko się zaprzyjaźnili. Połączyła ich pasja, jaką była budowa potęgi FSV. Ich wspólny wysiłek sprawił, że klub po I wojnie światowej odnosił liczne sukcesy w tym kilkukrotnie sięgając po mistrzostwo Hesji.

Wszystko zmieniło jednak przejęcie władzy w kraju przez nazistów. Mainz uznawane już wcześniej za "klub żydowski", znalazł się na celowniku rządzących. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do innych południowoniemieckich klubów nie podpisał wspólnej deklaracji poparcia hitlerowców, zobowiązującej przy tym do usunięcia Żydów z niemieckiego futbolu.

Wkrótce po tym Carl Lahnstein został pozbawiony sklepu, a także usunięty z zarządu klubu razem z innymi Żydami, w tym Salomonem. Miejsce prezesa zajął późniejszy żołnierz Wermachtu - Paul Oswald. Sam Salomon wyemigrował natomiast do Francji, skąd w 1942 roku został deportowany i zmarł w obozie w Auschwitz-Birkenau.

W 2011 roku, lokalni politycy, za sprawą kibiców Mainz, zgodzili się nazwać jedną z ulic dojazdowych do stadionu właśnie imieniem Salomona.

Nie złamało go nawet zwolnienie

Powyższa historia, choć opowiada o czasach zamierzchłych, pokazuje, że Mainz może być dziś klubem wyjątkowo wrażliwym na konflikt na Bliskim Wschodzie. Wiele osób wciąż pamięta żydowskie pochodzenie drużyny i tragiczny koniec jej pierwszego założyciela. Tym trudniej więc przejść tam do porządku dziennego nad słowami El Ghaziego, który otwarcie sprzeciwia się istnieniu Izraela.

"Nie żałuję ani nie mam wyrzutów sumienia z powodu mojego stanowiska. Nie odcinam się od tego, co powiedziałem i stoję dziś i zawsze, aż do ostatniego tchnienia, za ludzkością i uciśnionymi. Nie ponoszę żadnej szczególnej odpowiedzialności wobec żadnego państwa. Nie wierzę, że jakikolwiek naród lub państwo jest poza wszelkimi kwestiami i odpowiedzialnością, ani że jest ponad prawem międzynarodowym" - odpowiedział El Ghazi na oświadczenie Mainz, stawiając w ten sposób władze klubu pod ścianą.

W tym momencie stało się jasne, że niemożliwym jest, by 28-latek kontynuował swoją karierę w Moguncji. Problemem było jednak znalezienie optymalnego rozwiązania, bowiem sprowadzony latem zawodnik w bieżącym sezonie reprezentował już barwy dwóch zespołów (poza Mainz, rozegrał także kilka minut w barwach PSV), w związku z czym w kolejnej drużynie będzie mógł wystąpić dopiero w sezonie 2024/2025.

Klub nie miał zatem wyboru. Chcąc pozbyć się problemu, mógł jedynie zwolnić El Ghaziego.

"FSV Mainz rozwiązało umowę z Anwarem El Ghazim ze skutkiem natychmiastowym. Klub podjął takie działania w odpowiedzi na wypowiedzi zawodnika i wpisy w mediach społecznościowych" - poinformował niemiecki zespół w oficjalnym komunikacie.

To jednak nadal nie złamało piłkarza. Chwilę później na jego social mediach pojawił się wymowny wpis. "Stój za tym, co słuszne, nawet jeśli oznacza to stanie w samotności. Utrata źródła zarobku jest niczym w porównaniu z piekłem sprawionym niewinnym i bezbronnym w Gazie" - podsumował El Ghazi.

Czytaj także:
UEFA cały czas płaci Rosjanom
Bayern mógł stracić wielki talent

Komentarze (4)
avatar
random47
6.11.2023
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
1300 zabitych dzieci , kobiet i cywili w sposób do tego nie akceptowalny , to barbarzyńskie morderstwa a dopiero potem nastąpiła odpowiedź na takie fakty Izraela. Nad czym tu dyskutować ? Izrae Czytaj całość
avatar
KotEnio
6.11.2023
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Zapalca mu odszkodowanie za zwolnienie i znajdzie sobie inny klub. Widocznie nie strzelal bramek dla Mainz 05 bo gdyby strzelal to by go nie zwolnili !..Dzis nawet jak mowisz prawe Czytaj całość
avatar
AnKa66
6.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Izrael i tak będzie robił, co tylko zechce. Ma przyzwolenie USA.