Trener kadry piłkarek dosadnie: "Gdybyśmy strzelili na 3:1, byłby spokój"

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: trener Nina Patalon
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: trener Nina Patalon

- Cieszymy się z liczby wykreowanych sytuacji. Najważniejsze, by strzelić o jedną bramkę więcej niż przeciwnik - podkreśla Nina Patalon, trener reprezentacji Polski piłkarek po wygranej 2:1 z Serbią w trzeciej kolejce Ligi Narodów.

Biało-Czerwone objęły prowadzenie w 17. minucie po samobójczej bramce Andjeli Frajtović. Tuż przed przerwą podwyższyła je Ewa Pajor. Ostatni kwadrans zaczął się od gola Jovany Damnjanović na 2:1 i do samego końca Serbki walczyły o wyrównanie. Ale do niego nie doprowadziły.

- Cieszymy się, bo to kolejne spotkanie, w którym zdobyliśmy komplet punktów. Pierwsza połowa zdecydowanie kontrolowana przez nas i szkoda, że nie udało się strzelić jednej czy dwóch bramek więcej, bo były ku temu okazje. Druga połowa to bardzo dużo nerwowości i na tym się trzeba będzie skupić przed wtorkowym meczem, choć z przebiegu całego spotkania można być zadowolonym z wyniku - podkreśliła na pomeczowej konferencji prasowej Nina Patalon, trener reprezentacji Polski.

Selekcjonerka polskiej kadry znów musiała szukać nowych rozwiązań, jeśli chodzi o wyjściowy skład, szczególnie w defensywie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce

- Wystąpiliśmy w innym zestawieniu personalnym. W porównaniu do poprzednich spotkań zabrakło Gosi Grec i Eweliny Kamczyk. Myślę, że mimo straconej jednej bramki można całą formację defensywną, razem z bramkarką, pochwalić za grę w destrukcji. Cieszymy się też z liczby wykreowanych sytuacji. Bramek nie padło więcej, ale - to co podkreślałam - najważniejsze, żeby strzelić o jedną więcej niż przeciwnik - zaznaczyła.

Podobnie, jak przed miesiącem w meczu z Ukrainą w Gdyni, Polki straciły bramkę w końcówce spotkania na 2:1 i do końca drżały o końcowy rezultat.

- Musimy pamiętać o tym, że przeciwnik, który zdobywa bramkę, zaczyna czuć, że może strzelić kolejną i nabiera pewności siebie. Najlepszą formą odpowiedzi byłby gol na 3:1 i byłby spokój. Tak samo możemy powiedzieć o meczu z Ukrainą, że gdybyśmy byli skuteczniejsi i mieli już 3:0, bramka stracona nie miałaby już aż takiego znaczenia. Pod presją gra się mniej swobodnie, ale to w jakiś sposób nas uczy i rozwija. Jeżeli będziemy coraz lepiej zorganizowani, zwłaszcza w fazach przejścia, do sytuacji, które wyglądają jak horror, będzie dochodziło rzadziej, aczkolwiek pamiętajmy, że to jest piłka nożna i zdarzają się różne scenariusze - tłumaczyła Patalon.

Trener Biało-Czerwonych pochwaliła za występ obrończynię Wiktorię Zieniewicz, choć 21-latka zadebiutowała w kadrze A kilka tygodni temu w meczu z Grecją w Atenach. Póki co wychodziła w pierwszej jedenastce, ale w piątek w Tychach dostała drugą żółtą kartkę w tej edycji Ligi Narodów, w związku z tym czeka ją pauza we wtorkowym starciu rewanżowym z reprezentacją Serbii.

- Podkreślałam, że to jest zawodniczka, która nominalnie w klubie gra na innej pozycji. W PZPN mamy projekty wspierające największe talenty w Polsce. W reprezentacjach młodzieżowych Wiktoria grała zarówno jako boczna, jak i środkowa obrończyni. W kadrze ta pozycja jest jej dobrze znana. To był jej trzeci występ w seniorskiej kadrze i w moim odczuciu był on najlepszy - oceniła.

- Stać ją na rywalizację i na to, by stać się etatową reprezentantką Polski. Mamy na tej pozycji sporo kontuzji i cieszę się, że to tak wygląda. Dostała żółtą kartkę i wiemy, że nie zagra we wtorek. Czy pojedzie na mecz? Chyba tak, bo dla mnie jest bardzo istotna sama obecność i funkcjonowanie w grupie ludzi. Mamy swoje hasło, że zawsze chcemy być wszyscy razem - zaznaczyła Patalon.

Spotkanie czwartej kolejki z Serbią odbędzie się w Starej Pazovie we wtorek, 31 października o godzinie 19:00.

Z Tychów - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj także: Zmiana lidera w Orlen Ekstralidze. Pogoń Szczecin lepsza w zaległym hicie

Komentarze (0)