I w obu przypadkach mówimy o strzałach z dystansu. Najpierw w doliczonym czasie w meczu z Górnikiem Łęczna Tomasz Neugebauer trafił na 1:1, a teraz w starciu ze Stalą Rzeszów przebiegł kilkadziesiąt metrów i przymierzył precyzyjnie przy samym słupku.
- Cały czas moje zaufanie. Jeszcze od czasów gry w Ruchu Chorzów, bo bardzo uważnie go obserwowałem i byłem pod wrażeniem jego umiejętności. Nie inaczej jest teraz. Tomek pokazuje po raz kolejny, że możemy na niego liczyć i nie tylko z racji tego, że pełni status młodzieżowca - powiedział trener Szymon Grabowski.
- Początkowo chciałem podawać, ale zauważyłem, że obrońcy się cofają i zdecydowałem się na strzał. Dziesięć minut wcześniej miałem identyczną sytuację i podałem, a za drugim razem wolałem sam wykończyć akcję. Najważniejsze są zwycięstwa zespołu. Gdyby ktoś inny strzelił gole, cieszyłbym się tak samo - przyznał Neugebauer.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
Co ciekawe, on w ogóle nie musiał w tym meczu zagrać. I bynajmniej nie ze względów sportowych czy proceduralnych. Jeszcze w czwartek był u lekarza, bo mocno bolało go gardło. W ostatnim czasie w szatni Lechii panował jakiś wirus, parę osób ze sztabu było chorych. Ostatecznie lepiej się poczuł, rozegrał pełne 90 minut i na koniec stał się bohaterem.
- Bolało mnie gardło i miałem katar. Przez trzy dni byłem lekko przeziębiony - wyjaśnił sam zainteresowany.
Sezon zaczął jako podstawowy zawodnik, w pięciu meczach zagrał w wyjściowym składzie, jednak później usiadł na ławce. Przeciwko Stali zagrał od 1. minuty po raz pierwszy od 20 sierpnia.
Lechia w obu tych meczach nie grała wielkiej piłki. Gdańszczanie zawodzą w tym sezonie i dość mozolnie zbierają punkty. Celem miał być awans i powrót do PKO Ekstraklasy, natomiast w tej chwili wcale nie jest to takie oczywiste.
Biało-zieloni są na 9. miejscu w tabeli Fortuna I ligi z dorobkiem 19 punktów. Strata do strefy barażowej nie jest duża, natomiast styl gry zespołu - mówiąc delikatnie - nie przekonuje. A terminarz wcale do najłatwiejszych nie należy.
Najbliższe cztery mecze Lechii to Polonia Warszawa (w najbliższy wtorek), GKS Tychy (niedziela), następnie Wisła Kraków (u siebie) i po przerwie reprezentacyjnej derby Trójmiasta z Arką Gdynia.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty