Drugim przeciwnikiem Bayernu Monachium w edycji Pucharu Niemiec był 1.FC Saarbruecken. Gospodarze środowego meczu grają na codzień na trzecim poziomie rozgrywek i pozostało im w atmosferze piłkarskiego święta spróbować jak najwyżej zawiesić poprzeczkę murowanemu kandydatowi do awansu. Za jedną z bramek niemal nieustannie płonęły race i był prowadzony doping. Klimat był naprawdę gorący i poniósł zespół z Saary do walki.
Gospodarze ustawili się pięcioma obrońcami w linii i czekali na ruch Bayernu. Co prawda na samym początku meczu Saarbruecken sprawdziło dwoma dośrodkowaniami formę Matthijsa de Ligta, ale generalnie przewaga w posiadaniu piłki była po stronie faworyta.
Bayern nie szalał. Tak, jakby spodziewał się, że prędzej niż później otworzy się miejsce do przeprowadzenia skutecznego ataku. Ostatecznie nie trzeba było długo czekać na gola na 1:0. Thomas Mueller otworzył wynik w 17. minucie. Miał za dużo miejsca przed polem karnym i pokonał uderzeniem z dystansu źle ustawionego Tima Schreibera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Humory w Monachium zepsuły się z powodu kontuzji Matthijsa de Ligta. Przeciwnik trącił boleśnie nogę Holendra, a ten nie był w stanie zostać na boisku. Przypadkowa sytuacja wyeliminowała obrońcę z dalszej części meczu.
Po zdobyciu prowadzenia Bayern zaczął schładzać mecz i nie dbał o wrażenia artystyczne. To jednak mogło źle skończyć się dla Bawarczyków, ponieważ ich przewaga nie dawała spokoju. Były trzy szanse dla gospodarzy na wyrównanie. Pierwsza z nich została zmarnowana niecelnym strzałem przez Kasima Rabihicia, druga została udaremniona interwencją Joshui Kimmicha, a przy trzeciej Amine Naifi przekombinował.
Tego już było zdecydowanie za dużo i gospodarze doprowadzili do remisu 1:1 w czasie doliczonym do pierwszej połowy. Patrick Sontheimer strzelił do odsłoniętej przez Manuela Neuera bramki. Miał perfekcyjną pozycję na zakończenie szybkiego ataku i po podaniu Lukasa Boedera. Całego bałaganu narobili nonszalanckim, ryzykownym rozegraniem Kim Min Jae i Frans Kratzig.
W pewnym momencie kamera wyłapała Harry'ego Kane'a na ławce Bayernu i wyglądał jak zahibernowany, kiedy przyglądał się kolejnym kłopotom kompanów z szatni. Po niespełna godzinie Thomas Tuchel wprowadził na boisko Serge'a Gnabry'ego, Jamala Musialę i Kingsleya Comana.
Gospodarzom dawało się we znaki zmęczenie, mimo to Bayern nie potrafił odzyskać prowadzenia. Swoich szans nie wykorzystali Leroy Sane, Jamal Musiala oraz Serge Gnabry. Coraz lepiej dysponowany był Tim Schreiber w bramce Saarbruecken. W 75. minucie popisał się piękną robinsonadą po strzale Kingsleya Comana.
Aż nadszedł doliczony czas i kibice na trybunach oszaleli ze szczęścia! W nim ambitni gospodarze przeprowadzili atak na miarę zwycięstwa 2:1. Zmiennik Marcel Gaus znalazł się przy piłce po płaskim dośrodkowaniu Tima Civeji i pokonał bezradnego Manuela Neuera.
1.FC Saarbruecken - Bayern Monachium 2:1 (1:1)
0:1 - Thomas Mueller 17'
1:1 - Patrick Sontheimer 45'
2:1 - Marcel Gaus 90'
Składy:
Saarbruecken: Tim Schreiber - Calogero Rizzuto, Lukas Boeder, Manuel Zeitz, Bone Uaferro (71' Tim Civeja), Marcel Gaus - Amine Naifi, Kasim Rabihić (71' Julian Gunther-Schmidt), Patrick Sontheimer (83' Kai Brunker), Fabio Di Michele (66' Luca Kerber) - Simon Stehle (66' Julius Biada)
Bayern: Manuel Neuer - Bouna Sarr (60' Serge Gnabry), Matthijs de Ligt (25' Konrad Laimer), Kim Min Jae, Alphonso Davies - Joshua Kimmich - Leroy Sane (60' Kingsley Coman), Thomas Mueller, Franz Kratzig (60' Jamal Musiala), Mathys Tel - Eric Choupo-Moting
Żółte kartki: Zeitz, Sontheimer, Gaus (Saarbruecken) oraz Choupo-Moting (Bayern)
Sędzia: Frank Willenborg
Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale