Chcemy być zaliczani do czołówki polskich klubów - rozmowa z Jędrzejem Jędrychem, prezesem Górnika Zabrze

Prezes Górnika, Jędrzej Jędrych w I części rozmowy z naszym portalem opowiadał m.in. o pozostaniu w dobrej komitywie z kibicami po piątkowych zamieszkach. W II części rozmowy ocenia rundę jesienną w wykonaniu drużyny 14-krotnych mistrzów Polski, zdradza jakie zespół ma priorytety przed zimową przerwą w rozgrywkach, a także mówi kilka słów o przyszłości zawodników, którym na grze przy Roosevelta nie zależy.

Marcin Ziach: Jak oceni pan rundę jesienną w wykonaniu Górnika?

Jędrzej Jędrych: Nie da się ukryć, że nasze oczekiwania dotyczące liczby zdobytych punktów i miejsca w tabeli były inne. Po trzynastu kolejkach mieliśmy trzydzieści punktów i byliśmy liderem tabeli. Mieliśmy świadomość, że październik będzie tym okresem, który pokaże prawdziwą wartość tej drużyny. Nie da się ukryć, że nie spodziewaliśmy się porażek w meczach z Pogonią Szczecin i Dolcanem Ząbki. O ile ryzyko utraty punktów w wyjazdowym meczu z Wartą Poznań czy z Widzewem Łódź, gdzie wynik był sprawą otwartą można było podjąć. Nie przypuszczaliśmy jednak, że przegramy dwa mecze na własnym stadionie. To zaważyło nad tym, że dzisiaj Pogoń i Dolcan są przed nami w tabeli, a my spadliśmy poza podium.

Czy zimą dojdzie przy Roosevelta do kolejnego wstrząsu?

- Bardzo często w artykułach prasowych pojawiają się określenia typu "wstrząs", "wietrzenie szatni", "czystki w drużynie". Wiadomo, że są to działania na potrzeby medialne. Ja do tego tak jednak nie podchodzę. Każdy okres transferowy, czy to letni, czy zimowy służy do tego by dokonywać korekt personalnych. Części naszych zawodników w czerwcu kończą się kontrakty. Inna grupa może zakończyć współpracę z naszym klubem już w grudniu, bo mają taką klauzulę w umowach. Widzimy jakie mamy potrzeby. Trener także ma bardzo dobry przegląd kadry i wie na co stać jego zespół. Nie jest rzeczą nową, że część zawodników szuka sobie nowego klubu, inni, szczególnie młodsi piłkarze myślą o wypożyczeniu do innego klubu, gdzie mogliby regularnie grać. Taka jest futbolowa rzeczywistość.

W klubowej kasie znajdą się fundusze na transfery?

- Przed nami blisko czteromiesięczna przerwa w rozgrywkach. Na pewno będziemy wtenczas rozmawiać z wieloma zawodnikami. Spora część z nich jest już przez nas obserwowana. Będziemy szukać wzmocnień, które będą w stanie dopomóc nam w walce o awans do ekstraklasy. Mamy świadomość, że wiosną zapadną ostateczne rozstrzygnięcia i drużyna musi mieć silną, wyrównaną kadrę. Na chwilę obecną wiemy, że do naszego zespołu powrócą kontuzjowani Adam Banaś i Tomasz Zahorski, a także wypożyczeni Piotr Malinowski i Marcin Wodecki. Nie oznacza to jednak, że na tym chcemy poprzestać. Chcemy walczyć o awans. Wiemy jakie mamy potrzeby i będziemy rozmawiać na temat wzmocnień.

Jakie są priorytety Górnika do zrealizowania w trakcie przerwy w rozgrywkach?

- Przede wszystkim musimy zrobić wszystko by nie przespać okresu przygotowawczego. Ja dzisiaj nie mam żadnej pewności i nikomu nie mogę dać żadnej gwarancji, że wszystko co planujemy uda nam się w tym sezonie zrealizować. Chcemy drużynę wzmocnić i w tym kierunku będziemy się poruszać w trakcie okresu transferowego.

W ostatnim czasie jako motto trener Komornicki powtarzał, że nie wszyscy zawodnicy są w pełni zaangażowani w grę. Padły jakieś konkretne nazwiska?

- Wszyscy bardzo emocjonalnie przeżywamy spotkania rozgrywane przez naszą drużynę i często słowa wypowiadane po meczu, na konferencji prasowej są bardzo mocno podbudowane emocjami. Pierwsza liga jest ligą trudną. Wielu ekspertów przestrzegało nas, że czeka nas ciężka batalia o awans i na pewno nie wywalczymy go spacerkiem. Mówiono też, że im szybciej zdamy sobie sprawę, że w każdym meczu, każdy punkt musimy wywalczyć tym łatwiej będzie nam się grało potem. To czy zawodnicy dają na boisku z siebie wszystko jest tak naprawdę pytaniem do nich samych. Trener będąc w szatni i na treningach widzi jak zawodnicy na co dzień pracują. Dzięki temu ma prawo wyrazić swoją opinię.

A jak to wygląda w pana opinii?

- Obserwując te mecze możemy odnieść czasami wrażenie, że nie wszystkim zawodnikom bardzo się chce walczyć, jak zawodnikom drużyny przeciwnej. Ale czy to jest rzeczywiście główny powód naszej nie najlepszej pozycji w tabeli - jestem pełen wątpliwości. Myślę, że obecna kadra gwarantuje nam to, że możemy się włączyć do walki o awans, ale runda jesienna pokazała, że bez niezbędnych korekt będzie nam ciężko stworzyć drużynę, która wróci do ekstraklasy i powalczy o jak najszybsze odzyskanie miejsca w ligowej hierarchii.

Trener Komornicki podczas konferencji po meczu z Widzewem bulwersował się, że klub rozmawia z jego potencjalnymi następcami. Jak ta sprawa przedstawia się w rzeczywistości?

- Nie rozmawialiśmy z żadnym trenerem, który miałby objąć funkcję szkoleniowca pierwszej drużyny. Nie po to w maju zdecydowaliśmy się na zatrudnienie trenera Ryszarda Komornickiego by po kilku słabszych meczach szukać jego następcy. Uważam, że trener w okresie przerwy w rozgrywkach będzie mógł przygotować zespół zgodnie ze swoim mniemaniem. My będziemy trenera w tej naturze wspierać pracując nad wzmocnieniami. Prawdziwy obraz pracy trenera da dopiero końcowy rezultat i to, czy zespół zdoła wywalczyć awans do ekstraklasy.

W klubie jednak często można spotkać wielu szkoleniowców. Już teraz zatrudniony jest Jan Żurek, a na meczach regularnie pojawia się Artur Płatek.

- W mediach bardzo często na klub patrzy się przez pryzmat kadry pierwszego zespołu, co jest rzeczą jak najbardziej naturalną. Nasze spojrzenie na sprawy klubu jest jednak szersze. Oprócz trenera Żurka, którego w klubie zatrudniliśmy koordynatora i twórcę działu skautingu naszego klubu. Rozmawiamy też z kilkoma trenerami, którzy w przeszłości byli zawodnikami naszego klubu, aby ci pracowali z młodzieżą. Na co dzień w Górniku trenuje 150 młodych chłopców, którzy uczą się piłkarskiego rzemiosła. Myślimy również o zatrudnieniu trenera, który w przyszłości zająłby się prowadzeniem drużyny Młodej Ekstraklasy. Musimy na to wszystko patrzeć szerszą perspektywą tak, by wyprzedzać bieg wydarzeń.

W rzeczywistości na co klubowi potrzebnych jest kilku trenerów z licencją UEFA Pro?

- Myślę, że to bardzo przydatne. Wystarczy spojrzeć na wydarzenia sprzed roku. Wówczas, po dymisji trenera Ryszarda Wieczorka w klubie nie było ani jednego trenera z odpowiednią licencją, który mógłby przez kilka meczów poprowadzić zespół. Wtedy w kilku meczach drużynę oficjalnie prowadził zajmujący posadę dyrektora sportowego Krzysztof Hetmański i kapitan drużyny Jerzy Brzęczek. Sytuacja była kuriozalna i jako klub musimy być przygotowani na każdą ewentualność.

Na posadzie dyrektora sportowego od odejścia Krzysztofa Hetmańskiego jest w klubie wakat. Czy ta sytuacja się zmieni?

- W przyszłości wydaje się to być nieuniknione. Będziemy się nad tym bardzo poważnie zastanawiać, bo osoba odpowiedzialna w klubie za transfery z pewnością będzie przydatna i jeżeli nadarzy się okazja z pewnością nie będziemy się długo zastanawiać. Musimy pewne rzeczy w klubie uporządkować i stworzyć silny klub na silnych podstawach. Stawiamy na dobrze zorganizowany dział prawny, administracyjny, zdrowotny i marketingu. To dla nas, jako działaczy główny cel. Dzięki jego realizacji będziemy mogli w przyszłości znów być zaliczani do czołówki polskich klubów.

Spadek z ekstraklasy mocno pokrzyżował Górnikowi plany budowy silnego wizerunku.

- Spadek z ekstraklasy dla każdego klubu czy to w Polsce czy na Śląsku byłby bardzo trudnym pod względem finansowym i organizacyjnym zdarzeniem. My jesteśmy jednym z nielicznych klubów w Polsce, który po spadku z ekstraklasy nie zrobił rewolucji kadrowej, ale utrzymał najbardziej wartościowych zawodników, dokonując w kadrze niezbędnych korekt. Taka postawa w polskiej lidze byłaby bardzo ciężka do realizacji dla wielu klubów. Nam jednak to się udało. Warto przy tym zauważyć, że mieliśmy tylko półtora miesiąca przerwy na to, by zatrudnić wartościowego szkoleniowca i pracować nad wzmocnieniem drużyny. Runda jesienna pokazuje, że nasze postępowanie było słuszne, bo w dalszym ciągu jesteśmy silnym kandydatem do awansu.

Runda wiosenna będzie równie bardzo, jeżeli nie bardziej wymagająca od jesiennej.

- Nasza drużyna w rundzie jesiennej wykonała kawał dobrej roboty. Zdobycz punktowa, choć mogła być większa wprawia nas w umiarkowany optymizm. Przed nami jeszcze dwa mecze awansem z rundy wiosennej i nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy zdobyli w nich komplet punktów. Przy okazji spotkania z kibicami kilka tygodni temu mówiłem im, że to, że jesteśmy obecnie na pierwszym miejscu w tabeli nie oznacza, że już wywalczyliśmy awans. Przed nami jeszcze dużo ciężkiej pracy, której efekty ocenimy po zakończeniu sezonu.

Podobno o wiele ciężej do ekstraklasy awansować, niż się w niej utrzymać.

- W styczniu tego roku, kiedy wraz z trenerem Henrykiem Kasperczakiem pracowaliśmy nad wzmocnieniami drużyny byliśmy przekonani, że te działania ułatwią nam utrzymanie się w ekstraklasie. Nie wiem czy ktokolwiek z mediów czy kibiców był w styczniu w pełni przekonany, że opuścimy szeregi najlepszych drużyn w kraju. Ja długo wierzyłem w to, że utrzymanie jednak wywalczymy. Na kwadrans przed końcem meczu z Polonią Warszawa jeszcze w ekstraklasie byliśmy. Potem jednak stało się tak, a nie inaczej i nie udało się utrzymać Górnika. Ze swojej strony mogę zapewnić, że zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby awansować do ekstraklasy. Gwarancji na to, że Górnik awansuje nikomu dać nie mogę, bo to jest sport, który ma w sobie element nieprzewidywalności i nigdy nie wiesz co wydarzy się na boisku za minutę.

Źródło artykułu: