Będą zmiany w Napoli? Mistrz Włoch zawodzi

Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Zieliński

Cierpliwość wobec trenera Rudiego Garcii skończy się? W jednym tygodniu Napoli zawiodło dwa razy na własnym stadionie. Zremisowało 1:1 z Unionem Berlin, a także poniosło porażkę 0:1 z Empoli FC. Grali Piotr Zieliński oraz Bartosz Bereszyński.

Przeciwnikiem Napoli w pierwszym, niedzielnym meczu ligi włoskiej było Empoli FC. Mistrzowie kraju grają nierówno, ostatnio tylko zremisowali 1:1 z Unionem Berlin w Lidze Mistrzów, ale akurat w starciu z przeciwnikiem z Toskanii byli faworytami. Podopieczni Rudiego Garcii próbowali poprawić wyniki na Stadio Diego Armando Maradona. Wolne dostał Piotr Zieliński, który jest w tym sezonie zapracowany i zwolnił miejsce w podstawowym składzie Zambo Anguissie. Kameruńczyk odbudowuje formę po poważnej kontuzji.

Napoli przyspieszyło i w 11. minucie była pierwsza szansa na gola podopiecznych Rudiego Garcii. Blisko bramki Etrita Berishy byli Giovanni Di Lorenzo oraz Giovanni Simeone, ale ich uderzenia okazały się tylko ostrzeżeniami dla Empoli. Mistrz Włoch przeważał w tym fragmencie w posiadaniu piłki i zmuszał Bartosza Bereszyńskiego i spółkę do biegania.

Empoli zaczęło jednak odpowiadać. Pierwsza, ciekawa akcja zespołu z Toskanii została jeszcze przerwana z powodu spalonego, ale następna zapowiadała gola. Matteo Cancellieri dostał świetne podanie w 22. minucie i oddał mocne uderzenie. Piłka poleciała po nim nieznacznie obok bramki Pierluigiego Golliniego. Rezerwowy golkiper zastąpił Alexa Mereta, który doznał urazu na rozgrzewce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

W drugim kwadransie meczu były szanse na gola po obu stronach stadionu. Piłka znalazła się nawet w bramce Empoli, ale Napoli nie nacieszyło się prowadzeniem. To dlatego, że sędziowie pokazali spalonego Giovanniego Simeone. W odpowiedzi zaatakował zespół z Toskanii, a Nicolo Cambiaghi huknął z woleja obok bramki.

Pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0. Na początku meczu rządziło Napoli, ale im dłużej trwała gra, tym częściej dochodzili do głosu piłkarze Empoli. Rywalizacja wyrównała się, co nie mogło podobać się publiczności na trybunach. Nie tego oczekiwała od mistrzów Włoch.

Nie minęła godzina spotkania i trener Rudi Garcia podniósł z ławki rezerwowych Piotra Zielińskiego. Poza Polakiem wszedł również inny lider zespołu Chwicza Kwaracchelia. Napoli nie radziło sobie dobrze bez tych zawodników, którzy zmienili Eljifa Elmasa oraz Giovanniego Simeone. Nie okazały się to jednak rewolucyjne zmiany dla sytuacji w meczu.

Polacy w zasadzie minęli się na boisku, ponieważ grali jednocześnie przez mniej niż 10 minut. Trener Aurelio Andreazzoli zdecydował się na wprowadzenie nowego, naładowanego energią zawodnika. Tyronne Ebuehi wszedł za Bartosza Bereszyńskiego.

Okazało się, że zmiany przyniosły więcej dobrego Empoli. Właśnie wprowadzony z ławki rezerwowych Wiktor Kowałenko strzelił decydującego gola na 1:0 w doliczonym czasie. Zmiennik oddał piękne uderzenie i pokonał Pierluigiego Golliniego. Piłkarze z Empoli mieli co świętować!

SSC Napoli - Empoli FC 0:1 (0:0)
0:1 - Wiktor Kowałenko 90'

Składy:

Napoli: Pierluigi Gollini - Giovanni Di Lorenzo, Amir Rrahmani, Leo Ostigaard, Mathias Olivera (84' Mario Rui) - Andre-Franck Zambo Anguissa (72' Jens-Lys Cajuste), Stanislav Lobotka, Eljif Elmas (54' Chwicza Kwaracchelia) - Matteo Politano (72' Jesper Lindstroem), Giovanni Simeone (54' Piotr Zieliński), Giacomo Raspadori

Empoli: Etrit Berisha - Bartosz Bereszyński (63' Tyronne Ebuehi), Ardian Ismajli, Sebastiano Luperto, Liberato Cacace - Youssef Maleh, Filippo Ranocchia (80' Alberto Grassi), Jacopo Fazzini (71' Wiktor Kowałenko) - Francesco Caputo - Nicolo Cambiaghi (63' Emanuel Gyasi), Matteo Cancellieri (80' Daniel Maldini)

Żółte kartki: Cajuste (Napoli) oraz Cancellieri (Empoli)

Sędzia: Alessandro Prontera

Tabela Serie A:

Standings provided by Sofascore

Czytaj także: W meczu Juventusu zdecydowała ostatnia akcja
Czytaj także: Klub Łukasza Skorupskiego zahamował. Powrót Karola Linettego

Komentarze (0)