- Nie ma żadnej tajemnicy. Jest hierarchia do końca mistrzostw Europy, która była ustalona już wcześniej. Nie jestem człowiekiem, który ciągle coś zmienia - oznajmił na wtorkowej konferencji prasowej reprezentacji Polski Michał Probierz.
W ten sposób selekcjoner kadry odpowiedział na pytanie dotyczące sytuacji bramkarzy w drużynie narodowej i zapewnił, że ta jest jasna - numerem jeden jest Wojciech Szczęsny, "dwójką" Łukasz Skorupski, a trzecim w kolejce do gry Bartłomiej Drągowski. Bramkarz Spezii Calcio jest jednak kontuzjowany.
Jak potwierdził Probierz, stąd wzięła się obecność na zgrupowaniu Marcina Bułki. Najlepszy bramkarz Ligue 1 dostał powołanie, jednak tylko ze względu na uraz Drągowskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Wypowiedź selekcjonera dotycząca hierarchii bramkarzy wywołała niemałe zaskoczenie. Kibice zastanawiają się, dlaczego już teraz została zamknięta rywalizacja. Tym bardziej że wspomniany Bułka czy Kamil Grabara prezentują w tym sezonie znakomitą dyspozycję.
- Taka jest decyzja selekcjonera i trzeba ją uszanować - zaznacza pytany przez nas o sytuację bramkarzy w kadrze Arkadiusz Onyszko, były golkiper reprezentacji Polski, srebrny medalista olimpijski z 1992 roku. Dodaje jednak, że nie do końca rozumie takie postępowanie szkoleniowca.
- To zabija rywalizację. Mogę powiedzieć, że nigdy takiej decyzji bym nie podjął. To może siedzieć w głowach bramkarzy, że co by nie zrobili, podczas meczów czy treningów, sytuacja i tak się nie zmieni. To może być deprymujące - ocenia.
Onyszko zaznacza, że w pełni rozumie postawienie przez selekcjonera na Wojciecha Szczęsnego.
- Trzeba jednak dodać, że mamy naprawdę fantastycznych bramkarzy w kadrze. Jako kibic Juventusu oglądam każdy mecz Wojtka Szczęsnego, który broni naprawdę fenomenalnie i rozumiem, że jest numerem jeden w kadrze. Tu temat jest zamknięty.
Dodajmy jednak, że nie brakuje głosów, że rywalizacja nawet o miejsce numer jeden powinna być otwarta. Takie zdanie ma choćby były bramkarz reprezentacji, Wojciech Kowalewski, obecnie ekspert stacji Viaplay.
- Eliminowanie rywalizacji w sztuczny sposób zubaża moim zdaniem potencjał naszej drużyny. Z jednej strony mogę zrozumieć chęć dania bezpieczeństwa zawodnikowi, który ma występować z numerem jeden. Z drugiej, trzeba zapytać, czy on w ogóle tego potrzebuje? I czy będzie to działało na korzyść jego oraz zespołu? Sportowa rywalizacja polega na tym, że kolejność do gry się zmienia. Dlatego uważam, że budowanie hierarchii jest czymś sztucznym - przyznał w rozmowie z "Faktem".
Dodajmy, że agentem Bartłomieja Drągowskiego jest bratanek prezesa PZPN, Mariusz Kulesza.
We wtorek reprezentacja Polski rozegra mecz towarzyski z Łotwą. Początek meczu o godz. 20:45 na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty